Rozdział XXVIII "Cicha ty jakaś jesteś..."

141 6 0
                                    

Christian pv.

Wyszedłem z szatni w poszukiwaniu Kanavan, właśnie skończyła się pierwsza połowa i zdaję sobie sprawę z tego, że siedziała tam razem z tą suką.

- Christian!- Odwróciłem się i oczywiście musiała to być jebana Chloe.- Wiesz gdzie jest Faustyna?

- Nie.- Chciałem odejść, ale chwyciła mnie za rękę i pociągnęła w swoją stronę.

- No to inaczej.- Przybliżyła się do mnie na niebezpieczną odległość.- Nie wiem, czy wiesz w jakie gówno wpakowałeś Kanavan.

- O co ci chodzi?

- Ty jej teraz szukasz, a ona zabawia się z chłopakami z innej szkoły. Bardzo dziwne, nigdy bym jej o coś takiego nie podejrzewała.- Zaśmiała się fauszywie, a już czułem jak zbiera się we agresja.

- Gdzie ona jest?- Spytałem. Nie zamierzam bawić się w jej gierki.

- Tak jak mówiłam...- Pociągnąłem ją w stronę szatni, tak aby nikt nie widział jak zaraz tą szmatę zabiję.

- Pytam ostatni raz, gdzie ona jest?- Nawet nie odpowiedziała, tylko wbiła się w moje usta. Odepchnąłem ją od razu i chwyciłem ją za kark.

- Myślisz, że ci powiem?- Zaśmiała się gorzko.- Jedzie sobie do twoich kolegów. Pamiętasz? Dmitrij, Vander...

- Christian?- Odwróciłem się, gdzie stała Schalke, jeszcze jej tu brakowało.- Em... Nie powiem Kanavan, co tu jest grane, ale serio, musiałeś akurat z nią?!

- To nie tak...- Już miałem się tłumaczyć, gdy zadzwonił mój telefon.- Co?- Odebrałem bez patrzenia na numer.

- Twoja laska właśnie jest wyworzona poza miasto. Mógłbyś, proszę, ruszyć to jebane dupsko i nam pomóc?- Usłyszałem głos Hanesaki i po części się uspokoiłem.- Wzięłam twoje auto, mam nadzieję, że znajdziesz jakieś szybko.

Mogłem sie tego spodziewać, jednak jeśli ona już jest w drodze, to oznacza, że Faustyna jeszcze o niczym nie wie. Cholera!

- Schalke, nie wierzę, że to powiem, potrzebuję twojej i Michaela pomocy. TERAZ.

***

Anastasia pv.

Obudziłam się, leżąc w czymś mokrym, co pachniało jak benzyna. Chwila, co?! Gdzie ja jestem?!

- O! Nasza gwiazdka się obudziła!- Odezwał się jakiś facet.

Miał chyba jakieś dwa metry, a ciało pokryte całe w tatuażach. Prawdziwi "gangsta".

- Jak ci się leży?- Spytał drugi facet, którego dopiero teraz zauważyłam.

Czy to są jakieś żarty? Czy oni zdają sobie sprawę, że tu się benzyna... no tak, oni o tym wiedzą, brawo dla ciebie Ana!

- Cicha ty jakaś jesteś. Nie tego się spodziewałem...- Powiedział po chwili. Co mam powiedzieć?- Myślałem, że wszystkie dziewczyny Morgana to rozgadane suki.

Morgana?

Mogłam się spodziewać, że on będzie miał z tym coś wspólnego... no przecież to Morgan.

- Nie za bardzo rozumiem...- Mężczyzna numer jeden szeroko się uśmiechnął, przy czym trzeba zaznaczyć, że wyglądał jak jebany psychopata.

- Ależ to bardzo proste... Nie wiem czy zauważyłaś, ale zostałaś porwana.- No tyle to ja też wiem.- I aktualnie czekamy na twojego Rycerza na białym koniu, żebyśmy mogli w końcu cię spalić. Nic szczególnego, jedna zapałka i cie nie ma.

Super...

Bardzo.

Nie mogę się doczekać

Christian pv.

