Pov Jack Green:
Od sześciu tygodni moim domem stał się areszt tymczasowy, już za dwie godziny odbędzie rozprawa w której sąd zadecyduje czy wyjdę na wolność, czy wrócę do więzienia.
- Jack?
- Susan? Dzwoniłem do Ciebie wiele razy- mówię do blondynki stojącej po drugiej stronie krat.
- Policja cały czas weszły, coś Ty najlepszego narobił?
- Zabiłem go, zabiłem własnego brata. Rozumiesz?
- Nie, powiedz że to nie prawda?
- Należało mu się.
- Należało mu się? Jack, nie taką mieliśmy umowę.
- Wiem ale...
- Co ale? Co ale? Układ był prosty, ja miałam być z Alexem Ty z dziewczyną. Zjebałeś to Green.
- Susan, proszę Cię pomóż mi się stąd wydostać.
- Ty chyba upadłeś na głowę... Człowieku zabiłeś niewinnego faceta.
- On miał wszystko, pieniądze, rodzinę a ja? Wiecznie żyłem z jego łaski. Ta dziewczyna mogła mi dać...
- Nie chcę tego słuchać. Życzę Ci abyś otrzymał najwyższy wyrok i abyś nigdy w życiu nie ujrzał już światła dziennego- rzuca zła i odchodzi.
- Susan?- wołam lecz dziewczyna znika za zakrętem. Siadam załamany na łóżku.
Dwie godziny później zostaje przewieziony do sądu, gdy zmierzamy w stronę sali zauważam ojca.
- Powiedz mi czy Ty naprawdę to zrobiłeś, naprawdę chciałeś zabić własnego brata?
- Nie chciałem, ja to zrobiłem- odpowiadam po czym zostaje wprowadzony przez funkcjonariuszy na sale rozpraw.Półtora godziny później zostaje ogłoszony wyrok. Mam spędzić rok w szpitalu psychiatrycznym, po upływie tego czasu odbędzie się kolejna rozprawa...
Pov Olivia Green:
Z każdym dniem moje wymioty nasilają się, nie chcę mówić głośno ale boję się że mogłam zarazić się od Alexa. Nadal nie wiem skąd to świństwo znalazło się w jego organizmie.
Kilka dni nie wychodziłam z domu ale w mojej głowie nadal jest Amber. Nie pewność czy jesteśmy siostrami nie daje mi spokojnie spać. Postanawiam ponownie poprosić babcię Evę aby zaopiekowała się dziećmi a sama ruszam w strone Birstrol. Jestem świadoma że podróż i spotkanie z Amber zajmie mi cały dzień. W trasę ruszam z kierowcą, nie mam siły tłuc się komunikacją miejską.
- Przepraszam, że pytam ale dobrze się Pani czuję? Strasznie słabo Pani wygląda, może przeniesiemy tą podróż na inny dzień?- pyta z troską.
- Również się tak czuję ale nie mogę siedzieć bezczynnie w domu.
- Ma może Pani jakieś wieści na temat stanu zdrowia Pana Alexa?
- Dziś w samo południe ma otrzymać drugą dawkę lekarstwa. Z tego co wiem to czuję się zdecydowanie lepiej a leczenie zmierza w dobrym kierunku.
- To świetnie. Proszę się nie martwić, nim się Pani obejrzy Pan Alex będzie spowrotem w domu.
- Oby, bardzo mi go brakuje.
- To co, jedziemy czy dopuszczamy?- pyta a ja wyskakuje z samochodu z wiadomej przyczyny. - Może zawiozę do lekarza?- znów słyszę za sobą ten głos.
- Nie dziękuję. Mamy dziś siódmy dzień lutego nie chcę zaczynać roku od wizyty w szpitalu.
- Pomogliby Pani, po co się męczyć?
- Dziękuję za troskę ale naprawdę nie potrzebuję niańczenia.
- Przepraszam, nie chciałem aby tak zabrzmiało.
- Zawiezie mnie Pan do apteki?
- Oczywiście- wsiadamy ponownie do samochodu i ruszamy w drogę.
- Prezent urodzinowy od Pana Alexa się podobał?
- Nie za bardzo rozumiem co miał na myśli. Klucze? Ale od czego?
- David nie mówił?
- Nie. Wręczył mi tylko klucze w imieniu Alexa.
- To ja pokaże- informuje. Zawozi mnie do apteki a następnie prosto do centrum Londynu. Zatrzymuje samochód, wysiada i otwiera mi drzwi.
- Jesteśmy na miejscu- rzuca i wskazuje nas budynek.
- Co to jest?
- A ma Pani klucze przy sobie?
- Nie, zostawiłam w domu.
- No cóż nie wejdziemy do środka ale jest to coś związane z Pani zawodem.
- Z moim?
- Tak.
- Cukiernia?
- Blisko. Pracownia cukiernicza.
- Na prawdę?
- Mhm.
- Nie wierzę.
- Wszystko jest przystosowane i gotowe do użytku.
- Ale czat, marzyłam i swoim małym kącie. Te ciasta, piec torty.
- Marzenia się spełniają przynajmniej tych ludzi co Pan Alex zna. - A tam- wskazuje na drugą stronę ulicy wie Pani co się znajduje?
- Green Car.
- Dokładnie. Pani stały bywalec- mówi śmiejąc się. - To co z tym prezentem?
- Jest najlepszy- odpowiadam niedowierzając, że Alex kupił mi własną pracownię cukierniczą. Pół godziny później kierowca odwozi mnie do domu, Amber musi zaczekać aż lepiej się poczuje.
CZYTASZ
Odnajdę Was
FanfictionDruga część " Biznesmen i Ja". Dalsze losy Olivii i Alexa. Czy spotkają się ponownie? Jeśli tak, czy będą wstanie wybaczyć sobie wyrządzone krzywdy w przeszłości? A może zwiążą się z kimś zupełnie innym, z kimś kogo będą kochać nad życie a o sobie z...