- Chcę iść na policje.
Nie musiałam długo czekać na odpowiedź, gdyż niemal od razu usłyszałam;
- Nawet nie ma mowy. Za dużo by przy okazji wyszło na jaw.- Chwycił swoją twarz, szukając w myślach jakiegoś rozwiązania.
- I tak wyjdzie, jak wrócimy do miasta. A lepiej się zgłosić i jakoś to wytłumaczyć, niż jakby nas sami znaleźli.- Podeszłam do niego bliżej, pomimo że bałam się jego reakcji.
- Ana, ty nie rozumiesz.
- Ale co tu jest do zrozumienia?- Mruknęłam.- Chcesz całe życie ukrywać się przed tym? Myślisz, że nikt nie będzie zadawał pytań? A co z naszymi rodzinami? Chcesz od tak ich wszystkich porzucić?- Usiadłam obok niego, by dać mu do zrozumienia, że nie jestem na niego zła.
- Nie chodzi o to, pomyśl o tym tak. Wszyscy myślą, że my jesteśmy martwi.- Zaczął powoli, żebym mogła analizować każde jego słowo.- My wiemy, że nie jesteśmy. Pytanie brzmi, kogo zabito i czy ma to powiązanie jakiekolwiek z nami.- Zamarłam, a on dalej kontynuował.- Kto zeznał, że nas tam widział? Czemu od kilku dni cały czas nas znajdują?
Siedziałam w bezruchu patrząc się w odbicie w lustrze. Miał racje. Miał cholerną racje.
Cały czas skupiałam się na uczuciach naszych bliskich i o tym co sama czuję, strach, smutek i tęsknota, niż na racjonalnym spojrzeniu na te sytuacje.
- Czyli...
- Uwierz mi, też chcę wrócić do domu. Ale obiecałem, że się tobą zaopiekuję przez ten czas. I to robię.- Nie wiedziałam jak odpowiedzieć.
Widziałam w odbiciu, jak siedzi nie tylko zmęczony, a załamany. Denerwując się na niego tylko dokładałam mu problemów. Pieprzony Christian Morgan i jego szczere odpowiedzi w nieoczekiwanym momentach!
Odwróciłam się do niego i zmusiłam do kontaktu wzrokowego.
- Chcę ci z tym pomóc, ale nie wiem jak.- Westchnęłam.- Nie będę najlepszą partnerką w zbrodni, chociaż postaram się...- Przerwał mi jego śmiech. Zmarszczyłam brwi, nie wiedząc z czego się śmieje.
- Nie oczekuję od ciebie, że zaczniesz wszystkich nagle mordować.- Ulżyło mi na te słowa.- A jedynie, że w miarę dogadasz się z Victorią i przestaniesz się jej bać.- Poczułam dreszcz, szłysząc jej imię. Nie ukrywałam swojego strachu przed nią, bo jednak jest się czego bać!
- No z tym będzie problem.- Zaśmiał się kolejny raz.
- Nie jest zła. Po prostu nie umie okazać, że się martwi. Swoją drogą, nie wie też jak ma się z tobą obchodzić.- Uśmiechnęłam się lekko.- No a swoją drogą, nic ostatnio tylko beczysz, co też potrafi wyprowadzić z równowagi.- Udawał oburzonego, na co przewróciłam oczami.
Chyba potrzebowaliśmy takiej rozmowy. Bez ukrywania niczego przed sobą, żeby się o siebie nie martwić. Powoli zaczęłam go rozumieć. On chce mnie chronić, nie wiedząc nawet przed czym. A ja sama jedyne, co robiłam to się nad wszystkim użalałam.
- Obiecaj mi jedno.- Spojrzał na mnie pytająco.- Chcę być częścią wszystkich planów.
- Jesteś ich częścią.- Chwycił moją dłoń i lekko pogłaskał kciukiem.
- To inaczej.- Zszedł mu uśmiech z twarzy. A ja przybliżyłam swoją twarz tak, że stykaliśmy się nosami.- Chcę być przy każdej podejmowanej decyzji odnośnie tej sprawy. Bo wszystko ustalasz za moimi plecami i się dziwisz, że się wkurwiam.
- Nie dziwię się.- Chwycił mnie niespodziewanie w pasie i przerzucił na łóżko zawisając nad moimi ustami. Wsztrzymałam oddech, nie wiedząc co zamierza.- Bardziej mnie to bawi. Bo tak się cholernie wszystkiego boisz, a później się denerwujesz, że o niczym nie wiesz.- Czułam jego oddech i to jak próbuje odwrócić moję uwagę.
CZYTASZ
I'm Your Fake Girlfriend
Teen FictionDużo jest historii o sztucznych związkach, związkach z przestępcą i wielu innych tego typu rzeczy, a gdyby wrzucić to do jednego worka? Czy to coś zmieni? Czy każdy będzie miał swój "HAPPY END"? Czy nienawiść zmieni się w przeznaczenie? Tego nie w...