#47#

756 34 44
                                    

Pov Alex Green:

Po trzech dniach opuszczam mury szpitalne. Ze szpitala odbiera mnie dziadek, może i dobrze, jest jednym z nielicznych przed którym nie muszę udawać kogoś kim nie jestem.
- Jak się czujesz?- pyta gdy wsiadam do jego samochodu.
- Źle dziadku, bardzo źle.
- Musisz się leczyć nie możesz dłużej tego zwlekać...
- Leczyć? Dziadku, te leki mnie trują, nie umiem z nimi funkcjonować.
- Musisz się nauczyć jeśli nie chcesz stracić dzieci.
- Dzieci. Emily się odzywała?
- Byłem u niej wczoraj, radzi sobie świetnie. Co w ogóle strzeliło Ci do głowy z tym rozwodem, Olivia to anioł...
- Anioł i diabeł nie mają dziadku za dużo ze sobą wspólnego, nas pogrążyła różnica wieku.
- Różnica wieku? Ludzie tworzą związki z dużo większymi różnicami między sobą i są szczęśliwi.
- To prawda ale ja potrzebuje życiowej stabilizacji a Olivia to jeszcze dziecko które musi się wyszaleć, Ona jeszcze nie wie czego chce od życia.
- No na pewno nie rozwodu. Ja rozumiem że straciliście dziecko ale to nie jest powód...
- Podjąłem decyzję o rozwodzie zanim Olivia poroniła. Nie chcę z nią być.
- A dzieci? Co z nimi?
- Mam nadzieję że sąd przychyli się na mój wniosek i chłopcy zostaną pod moją opieką.
- Jeśli się nie będziesz leczył, żaden sąd nie odda Ci dzieci a Olivia wiedząc o twojej chorobie może to wykorzystać przeciwko tobie.
- Niczego takiego nie zrobi.
- Tak? Skąd ta pewność?
- Bo mnie kocha.
- To dziwne bo gdy widziałem się z nią ostatni raz twierdziła zupełnie coś innego.
- Znam ją. Olivia ma swoje chumorki, ale dzieci mi nie odbierze, nie ma pieniędzy. Wychowanie dzieci wiąże się z kosztami.
- A alimenty? Pomyślałeś o tym że możesz płacić alimenty na dzieci?
- Błagam Cię dziadku.
- Błagaj własne sumienie- resztę drogi pokonujemy w milczeniu. Kilkanaście minut później docieramy pod mieszkanie mojej siostry które wynajmuje po rozstaniu z mężem. Wysiadamy z samochodu i udajemy się do środka.
- Tata!!!
- Cześć, Tygrysie- biorę chłopca na ręce.
- Cześć, braciszku. Jak Ty się czujesz? Nie wyglądasz najlepiej. Gdyby żyła nasza...
- Gdyby żyła nasza mama nie byłoby nas tutaj.
- To prawda. Odeszła dużo za wcześnie, zostawiła nas z dnia na dzień- mówi odbierając spływającą lze.
- Nie płacz, mama na pewno nie chciała by abyś płakała. Czuwa nad nami, ona nas widzi.
- To już 23 lata. Czy to nie najwyższa pora aby odwiedzić nasz rodzinny dom? W maju jest kolejna rocznica jej śmierci, może pojedziemy do Bath?
- Przepraszam że się wtrące, ale co było przyczyną że trafiliście do domu dziecka?- pyta nagle dziadek.
- Nasza mama chorowała na nowotwór, dziadku. Po jej śmierci nie miał się nami kto zająć i trafiliśmy do domu dziecka. Po dwóch tygodniach całą trójką zostaliśmy adoptowani przez Claudie i Edwarda.
- A wasz ojciec?
- Ojciec ciągle pił. Ludzie przyprowadzali go do domu albo spał tam gdzie pił.
- Macie z nim jakiś kontakt? Żyje jeszcze?
- Kto to wie?
- Ty nie wiesz, Lwie ? Człowiek który wszystko wie o wszystkich?
- Dla mnie umarł w dniu śmierci naszej matki, nawet nie był na pogrzebie. Ten człowiek dla mnie nie istnieje.
- Oczywiście. Nie złość się na mnie, chciałem tylko...
- Nie złoszczę się. Gdyby nie tamte wydarzenia, nigdy nie zostałbyś naszym dziadkiem- odpowiadam. - Co do wyjazdu do Bath to porozmawiaj z Andrewem, może On pojedzie.
- A Ty? Nie chcesz odwiedzić grobu mamy?- nie odpowiadam. Stawiam Louisa na ziemi a następnie biorę od siostry Leo.
- Czego się boisz? Widzę że się boisz, spotkania z ojcem?- pyta oddając mi syna.
- Nie będę rozdrapywał starych ran, rozdział dzieciństwa jest dla mnie zamknięty.
- Boisz się że prawda wyjdzie na jaw, że ja, ty ani Andrew nie jesteśmy dziećmi...
- Edward jest naszym ojcem, adopcyjnym ale ojcem. Moim jedynym ojcem!- rzucam zły na siostrę że grzebie w przeszłości.
- Olivia nie wie...
- Nie wie i się nie dowie. Czym mniej osób wie tym dla nas wszystkich lepiej.
- Musisz jej powiedzieć- stwierdza dziadek.
- Olivia zna mnie jako Greena, zna Ciebie jako jako mojego dziadka. Mam jej powiedzieć że tak naprawdę nie jestem tym za kogo się podaje?- mówię podniesionym głosem.
- Tak. Tak masz powiedzieć bo w twojej sytuacji może to wiele zmienić. Albo ja jej powiem skoro Ty nie masz tyle odwagi- wstaje i wychodzi.

Odnajdę WasOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz