#37#

672 30 110
                                    

Pov Eva Green:

Nastepnego dnia:

Odkąd mój wnuk zachorował pomagam Olivii w opiece nad dziećmi jak tylko mogę. Czasami moja pomoc ogranicza się na zabawie a czasami zostaje z prawnukami gdy dziewczyna musi wyjść z domu, tak jak dzisiaj.
- Wszystko ma Pani przygotowane, Leo powinien jeszcze chwile pospać- mówi ubierając kurtkę. - Wrócę najszybciej jak będzie to możliwe- żegna się z Louisem i wychodzi.
- Poszła- mówię do patrzącego w stronę drzwi chłopca. - Może pójdziemy zobaczyć czy maluszek jeszcze śpi, co?- chłopiec kiwa głową po czym łapie mnie za rękę i idziemy na piętro.
- Siii...
- Chcesz siii? Dobrze, pójdziemy do łazienki- jak po wiedziałam też tak robię, zaraz po wyjściu na górę zabieram przybranego wnuka do łazienki za potrzebą. Następnie pomagam mu umyć ręce.
- Ups- cichutko szepta gdy wygrała mi z rąk ręcznik.
- Nic się nie stało, podniesiemy- rzeknę nachylając się aby podnieść bawełniany materiał. Gdy mam się już podnosić zauważam w koszu pudełko z rysunkiem dziecka. Prostuje się i wybieram chłopcu ręce.
- Zobaczysz czy Leo jeszcze śpi? Zaraz do Ciebie dołączę- gdy maleć wychodzi, podnoszę kosz do góry i wyciągam z niego pudełeczko, jak się okazuje to z testu ciężkiego. Otwieram a moim oczom ukazują się dwie kreski.
- O Boże, Ona jest w ciąży.
- Nie śpi.
- Co? Nie śpi? Już idziemy. Zabieram test i chowam do kieszeni w swetrze po czym wychodzimy z łazienki. Idziemy do sypialni. Wyciągam chłopca z łóżeczka po czym kładę na przewijak i zabieram się za zmianę pieluszki.
- Co to?- słyszę za sobą głos. Obracam się i widzę stojącego za mną chłopca z kartką.
- To jest...- biorę kartkę do ręki gdy widzę na niej małe dziecko. Gdy czytam wytłuszczony druk, zamieram. Olivia jest w ciąży a co gorsze chcę te ciążę usunąć. Na kartce jest napisane że dziś o 10:40. Wyciągam szybko telefon i sprawdzam ktora jest godzina, za pięć. Co ja mam zrobić? Co ja mam zrobić? Decyduje się zadzwonić do męża i powiadomić go o wszystkim, mam nadzieję że da się jeszcze zapobiec tej tragedii.

Przez najbliższe godziny nie mogę znaleźć sobie miejsca a co dopiero skupić się na opiece nad dziećmi.
Gdy rozlega się pukanie do drzwi od razu ruszam aby otworzyć. To mój mąż.
- I co?- pytam.
- Wielokrotnie próbowałem się dodzwonić ale nieodebrała, pojeździłem trochę po mieście ale też nigdzie jej nie spotkałem.
- Co jej strzeliło w ogóle do głowy? Przecież pomoglibyśmy jej.
- Oczywiście że tak. Jesteś pewna, że...
- Sam zobacz- skazuje na stół na którym leży kartka i pozytywny test ciążowy.
- Może zadzonimy do Alexa, co? Może jemu uda się do niej dotrzeć...
- Wykluczone! Wiesz jaki jest Alex, wróci i całe leczenie pójdzie na marne.
- Jeśli to dziecko jest jego, ma prawo wiedzieć?
- Powiemy mu gdy wróci- naszą rozmowę przerywa powrót dziewczyny do domu.
- Gdzie byłaś?!- nie wytrzymuje i wyskakuje gdy tylko wchodzi do środka.
- Miałam coś do załatwienia. Coś się stało?
- Co to jest?!- krzyczę i macham jej testem oraz kartką przed oczami.
- Nie nauczyli Pani że nie grzebie się w cudzych rzeczach?
- Nie grzebałam, przez przypadek się dowiedziałam. Powiedz że tego nie zrobiłaś...
- Muszę Panią rozczarować, zrobiłam to. To jest moje ciało i mogę z nim robić co tylko mi się podoba.
- O nie moja Panno, tak rozmawiać nie będziemy. Zabieramy dzieci do siebie, Alexa o wszystkim poinformujemy i pomożemy mu aby pozbawił Cię praw rodzicielskich.
- Skończyła Pani? Tam są drzwi, proszę się wynosić!!!- wyrzuca nas z domu.
- Widziałeś?- pytam męża który zmierza w strone samochoddu.
- Źle to rozegrałaś, trzeba było na spokojnie porozmawiać. Teraz nie będziemy mogli widywać wnucząt.
- Najważniejszy dowód zdążyłam zabrać, Alex jak się dowie to pokaże gdzie jej miejsce- rzucam zajmując miejsce pasażera. Wracamy do domu.

Odnajdę WasOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz