Rozdział VIII "Zbyt szybko podjełam decyzję,okej?!"

392 16 0
                                    

I don't wanna life forever.

To prawda.

Nie chcę żyć wiecznie.

Dlaczego?

Bo... Bo wiem, że na tym świecie nie ma miejsca dla mnie.

Skąd to wiem?

Wiem to, ponieważ widzę co się wokół mnie dzieje. Wyrzucenie Chloe. Prawda o naszej drużynie. Wyjazd do WHS. Podtopienie Christiana.  Kolejny swoją drogą wyjazd rodziców. Blog. Propozycja Morgana... Na którą się zgodziłam.

Dlaczego to zrobiłam?

Zrobiłam to, bo byłam zła. Zła na blogerkę, która pisze o mnie, bez mojej wiedzy. Tak, wiem. Gdybym to czytała wcześniej, to by pisała to z moją wiedzą. W dodatku dyrektor, wiedział by, że ta tradycja ma sens.

Ale czy patrzyłam na siebie? Na korzyści dla mnie?

Nie. Praktycznie żadnych ich nie było. A wad jest dużo. A najlepszym tego przykładem jest to, że jak wyszłam z auta Morgana, wszystko co posiadało oczy skupione było na mnie. Spojrzenia tych wszystkich ludzi, przekonało mnie, iż zbyt szybko podjęłam decyzje. Spojrzenia mówiące "kolejna laska, która wskoczyła mu do łóżka"

I w tym momencie poczułam się, jak dziwka, którą nie jestem. Ale tak się czuję.

Muszę z tego zrezygnować.

Jak najszybciej.

A wracając do tego, iż na tym świecie nie ma dla mnie miejsca. Dlaczego tak uważam?

Bo w tych wszystkich zdarzeniach w których brałam udział. Nie czułam abym tam była. Czułam się jak statysta na planie filmowym. Jestem, ale nie jestem istotna.

- Dzień dobry nazywam się Anastasia Kanavan i...

- Morgan...- Przerwał mi Jackson. Pff... Ja tu staram być kulturalną a tu co? Jakiś cymbał, który nie zna zasad dobrego wychowania...

Praktycznie wszystko skupia się na Morganie. To po co ja tu jestem?

Do stania i patrzenia się jak ludzie mną dyrygują? Jedź do WHS, udawaj moją dziewczynę, zapomnij o wszystkim co złe.

Mimo, że nie zaczęliśmy, ja się wycofuje. Bo to głupi pomysł. Do którego nie chcę przykładać siebie. Siebie postrzeganą jako dziwkę. Jako Chloe.

- Christian... Musimy pogadać. Teraz.- Odezwałam się w połowie drogi przez plac. Szliśmy na pierwszą lekcję, co się dziwić.

- Okej... Mów.

- Rezygnuje.- Jego mina z wesołej, stała się zdziwiona? Niedowierzająca?- Nie chcę udawać, że my na prawdę jesteśmy razem.

- Dlaczego?

- Bo zbyt szybko podjęłam decyzje, okej?!- Odwróciłam się na pięcie i poszłam do klasy. Chciał mnie zatrzymać ale się wyrwałam.

Ale z ciebie tchórz.

Wiem...

                                  ~*~

- Czemu to zrobiłaś?!- To było pierwsze co usłyszałam od Faustyny, gdy jej wszystko opowiedziałam. Najgorsze jest to, że ona uważa, iż powinnam się zgodzić. A jej reakcja jest spowodowana tym, że zrezygnowałam, a nie tym, że w ogóle się zgodziłam.

- Ponieważ nie chcę być uważana za dziwkę!- Czy to aż tak trudno zrozumieć? Mam swoją godność, a udając jego dziewczynę ją stracę. W szkole jestem uważana za normalną, nie chcę tej opinii tracić. A prawda jest taka, że jak będę porównywana do Chloe. Pod względem charakteru, w sposobie kierowania drużyną, a przede wszystkim czy jestem łatwa i dobra w łóżku.

- Dziewczyno... Wytłumacz mi to jeszcze raz. Proszę... Jestem twoją przyjaciółką, zrozumiem cię.- To prawda, zrozumie. Ale nie tak, jak będę chciała. Ugh...

- Chodzi mi o to, że jak wyszłam z samochodu Christiana, to wszyscy patrzyli na mnie jak na Chloe. Dziwkę, która wskakuje do łóżka byle komu. Ja tak nie chcę. Mam swoją godność. Nie chcę jej tracić.- Poczułam jak pod moimi powiekami pojawiają się łzy. Jestem człowiekiem, który jest słaby emocjonalnie pod względem obrażania. To jest dziwne, bo innych potrafię obrazić, ale siebie nie potrafię. Nie mam dystansu do siebie i w tym jest mój problem.

