Rozdział 11

57 10 1
                                    

Od sytuacji w domu Isaaca minęło kilka dni. Wraz z Allison szłyśmy do szkoły rozmawiając o jej przeżyciach związanych z jej pierwszym treningiem bycia łowcą.

- Po prostu wyszedł i kazał mi się rozwiązać - wyjaśniła wkurzona - Zajęło mi to dwie i pół godziny.

- Mi by wystarczyło kilka sekund - rzuciłam żartem.

- Bo masz pazury i siłę, a ja nie.

- Fakt. Z kolei mamy bete Dereka którą trzeba pilnować - wyznałam szczerze.

- To źle?

- Biorąc pod uwagę, że jeden z ludzi twojego ojca chciał zabić jego betę, to tak. To bardzo źle. Jeśli złapią jednego wilkołaka to dotrą do nas i nas wszystkich pozabijają.

- Znając techniki Gerarda to nie da mu się, szansy by was wydał.

- Jest jednym z was?

- Jest łowcą i moim dziadkiem.

- Masz porąbaną rodzinę - rzuciłam ze śmiechem, na co ta również się zaśmiała.

- Wiecie już czym jest to coś, co widzieliście u Isaaca?

- Nie, ale próbuje się dowiedzieć.

- Byliście tam ze Scott'em?

- Tak - odpowiedziałam krótko.

- I co? - spytała patrząc na mnie, a ja spojrzałam w jej piękne oczy.

- Nic, nie mam bestariusza tylko same księgi z zakleciami - odpowiedziałam uśmiechając sie.

- Dowiemy sie co to - rzuciła krótko i objęła mnie ramienie. Obie przyspieszyłyśmy kroku, dzięki czemu w kilka minut doszłyśmy do szkoły. Przebrałyśmy się w stroje sportowe, po czym wraz z resztą grupy udaliśmy się na salę gimnastyczną, w której centrum znajdowała się wysoką ścianka wspinaczkowa. Pierwsza para która się wspinały byli to Scott i Allison, po chwili brunetka szturchnęła Scotta przez co ten spadł na materac. Wszyscy zaczęli się śmiać, po chwili również Allison zeskoczyła.

- Nie wiem dlaczego ale twój ból sprawia mi radość - powiedział trener do Scotta - następna para Stiles i Erica - wyznaczona para zaczęła się wspinać. Stiles był już na górze i zjechał lecz Erica została w połowie, a serce Zaczęło jej walić jakby miało wyskoczyć jej z piersi.

- Erica w porządku? Ma zawroty głowy? - zapytał trener.

- Zawroty głowy biorą się z dysfunkcji błędnika to wygląda na atak paniki - powiedziała Lydia.

- Nic mi nie jest - odpowiedziała dziewczyna, podeszłam do trenera.

- Nie powinna się wspinać, choruje na padaczkę - powiedziałam spoglądając na przestraszoną dziewczynę.

- Dlaczego nikt mi nie powiedział? Możesz zejść, odepchnij się od ściany na dole jest materac - zaczął trener, dziewczyna odepchnęła się i zjechała na materac - Już dobrze, oddychaj spokojnie - dodał, a dziewczyna zaczęła wychodzić. Gdy skierowała się do szatni rozległy się śmiechy innych dziewczyn z grupy. Za to my śledziliśmy ją wzrokiem, aż zniknęła w sąsiednim pomieszczeniu.

- Zdziry - wyszeptałam przebierając się w szatni - Przecież jest chora. Nie powinni się z niej śmiać.

- Zgadzam się, ale nic na to nie poradzimy. Niektórych cieszy nieszczęście innych - wyjaśniała Allison zdejmując koszulkę. Chciałam zrobić to samo, ale moje ręce zaczęły się trząść. Spojrzałam na nie oglądając je dokładnie.

- Co jest? - spytała brunetka zauważając moje dygoczące dłonie.

- Nie wiem - rzuciłam rozglądając się po szatni. Szybko dostrzegłam nieobecność jednej z dziewczyn - Gdzie Erica? - spytałam, na co Allison spojrzała po pomieszczeniu w poszukiwaniu dziewczyny.

All for love || Allison Argent Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz