Rozdział XXI "... jacyś ktosie z beczułką wody..."

257 12 2
                                    

Pierwsza połowa wydawała się cholernie długa, co chwilę ktoś padał na ziemię, po czym podnosił się jakby nic a nic się nie stało. Powinnam się po dwóch latach przyzwyczaić do tego, ale nadal tego nie rozumiem. Nie ważne.

Możecie uznać mnie za nienormalną, przeżyję. Cały czas obserwowałam i modliłam się, aby sfaulowani osobę z numerem "36", napisanej wielkim drukiem na plecach. Oczywiście musiałam dopingować, jakkolwiej to brzmi, naszą drużynę do boju, wołając co jakiś czas "Kto wygrywa każdy mecz?! Nord High School oł je!" I po co ja poszłam na to? Mogłam udawać, że jestem chora czy coś.

- Czemu tak na nich patrzysz, jakbyś chciała ich zabić?- Spytała Faustyna, gdy usiedliśmy na ławce.

- Bo chcę ich wszystkich zabić.- Mruknęłam.- Faustyna, będziesz ze mną szczera?- Jedno pytanie męczy mnie przez ten cholerny czas.

- Zawsze jestem!- Oburzyła się i tak wiem, że żartuje.

- Czy jestem podobna, charakterem oczywiście, do Chloe.- Jej zielone oczy aż zapłonęły.

- Czy ty sobie kpisz?! Ty do niej?! No błagam, jedyna rzecz, która jest do niej podobna to klapa od kibla.- Parsknęłam śmiechem.- Kto ci tak powiedział?

- Nikt tylko tak mi się nasunęło na myśl.- Wzruszyłam ramionami.

Chciałam ją spytać o jeszcze jedną rzecz, ale skończyła się połowa i musieliśmy się przygotować na nasz układ. Na szczęście drużyna przeciwna zaczyna, więc mam troszkę czasu, tak właściwie to nie wiem na co. Mogę powiedzieć, że to co zaprezentowali było fajne zwałszcza, iż mieli muzykę wpadającą w ucho.

Skończyli i zeszli z murawy zostawiając nam puste boisko. Ja stałam na środku otoczona z każdej strony, było nas w sumie dwudziestu trzech, bo wzięliśmi jeszcze kilka nowicjuszek. Gdy usłyszeliśmy piersze dzwięki Hall Of Fame w zmienionej formie (nasza była szybsza) wyciągnęliśmy flagi z logiem naszej szkoły. Dziewczy, które były na początku miały za zadanie cały czas machać. Grupa środkowa była od wyrzucania trzech dziewczyn (mnie, Faustyny i Monici) w górę na finale. Tylnia "Straż" miała wykonywać część taneczną oraz asekurować grupę środkową. Całość wyszła tak jak na treningach czyli w dobrze. W finale ja poleciałam w górę razem z flagą, jednocześnie wyciągając nogę do swojej głowy, opłacało się chodzić na zajęcia gimnastyczne w podstawówce.

- Skaczesz?- Zawołała mnie Faustyna. Spojrzałam na dziewczyny, które trzymały mnie w górze.

- Na trzy, raz, dwa, trzy!- Wyrzuciły mnie wgórę i robiąc obrót w powietrzu wylądowałam na ziemi.- To było zajebiste!

Wszystkie wybuchliśmy śmiechem i wróciliśmy na swoje miejsca. Mieliśmy jeszcze dziesięć minut przerwy, więc położyłam się na trawie i napiłam się wody. Teraz żałuję, że jestem bez śniadania mam lekkie skurcze, jebany Morgan. Wszytko jest jego winą.

- Żyjesz?- Chuj wie skąd wziął się obok mnie obiekt mojej nienawiści. Zignorowałam go i leżałam dalej z zamkniętymi oczami. Może dziecinne, ale zawsze mogę powiedzieć, że biorę z niego przykład. W końcu on nie zachowuje się lepiej. Poczułam jak z tymi ochraniaczami siada obok mnie, oby miał kask na głowie i rozgotował w nim swój mini móżdżek.- Będziesz dziś wieczorem?- Dalej cisza. Jak już mówiłam mam go w dupie. I to się nie zmieni.

Lecz on zrobił coś co mnie zszokowało, mianowicie nachylił się i mnie pocałował. Nie było to mądre zagranie, bo niedość, że mnie zszokował to podsyciś mój wkurw. Ale się nie ugnę, jestem wściekła i już.

- Wiem, że jesteś zła za wczoraj, jednak musisz się do tego przyzwyczaić.- Prychłam. Do niczego się nie muszę przyzwyczajać. To on musi zrozumieć, że ja nie jestem taka jak Chloe i nie będę na jego każde zawołania.- Długo będziesz milczała, bo tak jakby mam sprawę.

I'm Your Fake GirlfriendOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz