Pov Alex Green:
Zostajemy na noc w Villi, czas dojazdu do domu dziadków jest zbyt długi a ja jestem zbyt zmęczony aby prowadzić samochód.
Ze snu wyrywają mnie ciepłe usta na moich, uśmiecham się delikatnie po czym odwzajemniam pocałunek.
- Kocham Cię.
-Tak?
- Bardzo Cię kocham- powtarza patrząc mi głęboko w oczy.
- Aż tak?
- Mhm- kładzie głowę na moim ramieniu i bawi się pasmem swoich włosów. - Co byś powiedział abyśmy zrobili coś szalonego?
- Nie wierzę! Moja spokojna, cicha myszka proponuje mi jakieś... Zamieniam się w słuch- rzeknę z ogromną ciekawością.
- Pobierzmy się- pada a ja z wrażenia aż podnoszę się trochę.
- Możesz powtórzyć bo chyba się przesłyszałem?
- Pobierzmy się.
- Ja chyba śnie.
- Alex- śmieje się.
- Nie śnię?
- Nie, nie śnisz. Nie chcesz?- pyta spoglądając na mnie.
- Chcę. Oczywiście, że chcę tylko mnie zaskoczyłaś. Nie spodziewałem się że wyskoczysz z taką propozycją- kładę się spowrorem. - Kiedy chciałabyś...
- Kiedy tylko będzie taka możliwość.
- Podoba mi się, bardzo mi się podoba ten pomysł- nachylam się do narzeczonej gdy rozlega się dzwonek mojego telefonu. - Nie wierzę, ale wyczucie- odnajduje swój telefon i odbieram, jednocześnie obserwując jak Olivka ucieka mi z łóżka.
- Tak, dziadku?
- Ten chłopiec, został zabrany przez jakiegoś mężczyznę szpitala.
- Porwany?
- Monitoring o 06:30 nagrał jak jakiś mężczyzna wyniósł go na rękach, zawiadomiliśmy policję i opiekunki.
- Zaraz tam przyjadę- rzucam po czym się rozłączam. Zrywam się z łóżka i szybko się ubieram.
- Co się stało?- wychyla się z łazienki brunetka.
- Jakiś mężczyzna zabrał Louisa ze szpitala.
- Jadę z Tobą- mówi po czym szybko doprowadza się do porządku. Pięć minut później opuszczamy mieszkanie i jedziemy rozejrzeć się po okolicy.
- Kim był ten człowiek? Kto pozwolił mu zabrać Louisa?
- Nerwy w niczym nie pomogą.
- Mam udawać że nic się nie stało?
- Wiem, że to jest trudne ale musisz się uspokoić. Co znajduje się niedaleko szpitala, może są tam?
- Plac zabaw, park, sklepy
- A więc jedzmy tam.
- Olivka to jest strata czasu.
- Alex...
- Dobrze, niech Ci będzie- ulegam Olivce bo nie chcę się kłócić, jedziemy do pobliskiego parku gdyż jest najbliżej szpitala. Wysiadamy z samochodu i ruszamy na mały spacer.Nie wiem dlaczego ale mam dziwne wrażenie jakby ktoś za nami chodził, czuję czyjś oddech kilka kroków za sobą. Gdy jednak się odwracam, by sprawdzić bezpieczeństwo swoje i narzeczonej, nikogo nie widzę.
- Chodź, wracamy do samochodu. Louisa tutaj nie ma- stwierdzam i w tym samym momencie odzywa się mój telefon. Wyciągam i zamieram:To Twój ostatni spacer, kolejny będzie na cmentarz. 10...9...8...
Przełykam głośno ślinę po czym łapę Olivkę za rękę.
- Chodź wracamy- powtarzam przerażony. Ktoś na mnie czyha, ktoś chce się mnie pozbyć. Od kogo jest ten cholerny sms?
- Zaczekaj. Widzisz?- pyta wskazując na dany kierunek. - Tam za drzewem ktoś jest- stwierdza. Spoglądam w tamtym kierunku gdy nagle za dużego drzewa wyłania się czarna postać.
- Tego szukałeś?- On ma Louisa. - Już nie będzie Ci potrzebny, żegnaj Green!!- krzyczy jednocześnie się śmiejąc po czym oddaje w naszym kierunku strzał. Zasłaniam swoim ciałem Olivkę a po chwili upadam.
- Alex!!!! Alex, nie zostawiam mnie nie teraz. Wytrzymaj, wszystko będzie dobrze. Nie zasypiaj, proszę. Alex!!!!!
- U...uciekaj tu jest niebezpiecznie- szeptam gdy pada kolejny strzał, Olivia upada obok.
- O Olivka! Olivka- wołam lecz nie reaguje. Słyszę zbliżające się kroki w naszą stronę.
- Doigrałeś się Green a prosiłem ładnie trzymaj ręce zdała od mojej kobiety, nie posłuchałeś. Teraz oboje pojdziecie na ostatni spacer, tam już nikt Was nie rozdzieli- teraz już wiem, wiem kto strzelał. Widzę jego twarz, to On były chłopak Taylor. Dokłada mi pistolet do głowy i pada trzeci strzał, ostatni.
CZYTASZ
Odnajdę Was
FanfictionDruga część " Biznesmen i Ja". Dalsze losy Olivii i Alexa. Czy spotkają się ponownie? Jeśli tak, czy będą wstanie wybaczyć sobie wyrządzone krzywdy w przeszłości? A może zwiążą się z kimś zupełnie innym, z kimś kogo będą kochać nad życie a o sobie z...