Razem z moim bratem Stilesem podjechaliśmy pod dom Scotta naszego przyjaciela. Mój brat zaczął wspinać sie na werandę.
- Stiles złaź na dół - powiedziałam do brata.
- Czekaj już prawie jest... - nie dokończył, bo spadł z werandy i zawisł na bluszczu. W tej chwili wyszedł Scott, chłopacy zaczęli krzyczeć oprócz mnie.
- Stiles, Hope, co wy robicie do cholery? - zapytał Scott.
- Nie odbierałeś, po co ci ten kij? - zapytał Stiles.
- Na drapieżniki - odpowiedział.
- Mam niezłe wieści, 20 minut temu wezwano naszego tatę, dzwonią po wszystkich policjantach - powiedział mój brat.
- Dlaczego? - spytał nasz przyjaciel.
- W lesie znaleziono ciało - odpowiedziałam.
- Martwe? - zapytał Scott, on naprawde jest idiotą.
- Nie, żywe - zaczęłam sarkastycznie - Jasne, że martwe.
- Morderstwo? - zapytał.
- Nie wiadomo, ofiarą jest młoda dziewczyna - powiedział Stiles.
- Czego szukają policjanci? - zapytał McCall.
- Nie wiesz najlepszego, jest tylko połowa ciała - powiedział Stiles do przyjaciela, ten spojrzała na nas niedowierzając.
- Jedziemy - powiedział mój brat.
Ruszyliśmy w kierunku rezerwatu Beacon Hills, niedługo potem byliśmy na miejscu. Stiles zaparkował samochód.
- Naprawdę chcecie tam iść? - zapytał Scott.
- To ty ciągle gadasz, że nic się nie dzieje - powiedział Stiles, i ruszył w głąp lasu. Ruszyliśmy za nim.
- Chciałem się wyspać przed treningiem - powiedział Scott.
- No tak, grzanie ławki męczy - powiedział Stiles.
- W tym roku zagram i to w pierwszym składzie - powiedział McCall.
- Warto mieć marzenia nawet żałośnie nie realne - powiedziałam.
- Której połowy ciała szukamy? - spytał nasz przyjaciel.
- Nie zastanawiałem się - odpowiedział mój brat.
- A jeśli mordercą wciąż tu jest? - zapytał Scott.
- O tym nie myślałem - odpowiedział ponownie Stiles.
- Wspaniale że tak wszystko dobrze zaplanowałeś, może dałbyś latarkę astmatykowi? - zapytał Scott i wyciągnął inharator. Poszliśmy dalej, ale nic nie było.
Nagle usłyszeliśmy sczekanie psów, pchnęłam Scott'a na ziemie, a mój brat zgasił latarkę.
- Chodźmy - Powiedział Stiles, i zaczęliśmy biec, Scott i ja schowaliśmy się za drzewami.
- Zaczekaj, Stiles, Stiles - wolał Scott dalej. Stiles biegł dalej i gdy się odwrócił napotkał pysk psa policyjnego, wystraszył się.
- Znam tego delikwenta - powiedział nasz ojciec trzymając psa przy nodze.
- Jak leci tato - powiedział Stiles.
- Podsłuchujesz moje rozmowy? - zapytał go tata.
- Tylko te ciekawe - powiedział mój brat.
- Gdzie twoi wspólnicy? - zapytał Szeryf.
- Scott? Hope? W domu wysypiają się przed rozpoczęciem roku. Przyszłem sam - powiedział Stiles. Jestem mu wdzięczna że nie wydał nas, a tym bardziej mnie.