- Czemu miałbym to robić?- Spytał się Michael.- Z tego co mi wiadomo, to miałem się nie wtrącać w twoje sprawy...

- Kurwa, pajacu zrobisz to i koniec.- Schalke chwyciła go za żuchwę i zmusiła by spojrzał jej w oczy.- Jesteś jebanym idiotą, ale z tak prostym zadaniam sobie poradzisz.

- Morgan!- I o to głos dziewczyny, której w tym momencie nie chciałbym usłyszeć. W moją stronę szła Faustyna z Lucasem, trzeba odliczać do mojej śmierci.

- Tak?- Spytałem udając, jak najbardziej normalny ton.

- Gdzie jest Ana?- Chciałbym to wiedzieć.

- Em... Ona, jakby to powiedzieć... poszła załatwić się do kibla.- Dziewczyna uniosła brew.

- Aż tak trudno powiedzieć, że poszła do łazienki?- Zaśmiała się i poszła w kierunku szkoły.

Gdy była w odpowiedniej odległości, odwróciłem się do mego przyjaciela.

- Anę ma Vander.

- Co kurwa?! Czemu ty jej tego...

- Bo jakby ona dopadła Vandera, wszystko by poszło się jebać.- Powiedziałem.

To wcale nie tak, że mam Anę w dupie, ale w tej sytuacji chodzi o coś więcej niż zwykły kawał pomiędzy drużynami.

- Michael, ruszaj dupę, Victoria, nie pozwól, żeby Faustyna opóściła teren szkoły.- Dziewczyna pokiwała głową i szybko pobiegła do budynku.- Spadamy za nim wróci.

- Boisz się dziewczyny?- Zaśmiał się głupio Michael.

- Nie, boję się Faustyny. Jest różnica.

_________________

- Mają ją, w którymś z tirów.- Usłyszałem zimny jak lód głos Hanesaki.- Z tego co widziałam, ma być bombowa zabawa, jeśli wiesz o co mi chodzi?

Oj... doskonale wiem.

- Mogę spytać, czemu jej nie przejęłaś, kiedy ją przewozili?- Spytał Lucas.

- Nie, nie możesz.- Odpowiedziała.- Za chwilę będzie Levi, na połączenie z Aniką będzie trzeba trochę dłużej poczekać.- Skierowała się w moją stronę.- Na razie wiem, że ich jest ponad piędziesięciu...

- Nic dziwnego skoro znajdujemy się w ich gnieździe.- Prychnąłem.- Przypuszczam, że mają Anę w centralnym tirze. Otoczona jest jakimiś ludźmi i na końcu kolejnymi tirami.

- Masz jakiś plan?- Spytała.

- Liczyłem na ciebie i Levia.- Przyznałem, nie mam pojęcia jak ją wyciągnąć.

- Tch... Bachory.- Obok nas nagle pojawił się Levi.- Nic sami załatwić nie umiecie.

Jeśli chodzi o tę dwójkę, Levi i Victoria, są uważani za najniebezpieczniejszych ludzi na świecie. Obydwoje pojawili się w moim życiu, chuj wie skąd i przypuszczam, że już z niego nie wyjdą.

- Mamy połączenie.- Z samochodu wychyliła się długowłosa dziewczyna.

- Co ona tu robi?- Levi spojrzał na Hanesaki beznamiętnie, jednak widać, że jest wkurwiony.

Postanowiłem nie mieszać się w ich sprawy osobiste i oparłem się o maskę samochodu. Nie mam pojęcia, czy ją odbijemy, z jednej strony jest sposób, ale z drugiej strony dopóki jest przy niej Vander...
Spojrzałem na mój telefon, gdzie już czekał na mnie SMS od Faustyny.

Naciesz się życiem dopóki możesz, bo jeśli Vander nie skopie ci mordy, to ja to z miłą chęcią zrobię :)

Czyli plan "Ukrywać wszystko przed Faustyną" właśnie poszedł się jebać.

- Morgan, chodź tu. Trzeba omówić cały plan.

I'm Your Fake GirlfriendOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz