Rozdział XXXII "Słyszałam, że nieżyjecie..."

125 6 1
                                    

- Carly... ty żyjesz? Znaczy...- Spojrzałam się na Morgana, jednak po jego twarzy nic nie dało się odczytać. Wyglądał, jakby miał na to wszystko wyjebane.

- Oj, ja żyję. Ale słyszałam, że nie żyjecie i chciałam to sprawdzić. Jak widać fakty i te inne gówna, fakt mają tylko w nazwie.- Zaśmiała się, a ja zauważyłam, że jej brzuch jest wyraźnie zaokrąglony.

- Jesteś w ciąży?- To było głupie pytanie, zwłaszcza że było to widać jak cholera.

- Tak, ale to nieważne. Powiedz, ile macie czasu?

- Mało.- Odpowiedziała za mnie Faustyna.- Mamy do załatwienia pare spraw.

- Gadasz jakby ktoś chciał cię zabić. Zostańcie na noc i jutro pojedziecie.- Uśmiechnęła się i zwróciła do Morgana.- Jako ktoś martwy na pewno masz dużo czasu.

Atmosfera zrobiła się napięta, a ja stałam i nie wiedziałam co powiedzieć. Chciałam stanąć za Faustyną i pojechać z nią do domu, ale Carly nie widziałam tak długo po jej ucieczce.

- Dobrze, ale jutro rano nas nie ma.- Morgan i Faustyna wyszli zostawiając mnie sam na sam z moją siostrą.

Nie powinnam się bać, to moja siostra, jednak uczucie że zaraz zginę było silniejsze.

- Czemu uciekłaś?- Strach zmienił się nagle złość, no cholera, zostawiła mnie! Trzy pieprzone lata i zachowuje się jakby nic się nie stało.

- Spokojnie, tak samo jak wy, miałam do załatwienia swoje sprawy.- Usiadła na kanapie, a zza rogu wyciągnęła butelkę pepsi.- Dużo myślałam przez ten czas, o domu, rodzicach i w ogóle.- Usiadłam na fotelu na przeciw niej.- Chciałam się odezwać, wiesz, żebyście się nie martwili, jednak nie zrobiłam tego.

- Czemu? Trudno było zadzwonić, napisać?

- Powiedzmy...- Odwróciła wzrok w stronę okna i przez chwilę zastanawiała się co powiedzieć.- Bałam się. Bałam się, że mama nie będzie chciała mnie znać, że ty, tata i wszyscy...

- Przygotowałam dla Pani herbatę.- Do pomieszczenia weszła długowłosa pokojówka.

- Oh Yuri, nie musiałaś.

- Musi Pani dbać o siebie i dziecko, Pan Andrew prosił bym zajęła się Panią na czas jego nieobecności.- Mówiła spokojnym, a zarazem stanowczym głosem, spojrzała w moim kierunku, a ja strzeliłam buraka, zdając sobie sprawę, że się cały czas na nią gapię.- Przepraszam, nie zauważyłam Pani wcześniej.- Skłoniła się i lekko uśmiechnęła.- Podać coś do picia?

- Em... Nie, dziękuję.

- Yuri, mogłabyś przygotować pokoje gościnne?- Pokojówka przytaknęła głową, po czym podeszła do stolika i zabrała butelkę, którą wyciągnęła Carly.

- Nie powinna Pani tego pić, ma to w sobie dużo cukru. Czy przygotować też pokój dla pani Hanasaki?- Carly zdrygnęła się na to nazwisko.

- Tak, Victoria powiedziała, że będzie gdzieś po południu.

- Rozumiem.- Obróciła się na pięcie i wyszła.

- Żyjesz jak księżniczka.- Zaśmiałam się.

- Yuri to wspaniała kobieta, jeśli o to ci chodzi.

***

- Dostałam wiadomość od Victorii.- Rzuca Faustyna.- Powiedziała, że przywiezie ci parę ubrań na zmianę.

- Oh... a zostaje na noc?- Pytam, przypominając sobie słowa pokojówki.

- Shalke?- Wybuchła śmiechem.- Dziewczyno, ona w nocy będzie znowu grała w Lola czy tam inne gry. A znając ją, to pojedzie do Michaela skopać mu dupę, za tę akcje... nieważne.

- Aha.- Weszliśmy do naszego pokoju i od razu rzuciłyśmy się na łóżko.- Jesten wykończona!

- Jest dopiero czternasta, co ty w nocy robiłaś?- Spytała, a ja się zaśmiałam.

Powiedzenie jej, że byłam wciśnięta w oparcia kanapy, nie było by zbytnio mądre.

- Przypominam, że to ja tu jestem wielką śliwką. A i ten, mogłabyś chociaż ty mi powiedzieć co tu jest grane?

Faustyna leżała i milczała. Aha, czyli ona też.

- Powinien ci to Morgan powiedzieć.

- Jesteś moją przyjaciółką.

- Tak, ale to wszystko kręci się w okół niego. Nie chcę powiedzieć czegoś, czego nie powinnam.

I'm Your Fake GirlfriendOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz