#41#

718 33 4
                                    

Pov Olivia Green:

Po kolacji i umówieniu Alexa do lekarza idziemy do salonu aby spędzić ze sobą choć trochę czasu. Decydujemy się obejrzeć wspólnie film. Lepszy film niż rozdrapywanie starych ran i gdybanie co by było gdyby...
- O czym tak myślisz?- pytam leżącego obok męża, jego myśli są wszędzie tylko nieskoncentrowany na filmie który sam wybierał.
- O szczęściu- odpowiada krótko, lecz po chwili rozwija swoją wypowiedź. - Mam dużo szczęścia w tym nieszczęściu. Mam piękną żonę, cudowne dzieci, dom, pracę... Czy mogę chcieć od życia coś więcej?
- Zdrowia, abyśmy już nigdy nie musieli się rozstawać na tak długi czas- rzeknę na co całuje mnie w policzek i się przytula.
- Nigdy nie wiemy co nas czeka, czy gdy wyjdziemy z domu to czy do niego wrócimy... Życie jest kruche i musimy się cieszyć z małych rzeczy- kłodzie rękę na moim brzuchu. - Moje...- urywa gdy rozlega się dzwonek do drzwi.
- Spodziewasz się kogoś o tej godzinie?- pytam siadając.
- Nie, ale może to kolejna twoja siostra- odpowiada chichocząc.
- Alex?
- No co? Amber też przyszła o późnej godzinie, pamiętasz?
- Pamiętam ten wieczór bardzo dobrze, gdybym mogła cofnąć czas to uwierz mi nie pozwoliłaby Ci otworzyć drzwi.
- Łał. Chyba ktoś tu ma mieszane uczucia co do siostrzyczki?
- A dziwisz mi się? Gdy nie było Amber nie musiałam martwić się czy ma co jeść i czy jest jej tam dobrze.
- Teraz też nie musisz się martwić, Amber jest już prawie dorosła. Umie pokierować swoim życiem, nie potrzebuje niani.
- Łatwo ci powiedzieć.
- To jak? Otwierać czy...- pyta gdy dzwonienie do drzwi, nasila się.
- Otwieraj ale jakby co to mnie nie ma- Alex wstaje i idzie w stronę drzwi a ja wychodzę z salonu aby uniknąć nieproszonego gościa.
- Tata!!!!- rozlega się radosny krzyk Louisa, na moich ustach pojawia się uśmiech gdy wychodzę widzę Alexa trzymajacego na rękach naszych synów. - A gdzie mama?
- Mama mówiła że jej nie ma.
- Jednak jestem- informuje wracając do salonu. Biorę od Alexa, moje małe szczęście a z moich oczu zaczynają płynąć łzy. Nie widziałam mojego chłopca dwa miesiące, moje małe wielkie szczęście. Po kilkunastu minutach zabieramy dzieci na górę, jest już późną godzina a Oni już powinni dawno spać.
- A my co robimy?- słyszę za sobą głos.
- Mamy dwa wyjścia. Albo idziemy również spać albo...
- Może lepiej nie kończ- mówi z lekkim uśmiechem. Kładzie ręce na moich biodrach po czym łączy nasze usta w pocałunku. Odpycham go jednak szybko i wychodzę z pokoju Louiska
- Coś nie tak?
- Lepiej będzie jeśli zachowamy należną odległość- wyjaśniam idąc do sypialni.
- Należną odległość? Co masz na myśli?
- Będę spała w gościnnym- informuje zabierając poduszkę i szybko wychodząc.

Odnajdę WasOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz