Następnego wieczora po mnie przyjechał Derek i Scott, który chciał nam coś pokazać. Podjechaliśmy pod wypożyczalnie filmów, pod nią było pełno policji, weszliśmy na dach, Zobaczyłam, że w karetce siedzi Lydia a obok niej Jackson, mam nadzieję, że nic jej nie jest. Derek dodał, że w środku zginął mężczyzna, była to sprawka Alfy.
- Już łapiecie? - zapytał Derek.
- Zabija, ale nie wiemy dlaczego. Przecież wilkołaki nie grasują po nocy mordując ludzi, prawda? - zapytał Scott Dereka.
- Nie, jesteśmy drapieżnikami, nie mordercami - odpowiedział.
- To co on robi? - zapytał Scott.
- Wkrótce się dowiemy - odparł Derek i ruszyliśmy w kierunku starego domu Dereka, weszliśmy do środka.
- Mam swoje życie - powiedział Scott.
- Nie masz - odparł Derek.
- Owszem mam, nie obchodzi mnie, że jestem jego pupilkiem - odparł Scott.
- Częścią jego stada - poprawiłam go.
- Nie ważne, mam pracę domową. Jutro idę na spotkanie rodzicielskie bo mam zagrożenie z chemii - powiedział Scott.
- Chcesz odrabiać lekcje czy przeżyć? Do pełni został tydzień jeśli go nie zabijesz on zabije ciebie - odpowiedział Derek.
- Kto wymyślał te reguły? - zapytałam.
- Na tym polega rytuał przejścia - powiedział Derek.
- Wiesz gdzie muszę przejść? Do następnej klasy, tam nie muszę nikogo zabijać. Sam go znajdź, wyczuj go kiedy będziesz człowiekiem - odparł Scott.
- Wtedy zapach jest inny, wy musicie to zrobić. Łączy was z nim coś czego nie pojmujecie. Nauczę was kontrolować zamiany, a wy go znajdziecie - odparł starszy wilkołak.
- Jeśli ci pomożemy powstrzymasz go? - zapytałam.
- Nie sam, w grupie siłą. Potrzebujemy stada - odparł Derek.
- Nawet nie wiemy co mamy robić - wtrącił Scott.
- Wszystkiego was nauczę, pamiętasz jak dostałeś strzałą? Co się stało? - zapytał Derek Scott'a.
- Z powrotem się zmieniłem - odpowiedział.
- Kiedy potrąciło cię auto było tak samo, gdzie wspólny mianownik? - zapytał Derek i podszedł do chłopaka. Złapał go za nadgarstek i go po prostu złamał. Derek puścił rękę, a Scott momentalnie się za nią złapał.
- Co ty robisz?! - krzyknął Scott.
- Zagoi się - odparł Derek.
- To bolało - dodał Scott.
- Dzięki bólowi jesteś człowiekiem - dodał Derek po chwili jego nadgarstek wrócił do normy - Może przeżyjesz - dodał i poszedł.
Ruszyłam w strone domu i poszłam spać. Następnego dnia moją pierwszą lekcją była chemia. Oczywiście się na nią spóźniłam, wchodząc do klasy nie widziałam nigdzie Lydii.
- Pano Stilinski, dlaczego się spóźniasz na moją lekcje? - zapytał Harris odwracają się w moja stronę.
- A czy pan musi to wiedzieć? - zapytałam patrząc na niego.
- Nie ważne siadaj - powiedział letkko zły i odprowadził mnie wzrokiem do wolnego miejsca obok Dannyego, na którym usiadłam - Przypominam, że dziś odbędzie się zebranie rodzicielskie. Trójkowi uczniowie muszą się stawić. Wymienię ich nazwiska, wstyd i upokorzenie są wystarczająca karą, czy ktoś widział McCall'a - zapytal spoglądając na mnie, pokręciłam głową. Skąd ja mam wiedzieć gdzie on jest. Spojrzał na mojego brata który zakreślać coś żółtym pisakiem w podręczniku. Gdy zobaczył ze Harris się na niego patrzy, zaczął się rozglądać po klasie i dopiero teraz się skapną że nie ma Scotta. Po chwili do klasy wszedł spóźniony Jackson - Jeśli musisz, wyjść wcześniej daj mi znać - powiedział do ucznia - Otwórzcie Rozdział dziewiąty. Stilinski przestań mazać po książce jest to chemia, nie plastyka - powiedział odwracając się, spojrzałam się na Stilesa wypluł korek do góry i go złapał. Spojrzał się na Dannyego i zaczął z nim rozmawiać.