Rozdział XVII "Nie lubisz mnie?"

245 12 0
                                    

Nie chodziło tylko o zemstę, lecz o coś czego zapewne mi nie powie...

Moja głowa pierwszy raz doznała takiego wstrząsu. Włączyło się intensywne myślenie niczym na lekcji biologii, cholernie wkurza mnie to, że przejmuje się tym. Dlaczego to robię? Jaki w tym jest cel? Nie mam pojęcia.

Sęk w tym, iż w naszej wspólnej znajomości wyniknie coś złego i na pewno ktoś będzie z tego powodu płakać. Jak żyć z tą świadomością?

- Słuchaj, jest już późno, ty powinnaś odespać te kilka dni, a w poniedziałek zacznie się prawdziwa gra aktorska. Mam nadzieję, że wiesz o co mi chodzi?- Przytaknęłam.- Cudnie.- Skwitował i wstał z łóżka w momencie, którym głośny grzmot rozniósł się w okolicy.

Spojrzałam zza okna, aby wiedzieć jaka jest sytuacja. Niestety niekorzystna, co oznacza, że ten debil sobie poczeka z odjazdem.

- Cudnie.- Powtórzyłam.- Oby tylko nie odcięli...- nie zdążyłam dokończyć, a w pomieszczeniu zapanowała ciemność.-... prądu.

Schyliłam się aby na dotyk wyczuć latarkę. "Zestaw Ratunkowy" autorstwa Anastasii Kanavan w takich sytuacjach być może się przyda. Oby tam była, a pamiętam jak raz jej nie było, źle to się dla mnie skończyło, konkretnie upadek ze schodów i złamana ręka. Chwyciłam podłużne ustrojstwo, włączyłam kierując światło na twarz Morgana.

- Działa.

Skierowałam się do drzwi, a następnie do pokoju Pana Brokuła.

- Maks? Jesteś tu?- Przejrzałam się po pokoju, na posłaniu była pusta walizka, a w szafie idealnie poukładane ciuchy. I to niby ja jestem pedantką. Pff...

- Jestem.- Podskoczyłam, a latarka prawie wyskoczyła mi z dłoni.- Wystraszyłem cię?- Zaśmiał się jebany brokuł.

- Chciałam być dobrą kuzynką i sprawdzić czy żyjesz, a nie dostawać zawału.

- Wybacz. Gdzie masz chłopaka?

- Tutaj.- Kolejny raz podskoczyłam, ewidentnie będę dzisiaj martwa.- Chyba będę się zbierał.

- Nawet nie próbuj. Nie widzisz jaka jest pogoda? Fakt, jest ciemno, ale nie przesadzajmy, okey?

- Dobrze, dobrze, to według ciebie co powinienem zrobić?

- Zostać na noc.- Wzruszyłam ramionami.- Zabić Cię nie zabiję, chyba, niczego nie obiecuję.- Uśmiechnęłam się wiedząc, że on tego nie widzi.

***

-U Ciebie też nie ma prądu?- Usłyszałam głos Faustyny.

- Wygląda na to, że w całym mieście go nie ma... Oby to było chwilowe, nie wyobrażam sobie siedzieć w ciemnościach, aż do jutra.

- Bez obaw, jeśli się nie mylę, to najdłużej nie było prądu tydzień? Albo dwa?

Minęły trzy godziny, Maks poszedł spać, a ja dałam Morganowi bluzkę i spodnie mojego taty i kazałam iść pod prysznic. Nie dlatego, że śmierdział, tylko po to abym mogła w spokoju pogadać. Tak, bo gadanie w środku burzy, to genialny pomysł...

- W poniedziałek jest trening. Weź ty te nowe potrenuj, proooszę.

- Ogólnie, to wpadłam na pomysł, aby co tydzień się wymieniać. Raz ja, raz ty. Powinno pójść, szybciej zważywszy na, to iż chyba wiem, którą powinniśmy wziąć.

- Kogo?- Przewróciłam oczami na ekscytację w jej głosie.

Nikt nie lubił trenować nowicjuszek , ponieważ była to taka syzyfowa praca.Tłumaczenie jak powinno się robić poprawnie podwójne salto, czy szpagat w powietrzu jest trudnym zadaniem. Sama jak byłam nowicjuszką widziałam irytację na naszych "trenerach" Lecz wtedy, to były inne czasy, więcej osób było potrzebnych i czasu mało.

I'm Your Fake GirlfriendOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz