#5#

1.3K 33 5
                                    

Pov Alex Green:

Olivia. To Ona, moja Olivia- szeptam pod nosem gdy znika za zamykającymi się drzwiami. Odkładam widelec na stolik i idę za nią. Wychodzę na zewnątrz i od razu dostrzegam przerażają dziewczynę, trzymającą się za brzuch.
- Olivia...
- Wody... wody mi odeszły- wydusza z siebie.
- Jedziemy do szpitala-informuje. Pomagam jej dotrzeć do mojego samochodu i zająć miejsce, następnie przebiegał na drugą stronę i wsiadam za kierownice. Staram się dotrzeć do szpitala najszybciej jak to jest tylko możliwe, a jednocześnie wspierać dziewczynę w trudnym dla niej czasie.
- Nie mogę urodzić, jest za wcześnie!!!- krzyczy z kolejnym skurczem. Co mam na to poradzić? Przecież to dziecko, nie wytłumaczysz mu aby zaczekało jeszcze kilkanaście dni.
- Szukaj pozytywów.
- Pozytywów? Gdybyś był na moim miejscu.... ałaaa- docieramy pod szpital położniczy. Wybiegam z samochodu i biorę Olivię pod rękę. Wybiega przed nas pielęgniarka z wózkiem.
- Który tydzień?- pyta w pośpiechu. Czy ja ją pytam z kim sypia i kiedy?
- 37- odpowiada moja brunetka, teraz to blondynka. Jeśli myślała że dzięki koloryzacji na wpadnę na jej trop, była w wielkim błędzie. Co chwili docieramy pod jedną z wolny sal.
- Nie może Pan iść dalej, proszę tutaj zaczekać- drzwi się zamykają a ja zostaje przed salą. Siadam na krześle i chowam twarz w dłoniach.
- Boże, miej ich w opiece- szeptam.

Mija godzina, druga, trzecia... piąta. Tyłek zaczął mnie boleć od twardego nie wygodnego krzesła a wieści nadal żadnych, zaczynam się coraz bardziej denerwować. Wstaje z miejsca i zatrzymam chodzić po korytarzu, gdy nagle czuję delikatne szturchnięcie w ramię. Obracam się.
- Już po wszystkim- rzeknie ta sama pielęgniarka a ja oddycha z ulgą. - Jest Pan z rodziny?
- Jestem ojcem- odpowiadam.
- Może Pan wejść- rzeknie a ja odrazu ruszam w stronę sali. Po wejściu do środka moim oczom ukazuje się najpiękniejszy widok. Moja ukochana Olivka trzymająca w ramionach nasze maleństwo. To były trudne miesiące dla nas obojga ale teraz wiem że było warto przetrwać...
- Tatuś, przyszedł- podchodzę i całuje Olivkę w policzek, następnie siadam krześle i wtulam się w jej ramię, patrzeć na małe rączki i nóżki.
- Jak się czujecie?
- Zmęczeni ale bardzo, bardzo szczęśliwi. Czy tatuś wie co ma?
- Nie.
- Król Alex władca Londynu o godzinie 01:23 dnia szóstego grudnia powitał na świecie swojego małego następcę. Masz syna- stwierdza po czym ostrożnie oddaje mi dziecko.
- Ja nie umiem...
- Słuchaj głosu serca- szepta. Już po chwili mój syn jest w moich ramionach.
- Jesteś dokładnie taki jakiego sobie wymarzyłem, moje małe Lwiątko.
- Liam?
- Czy możemy jeszcze przemyśleć decyzję co do imienia?- pytam na co dziewczyna zaczyna się śmiać i przytula się do nas.
- Gdy go zobaczyłam pomyślałam że idealnym imieniem będzie...
- Leo- mówimy na raz.
- Leo Liam Green- powtarzam.

Olivka zmęczona zasypiam, maleństwo również słodko śpi a ja siedzę na szpitalnym fotelu i przyglądam się swojemu szczęściu. Nadal nie mogę uwierzyć że wrócili. Nadal nie dociera do mnie że zostałem tatą.

Jakie wrażenia??

Odnajdę WasOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz