Christian pv.
Wszedłem do domu Kanavan, jak do siebie. Od godziny próbuje się do niej dodzwonić, ale oczywiście ktoś nie zamierza odebrać. Byłem już pod jej drzwiami, gdy dobiegł mnie jej śmiech.
- Co prawda kiedyś mi się podobał, teraz jedynie mam ochotę napluć mu na twarz.- Czy ona mówi o...?
- Nie prawda! Nadal się śmiejesz z jego głupich żartów!- Głos Faustyny był nieco niezrozumiały na głośnomówiącym. Temu nie odbierała?
- To co innego, mam wrażenie, że nawet jakby nam się w jakikolwiek udało, to i tak byłoby to tak kruche uczucie, jak wykałaczka.- Podobałem jej się? Chwila. Nie. To niemożliwe. Nie tej dziewczynie!
- Nie gadaj głupot, zwłaszcza teraz. Cały weekend w lesie z jeziorem! Nic lepszego nie mogło się trafić!
- Mam wrażenie jakby ta wizja ci nie pasowała. Dobra, ja kończę, muszę się jeszcze spakować.- Zaśmiała się.
- Zabierz to gówno na komary, bo umrę i będziesz miała mnie na sumieniu.
Chyba się rozłączyła, odczekałem kilka sekund po czym uchyliłem lekko drzwi.
- Jeśli jesteś bez ubrań to się zakryj.- Ostrzegłem. Nie zamierzam wysłuchiwać jakim to ja jestem zbokiem.
- Kto Cię wpuścił?- Zapytała, otwierając szerzej drzwi.- Bo na pewno nie był to Maks ani moja mama.
- Duchy?- Widać było cień uśmiechu na jej twarzy. Trafiłem na jej dobry humor.- Spakowana?
- Nie. Mam dylemat.
- Czemu? Jedziemy na dwa dni. Jutro przecież wracamy.
- Wiesz... To będzie mój pierwszy raz pod namiotem i...- Powiedziała zmieszana. To jakiś żart.- Po prostu nie wiem co zabrać.
- Daj mi ten pleca... czek? Zobaczmy...- Wyciągnąłem jakieś dresy, bluzę i jakąś koszulkę, oczywiście czarną, żeby do mnie pasowała. Nie wierzę, że ani razu nie była po namiotem. Ta dziewczyna to jakiś obłęd, ale przynajmniej jej się podobam hehe. Poprawka. Podobałem, powinienem w jakiś sposób to przywrócić.
- Postanowiłam, że będę dla Ciebie miła, więc...- I to co zrobiła mnie z lekka zaskoczyło. Przytuliła mnie od tyłu, jej ręce sięgały mi do pępka, nie będę kłamał, spodobało mi się.- Dzięki.- Dodała.
- To miłe. Ale musimy już jechać.
**
- Stary musimy pogadać.- Lucas jak zwykle miał to w dupie.- Ana się chyba zakochała.- Spojrzał na mnie jak na idiotę.
- Niby w kim?- Nie odpowiedziałem, niech mistrz dedukcji sam się domyśli. Po chwili wybuchł śmiechem.- Że niby w tobie? Przecież to niemożliwe.
- Bardzo śmieszne. Bardziej nie zakochana, a...
- Kto jest zakochany?- O wilku mowa. Wyglądała na wyluzowaną, zapewne Monica ją dopadła.
- Taka jedna. Nie miałaś okazji poznać.- Przechyliła głowę w bok z niedowierzaniem.
- Morgan, czy ty kłamiesz?- Zaśmiałem się na jej widok, wyglądała tak zabawnie i uroczo. Jak na nią.
- Czy kiedykolwiek Cię okłamałem?- Przechyliłem głowę tak jak ona. Ta mlasnęła z niesmakiem i wydęła usta w kaczkę.
- I to nie jeden raz.- Wzruszyła ramionami i spojrzała się za siebie, szukając kogoś.- Idę do Moni, właśnie stara się upić Fausti beze mnie.- Odeszła w sobie znanym kierunku, co jak co, ale nie chcę puszczać jej samej w takim stanie, dlatego powiedziałem Lucasowi, że pogadamy później i jak najszybciej dorównałem jej kroku.
CZYTASZ
I'm Your Fake Girlfriend
Teen FictionDużo jest historii o sztucznych związkach, związkach z przestępcą i wielu innych tego typu rzeczy, a gdyby wrzucić to do jednego worka? Czy to coś zmieni? Czy każdy będzie miał swój "HAPPY END"? Czy nienawiść zmieni się w przeznaczenie? Tego nie w...