- Nie patrzyli na ciebie jak na dziwkę! Zrobiliście wielką furorę w całej szkole, przyjeżdżając razem. Dlatego tak WAM się przyglądali.- Specjalnie powiedziała te jedno słowo głośniej.- A po za tym cała szkoła wie, że ty nie jesteś taka. Wiedzą, że masz swoje zasady i mocno się ich trzymasz. Więc nie ma opcji, aby tak o tobie myśleli.

- Tak uważasz?- Spytałam. Faustyna potwierdziła moje pytanie skinięciem głowy.- Naprawdę uważasz, że nie będą o mnie mówić jak o dziwce?!

- Tak. Tak uważam. I ty też powinnaś tak uważać.- Przytuliła mnie, kołysając na boki. Zawsze to robi, abym się uspokoiła. Za to ją kocham.- A teraz mam dla ciebie mega niusa!- Piszczała mi do ucha.- Chloe odeszła ze szkoły! W dzień kiedy ciebie nie było!

- Czemu mi tego wczoraj nie powiedziałaś? Gadałyśmy przecież.

- Tak wiem, ale ty chciałaś przepisywać lekcje no i tak jakoś się stało.- Udawała niewiniątko próbując mnie przekonać.- No i zapomniałam.

Obie wybuchłyśmy śmiechem i ruszyliśmy w stronę klasy od Angielskiego, bo byłyśmy razem w grupie.
                               ~*~

- W piątek jest impreza z okazji rozpoczęcia roku szkolnego, idziesz?- Jako kapitan muszę tam być. Obym do piątku zachorowała na jakąś chorobę.

- Jest już drugi tydzień nauki i dopiero teraz? Nie za późno na rozpoczęcie?- Spytałam ciekawa, wiedząc że Faustyna wie o imprezach wszystko. Tak jak i teraz.

- W zeszłym tygodniu nie mogliśmy, bo inna szkoła zarezerwowała termin.

- Termin?

- Nosz kobieto zacznij chodzić na imprezy, bo ja nie będę ci wszystkiego tłumaczyć!- Powiedziała, udając złą.  Przewróciłam oczami i szłam dalej w stronę boiska. Skończyłyśmy lekcję dziesięć minut temu. Co dziwne nie spotkałam ani razu Morgana na przerwach, a na lekcji cały czas gadał ze swoim przyjacielem Luke'iem. W ogóle na mnie nie patrząc. Dlaczego ja na to zwracam uwagę?

- Wiesz kiedy chłopaki mają następny mecz?- Jako kapitan muszę się to wiedzieć. I powinnam to wiedzieć. Ugh... Wiedziałam, że się do tego nie nadaje.

- Spytaj się ich.- Powiedziała wskazując głową naszą reprezentację szkolną. Haha. Wiem o co jej chodzi. Chce żebym pogadała z Christianem. Nie ma mowy. Chociaż... Spytam go o to i sobie pójdę. Tak to dobry pomysł.- O sprawach drużyny możecie przecież rozmawiać.- Dodała. No nic, muszę iść.

Powolnym krokiem szłam do chłopaków. Powolutku, nie spiesząc się.- W takim tempie minie trening!- Usłyszałam za mną Faustynę, pokazałam jej Fucka i dalej szłam w żółwim tępie. Gdy byłam już blisko ich, zaczynałam panikować. Dlaczego? Nie mam pojęcia. Bałam się, że mnie wyśmieje czy coś w tym stylu.

- Kiedy macie mecz?- Słowa same wyszły z moich ust, a oni się uciszyli. Poczułam na sobie wzrok Christiana i stałam wpatrując się w obraz za nim.

- Za...- Odchrząknął, aby poprawić swój głos.-Za tydzień.- Odpowiedział.

- Okej. To cześć.- Odwróciłam się na pięcie i tak jak wolno tu szłam, to teraz biegnę spowrotem. O dziwo się nie wyjebałam.- Jestem.- Mówię do dziewczyn i rozpoczynam trening do układu, którego wymyśliłyśmy z Faustyną tydzień temu. Kątem oka dostrzegłam jak moja przyjaciółka pokazuje "rekrutom" jak zrobić poprawną gwiazdę do szpagatu, jednocześnie machając pąponami.

Dziś moi rodzice wyjeżdżają. Więc zapewne będzie pożegnalny obiad, a później samotność w pustym domu. Ale nie musi być od razu tak źle. Zawsze może przyjść do mnie Faustyna i razem ze mną pić wino mojego taty. Obejrzymy po pijanemu jakąś komedię i położymy się spać na schodach. Tak, dobrze przeczytałeś, na schodach. Dlaczego? Bo jesteśmy tak pijane, że nie dojdziemy do mojego pokoju, a z lenistwa położymy się na schodach i tak zaśniemy. Piękna przyjaźń.

                                 ~*~

I'm Your Fake GirlfriendOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz