Skradamy się na palcach w stronę kuchni, bo stamtąd dochodzi największy hałas. Starałam nie wydawać żadnego dźwięku, zachowywałam się tak jak Morgan mówił Bądź cicho i się nie wychylaj... przewróciłam oczami, w skrajnych przypadkach zachowuje się nadopiekuńczo. Jakbym widziała mojego ojca...
Gdy dotarliśmy do wejścia od kuchni, czarnowłosy odwrócił się i na migi powiedział, że mam stać w miejscu. Okej. Jeśli chcesz, aby ten (najprawdopodobniej) włamywacz ciebie zabił pierwszego, to nie ma sprawy.
Morgan wszedł do pomieszczenia, tak szybko, że minęła chwila zanim zdałam sobie sprawę, iż go nie ma. Muszę iść spać... Mój mózg pracuje na mniejszych obrotach.
Minęła minuta, może dwie a usłyszałam jak coś z głośnym hukiem ląduje na ziemi. Na pewno to nie była rzecz, lecz człowiek? Z przerażeniem weszłam do kuchni i co zobaczyłam?
Mój kuzyn- Maks- leżał na podłodze, powalony przez Christiana. Dość nie ciekawy widok.
- Miałaś tam zostać.- Powiedział i bardziej przycisnął zielonowłosego do podłogi. Jeszcze chwila, a połamie mu żebra.
- Puść mnie psycholu!- Warknął Maks.
Dlaczego nie interweniuje?
Bo to tak zabawnie wygląda. Naprawdę i pomyśleć, że myślałam, iż to włamywacz.- Ana do jasnej cholery, dzwoń na policję!
Roześmiałam się głośno. Już nie mogę. Morgan ewidentnie zmieszany podniósł na mnie wzrok, co zrobił także mój kuzyn. Zapewne wyglądałam jak idiotka, no cóż... może nią jestem?
- Przeszkadzam?- Spytał mój chłopak, więc do niego podeszłam, wciąż się śmiejąc pod nosem i chwytając za barki odsunęłam od zielonego.- Możesz mi wytłumaczyć o co tu chodzi? Wy się znacie?
- To mój kuzyn Maks Kanavan, mój jedyny kuzyn. To tłumaczy otwarte drzwi, bo ten debil wie, gdzie jest zapasowy klucz.
- Dzięki wiesz... Miło witasz mnie po roku.- Prychnął.
- Ajajajajaj... Nie obrażaj się. Jestem szczera.- Kolejny raz prychnął.- A i twój pokój jest tam gdzie zawsze.
- Nadal mi nie wytłumaczyłaś o co tu chodzi...- Odezwał się szatyn. Przewróciłam oczami.
- Maks u nas mieszka, od czterech, nie, trzech lat. Rok temu wyjechał na staż do Japonii. I jak widać już wrócił.
- Z czego ty się śmiejesz?- Spytał zielony. Wcale nie z twoich włosów... Wcale.
- A co nie mogę?- Podniosłam brew i spojrzałam na jego włosy.- Dlaczego zielony?
- A co, nie podoba się?- Przewróciłam oczami.
- Christian, jak chcesz możesz iść do domu.- Mówiąc to, miałam na myśli, że wygląda jak trup, tak samo jak ja i coś czuję, że obudzę się jutro po południu.- Jesteś zmęczony, to widać.
- Miło, że się mną przejmujesz...- Podszedł do mnie i pocałował w policzek.- Do poniedziałku, Misiu...
- Taa... Do poniedziałku.- Mam ochotę zwymiotować. Za dużo jego ust na jeden dzień. Oczywiście za Misia też oberwie. Później. Gdy po Morganie nie było śladu, spojrzałam na Maksa z wkurwem.- Czemu nie mówiłeś, że wracasz?!
- Czemu nie powiedziałaś, że masz chłopaka?!- Krzyknął, podobnym tonem.- A poza tym dzwoniłem, ale ktoś nie odebrał!
- Miałam koze, ty tępy geju!- Ugh...
- Możesz nie wjeżdżać na moją orientację, czuję się urażony.- Położył sobie teatralnie dłoń na klatce piersiowej.- Iii... Skąd mogłem wiedzieć, że masz karę? Dzisiaj dopiero wróciłem.
CZYTASZ
I'm Your Fake Girlfriend
Teen FictionDużo jest historii o sztucznych związkach, związkach z przestępcą i wielu innych tego typu rzeczy, a gdyby wrzucić to do jednego worka? Czy to coś zmieni? Czy każdy będzie miał swój "HAPPY END"? Czy nienawiść zmieni się w przeznaczenie? Tego nie w...