#34#

692 32 187
                                    

Pov Olivia Green:

Mijają minuty, godziny, dni a ja nie mam żadnych wieści o Alexa. Frank, najstarszy brat Alexa który jest na miejscu zadzwonił tylko raz, gdy dolecieli na miejsce. Od tamtego dnia ani nie zadzwonił, ani nie odebrał telefonu.

Aby nie myśleć postanawiam zająć sobie głowę. Zostawiam dzieci pod opieką babci Evy a sama ruszam do domu moich rodziców. Drzwi otwiera mi mama.
- Olivka? Coś się stało?- pyta zaskoczona moją wizytą.
- Czy coś się musi stać abym mogła was odwiedzić? Mogę wejść?
- Tak, oczywiście. Zapraszam- wchodzę do środka i rozglądam się po malutkim mieszkaniu. - Zaskoczyłaś mnie, to już prawie rok jak wyprowadziłaś się z domu.
- Kiedyś i tak wyfrunęłabym z waszego gniazda, to że zrobiłam to w lutym to wasza zasługa, prawda?
- Olivko...
- Nie musisz nic mówić, ja swoje wiem. Jest tata?
- Nie, wyszedł do pracy.
- Do pracy? Gdzie teraz pracuje?
- Na budowie.
- Idealnie miejsce do byłego prawnika. A Ty nie pracujesz? Przecież Alex zatrudnił Cię i siebie.
- Zaczynam o 16 gdy większość pracowników kończy pracę. Dawno go nie było...
- Musiał wyjechać w delegację- kłamę. Im mniej osób się prawdę tym mniej gazety o nas piszą.
- Na długo?- dopytuje.
- Jeszcze nie wiadomo, wszystko będzie zależeć od kontraktu.
- Rozumiem. Wielkie szczęście że wasz wypadek nie skończył się dla niego kalectwem, przynajmniej pomoże Ci przy dziecku.
- Tak... Alex jest wspaniałym ojcem, niestety nie wszyscy tacy są. Mogę skorzystać z łazienki?
- Oczywiście, ostatnie drzwi- wskazuje a ja odrazu ruszam w ich stronę. Gdy wchodzę do środka rozglądam się po małym pomieszczeniu w poszukiwaniu jakiegoś przedmiotu idealnego do wykonania badania. Decyduje się zabrać maszynkę do golenia. Chowam przedmiot do torebki a następnie spuszczam wodę aby mama nie nabrała podejrzeń. Po chwili wychodzę.
- Napijesz się czegoś?
- Nie, dziękuję. Będę się już zbierała, zbliża się pora karmienia- kłamę kolejny raz gdyż nie karmię już syna piersią. Żegnam się z rodzicielką i wychodzę. Wolnym krokiem ruszam w stronę zaparkowanego przed domem samochodu gdy robi mi się strasznie nie dobrze. Chcąc nie chcąc na odchodne wymiotuje im w ogródku.
- Wszystko w porządku?- słyszę głos za sobą. To kierowca z paczką chusteczek.
- Dziękuję, już mi lepiej- wsiadamy do samochodu i jedziemy do domu. Podróż znoszę bardzo źle po drodze zatrzymujemy się jeszcze dwa razy a gdy docieramy na miejsce, wybiegam jak najszybciej z samochodu i biegnę do łazienki gdzie wymiotuje po raz kolejny. Obmywam twarz a następnie opuszczam łazienkę, idę do sypialni i kładę się na chwilę.
- Maszynkę ojca już mam muszę zdobyć jeszcze włos Amber...

Odnajdę WasOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz