Rozdział X "Mój brak współczucia''

423 15 2
                                    

Podejrzenie- n, D. -nia, lm -nia Prawda, w którą nie wierzysz, nie możesz i nie chcesz wierzyć.

Słownik Anastasii.

Właśnie zakończyły się dwugodzinne torsje Faustyny, aby pozbyć się nie strawionego alkoholu. Od razu jak wstała z podłogi, pobiegła do łazienki. I tak przez dwie godziny musiałam wysłuchiwać, że nigdy więcej nie będzie łączyła wina z piwem i whisky. Dobrym plusem okazało się to, iż dowiedziałam się mniej więcej co się wczoraj stało. A dokładnie, gdy wino się skończyło Faustyna zaoferowała piwo. Wypiłyśmy dwie butelki i postanowiłyśmy wziąć whisky. Kiedy byłyśmy totalnie zlane to poszłyśmy do Pani Williams, poprosić o cukier. Moja sąsiadka szybko się zorientowała, że jesteśmy pijane i zaprowadziła nas do domu. Niestety moja przyjaciółka nie doszła do salonu i postanowiła spać przy lodówce, a ja jakoś doszłam do kanapy w salonie.

- Lepiej?- Spytałam podając tej kupie nieszczęścia herbatę ziołową na jej żołądek. Na moje szczęście zmyła rozmazany makijaż i wygląda normalnie. W odpowiedzi skinęła głową. Miło, że jeszcze kontaktuje. Podałam jej napar, a w międzyczasie postanowiłam poszukać telefonu. Znalazłam go u siebie na łóżku, nie wiem jak on tam się znalazł, zważywszy na to, wczoraj zostawiałam go w kuchni. Może duchy?

- Za tydzień jest mecz. Powinnyśmy wymyślać układ...- Wydukała co jakiś czas popijając napar. No tak. Zupełnie o tym zapomniałam. Za miesiąc turniej, a teraz mecz. Układ na turniej jest już wcielony w życie, ale układ na mecz? Cholera... Może wykorzystamy jakiś stary?

- No wiem...- Powiedziałam przeciągale.- Ale teraz dziewczyny uczą się na turniej i nie wiem co teraz, bo skoro uczą się jednego, to zacznie się mylenie z drugim i wtedy będą jaja jak zamiast układu na mecz, zatańczą układ na turniej.

- Dam ci dobrą radę. Jeden układ na turniej uczy się przeważnie dwa tygodnie. Powinnaś je zapoznawać z turniejem dwa tygodnie przed, a nie miesiąc.

- Mówiłam, że się do tego nie nadaje. I nawet nie mów, że nie bo i tak obydwie wiemy, że mam rację.

- Nie, nie masz. Przez ostatni rok pełniłaś obowiązki Chloe, kiedy NIE BYŁAŚ kapitanem. Więc dlaczego skoro teraz nim jesteś ma być inaczej?- Nienawidzę kiedy ma rację. Wtedy nie mam żadnych szans, na wymyślenie dobrego argumentu.- Chyba mam racje ja, prawda?- Wytknęłam jej język i postanowiłam zmienić temat włączając telewizję

***

Ach.. I nastał ten piękny dzień, piątek. Dzień w którym kończy się tydzień nauki, rozpoczyna weekend. i tak dalej i tak dalej... A tak na prawdę jest nadal czwartek tylko, że przed moimi oczami stoi Christian, więc muszę zająć czymś myśli, żeby go nie słuchać. Między moimi myślami przebiegają, nie które słowa "Słuchasz mnie?" "Co ci jest?" i w ogóle. Patrzę w jeden punkt, którym okazuje się jakiś krzak. Jeden zielony listek, drugi... Idź sobie już, idź sobie już.

- Japierdole!- Warknął, a po chwili przerzucił mnie przez ramię. Mój krzaczek! A był taki piękny... Do rzeczywistości przywróciła mnie zimna woda na mojej głowie.

- CZY CIEBIE POPIERDOLIŁO?!- Krzyknęłam wściekła na palanta przede mną.

- O zobacz kto w końcu zaczął mnie słuchać! Dla twojej wiadomości gadałem do ciebie od dziesięciu minut!

I'm Your Fake GirlfriendOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz