Przez kilka dni nie wychodziłam z pokoju, no może nie licząc szkoły. Już dziś jest bal, a ja dalej nie mam sukienki. Do mojego pokoju wparowały Allison z Lydią, co one tu robią.
- Dziewczyny co wy tu robicie - zapytałam leżąc na łóżku.
- Hope, idziesz znami do galerii kupić sukienkę - powiedziała Allison patrząc na mnie.
- Ale mi się nie chce - powiedziałam patrząc na przyjaciółki.
- Nie ma żadnego ale. Zbieraj się, bo za kilka minut jedziemy - powiedziała Lydia.
Podniosłam się z łóżka i podeszłam do szafy. Przez cały dzień leżałam w luźnych ciuchach. Wyciągnęłam z szafy ubrania które miałam zamiar ubrać. Kiedy się ogarnęłam Wyszliśmy na podjazd i weszliśmy do samochodu Allison. Po kilku minutach byliśmy w galerii, i staliśmy na schodach ruchomych.
- Ostatnio mam sporo na głowie - powiedziała Allison.
- Uśmiechnij się, może ktoś się w tobie zakocha? - odezwała się Lydia - Kupię ci sukienkę.
- Przyznaje to całkiem nie złe przeprosiny.
- Świetnie.
- Ale poproszę cię o coś więcej.
- Nie rozumiem - odezwała się.
- Chce, żebyś spławiła dupka, który zaprosił i poszła na bal z kimś innym - gdy stanęliśmy na szczycie schodów.
- Z kim? - zdziwiła się Lydia.
- Z nim - Allison spojrzała na Stilesa, który stał przy ladzie z perfumami. Chłopak psiknął sobie jednymi w twarz i kichnął.
- Uśmiechnij się, może ktoś w tobie zakocha - przedrzeźniła Lydię Allison.
Stiles gdy tylko zobaczył nas oparł się o blat i uniósł w ich kierunku rękę, odmachałam bratu. Gdy tylko Martin podeszła do Stilesa. Po chwili chodziliśmy po sklepach w poszukiwaniu sukienek ma bal. Stiles chodził za Lydią trzymając w ramionach wszystkie sukienki, które dziewczyna miała zamiar przymierzyć, a Allison chodziła miedzy wieszakami szukając tej jedynej. A ja siedziałam i patrzałam, ponieważ już znalazłam sukienkę. Nagle Allison zauważyła mężczyznę, którego znałam, był to Peter. Podszedł do niej i pomagała w wyborze sukienki. Nagle uslyszałam komunikat z głosnikow.
- Uwaga właściciel niebieskiej Mazdy, o numerze 5UNI... - zaczął mowić głos. Po chwili Allison wybiegła ze sklepu.
~~~
Przyglądałam się w moim odbiciu, przegładając poraz kolejny moja sukienkę. Miałam na sobie bordową sukienkę do kostek i czarne wysokie na obcasie botki. Miałam delikatny makijaż i niskiego kucyka. Nagle usłyszałam pukanie w framugę drzwi, odwróciłam się. W drzwiach stał tata z uśmiechem na twarzy.
- pięknie wyglądasz skarbie - powiedział podchodząc do mnie.
- Dzieki tato - powiedziałam.
- Z kim idziesz? - zapytał, przez co trochę posmutniałam.
- Z nikim ide sama - powiedziałam patrząc na niego.
- Przepraszam że zapytałem - powiedział trochę zakłopotany.
- Nic nie szkodzi - powiedziałam, tata mnie przytulił, ja wtuliłam się w niego. W ramionach taty czułam się tak bezpiecznie - Będę się już zbierać - dodałam odsuwając się od ojca.
- Może zawiozę cie - powiedział wychodząc z pokoji, chciałam powiedzieć że nie trzeba ale tata gestem ręki kazał mi nic nie mówić i iść do auta, więc to zrobiłam.