Rozdział VII "Propozycja "nie" do odrzucenia"

408 17 0
                                    

So say goodbye and hit the road
Pack it up and disappear
You better have some place to go
'Cause you can't come back around here
Good goodbye

Sięgłam ręką po telefon, który był na mojej lewej i wyłączyłam mój nowy, tymczasowy budzik. Tym razem nie mogę rzucić go o ścianę. Szkoda telefonu. Czas rozpocząć codzienną rutynę. Lecz dziś pojadę samochodem. Nie chce biec do szkoły, przez ten głupi autobus.
                                 *~*
- No idę do cholery!- Krzyknęłam, bo ktoś dzwonił mi do drzwi, przerywając mi prostowanie włosów. Więc mam pół głowy prostej, a pół lekko kręconej. Włożyłam na mój łeb kaptur, kryjąc "siano" jakie tam miałam.- Czego?!- Sykłam zła, nie wiedząc kto stoi za drzwiami. Na moje nieszczęście to Christian.- Domy pomyliłeś, czy co?

- Zawsze tak gości witasz?- Spytał i wszedł do domu nie pytając o pozwolenie. Jasneee... Może jeszcze herbatki Pan sobie zażyczy?- Musimy się sprężyć, bo spóźnimy się do szkoły.

- Mam jeszcze pół godziny. Nie ma się  co sprężyć.- Mówiąc to, starałam się ogarnąć i wyprostować moje kudły. Wczoraj z Faustyną gadałyśmy do późnej godziny, a efektem tego, było to iż poszłam spać w mokrych włosach. A jak rano się obudziłam to miałam "siano" na głowie.

- Posłuchaj mam dla ciebie propozycje nie do odrzucenia.- Powiedziawszy to odłączył mi prostownice z prądu.- Więc mnie dobrze słuchaj, bo nie będę dwa razy mówić.

- Ja bym to nazwała propozycją do odrzucenia, bo każdy twój pomysł to kompletna porażka, na przykład to  jezioro wczoraj.-  Posłałam mu cwany uśmiech i podłączyłam z powrotem urządzenie, które ma mi ogarnąć włosy.

- Musimy pogadać o nas.

- Nie ma nas. Wiesz już na czym polega to co będziemy robić. Więc po co mówisz takie głupoty?

- Chodzi mi o to abyśmy udawali normalną parę. No wiesz, żeby ludzie w szkole myśleli, że my naprawdę coś do siebie czujemy.

- Czyli... Mamy udawać, choć i tak ludzie wiedzą, że musimy udawać?- Spytałam cała wybita z tropu.

- Boże czego ty tu nie rozumiesz? Mamy udawać, że my naprawdę jesteśmy razem.- Spojrzałam na niego z miną "Wytłumacz mi to od początku"- Będą myśleli, że ta głupia tradycja ma sens.

- Mamy udawać, że udawanie miało sens, bo zrozumieliśmy, że się w sobie zakochaliśmy, czy coś w tym stylu?

- Dokładnie.

- Jest mały problem.- Spojrzał na mnie z niezrozumiałą miną.- Jestem kapitanem od wczoraj i od razu zrozumiałam, że cię kocham, skoro nawet nie zaczęliśmy udawać...?

- Nie. W piątek jest impreza i...

- Nie chodzę na imprezy.- Przerwałam mu w połowie zdania.

- Jako kapitan musisz tam być.- I tak nie przyjdę. Bo będę musiała Fox'em się opiekować... Ups...- Wracając. Wiesz, że u nas w szkole jedna dziewczyna prowadzi blog?

- Nie. Nie interesuje mnie szkoła.- Odpowiedziałam zgodnie z prawdą. Jestem uczennicą, która nie uczestniczy w życiu szkoły. Ale w małym stopniu się udziela (no w końcu jestem cheerleaderką)

- Dobijasz mnie.- Nie tylko ciebie. Dodałam w myślach.- Nikt w szkole nie wie kim ona jest. I ostatnio dodała takie coś.

Podał mi swojego iPhone na jakieś stronie o nazwie "WHS blog" Jednym słowem bardzo ambitna i pomysłowa nazwa. Ale nie czepiajmy się szczegółów.

Chloe Marlowe wyrzucona przez Anastasie Kanavan? Czy będzie nowy kapitan? A może już jest?

Znając Anę spodziewałam się czegoś... Innego. Zazwyczaj spokojna (historia się nie liczy😉) a tu takie coś! Po całym zdarzeniu wezwana została do dyrektora z nie wiadomych mi przyczyn😞

Następnego dnia musiała jechać do WHS razem z kapitanem drużyny futbolu- Christian'em. Nie wiem po co jechali w dwójkę, no ale przecież kij ma dwa końce. Coś co ma początek, ma też koniec.

Więc obserwujcie mnie na bierząco, bo jestem pewna, że ta historia tak szybko się nie skończy. A jej kolejny etap jest przed nami.

Pytanie tygodnia:
Czy Anastasia została kapitanem? I czy nasza szkolna tradycja połączy prawdziwym uczuciem?

NHS blog. Źródło najlepszych szkolnych historii.

- Co to kurwa jest?!- Krzyknęłam na cały dom. "Kij ma dwa końce"?! No chyba kurwa nie!

- Ana!- Usłyszałam z sypialni rodziców  głos matki.

- Przepraszam!- Odpowiedziałam krzycząc.- Możesz mi wytłumaczyć co to do cholery jasnej jest?!- Spytałam szeptem szatyna.

- To jeszcze nie koniec.- Zabrał mi swój telefon i coś w nim postukał, aby następnie mi go oddać z nowym artykułem, oczywiście na tej samej stronie.

Mamy potwierdzenie. Tak wiem 3 godziny od poprzedniego postu.

Otóż Anastasia Kanavan została kapitanem! Nie wiem jak wy, ale ja bardzo się cieszę z tego faktu. No bo będąc szczerym Chloe się do tego nie nadawała. Ale czy Ana da radę? I jak zniesie wieść, że Christian zostaje jej chłopakiem? Może już o tym wie? Może Ana jest jedną z jego cichych wielbicielek?

Że co proszę?! Ja?! Jego?! Ja chyba śnie... Teraz przynajmniej wiem, że muszę bardziej interesować się szkołą, a właściwie tą stroną.

Na szczęście Any cała szkoła wie, iż ta dziewczyna nienawidzi Morgana za to jak traktujhe dziewczyny. Ale czy tradycja ma sens? I naprawdę ich coś połączy? Osobiście uważam, że oni mają szansę, a wy co sądzicie?

-Wiesz kim ta blogerka jest?- To były pierwsze słowa jakie wypowiedziałam po przeczytaniu tego tekstu. Ja pierdziu... Skąd on/ona te wszystkie rzeczy może wiedzieć?

- No właśnie nikt tego nie wie. Więc może zrobimy w konia tego blogera...?

- Blogerkę. To jest blogerka. Dziewczyna.- Odpowiedziałam od razu. No bo widać gołym okiem, że to dziewczyna​ pisała. A przynajmniej tak mi się wydaje...

- Tak, czy nie?- Chwilę się zastanowiłam, no bo kurde... Właśnie podejmuje decyzje, która zmieni mój ostatni rok- jeśli się zgodzę. A jeśli nie to i tak się zmieni, bo kapitanem nie jest się ot tak.

- Niech ci będzie, ale wymyśl jakąś dobrą historyjkę, żebym nie wyszła na dziwkę, tak jak Chloe.

Kiedy byłam w miarę ogarnięta, to spojrzałam na zegarek i byłam w wielkim szoku, ponieważ pierwszy raz od nie dawna nie spóźnię się do szkoły. Jestem z siebie dumna. Razem z moją torbą i założonym strojem cheerleaderki zeszłam do kuchni, gdzie czekał Morgan, bo uparł się, iż to on zawiezie mnie do szkoły. Jak bym sama nie mogła. Gestem pokazałam mu, że możemy jechać i wyszliśmy.

Całą drogę pokonaliśmy w ciszy. Ja nie odzywałam się, ponieważ nie wiedziałam co mam powiedzieć. Moje myśli były skierowane na tym blogu i na tym, że cała szkoła a raczej ci co czytali ten post, wiedzą o mnie i moim "awansie" I zapewne będą porównywać mnie do Chloe.

Gdy byliśmy pod budynkiem szkoły, wiedziałam co mnie czeka. Ciągłe pytania w stylu "A uprawialiście już seks?" Na samą myśl o tym bardziej zaszyłam się w fotelu, tak aby nie było mnie widać przez szybę. Albo pytania jak postanowiliście abyście byli na poważnie parą? I co mam powiedzieć?

A no wiesz, tak jakoś wyszło...

- Co ty robisz?

- Udaję, że mnie nie ma, nie widać?

I'm Your Fake GirlfriendOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz