Weszłam z Caroline, Stefan'em i Scott'em do pokoju Stilesa, Stiles był zdziwiony widokiem Scotta.
- Co jest? - zapytał.
- Znajdziemy to ciało - zaczął Scott i zapalił latarkę - Zwłoki dziewczynki - dodał.
Chwilę później byliśmy już w rezerwacie, Scott miał w komórce mapę do miejsca wypadku.
- Jeżeli tata ma rację w lesie jest nieznajomy wilkołak - powiedział Stiles.
- Wiemy - odpowiedziałam.
- Jeżeli przyjmuje formę trojaczków z piekła, to ja dziękuje - dodał Stiles.
- Ja też, zwłaszcza, że nie panuje nad przemianą - odparł Scott, usłyszeliśmy wycie kojotów, Stiles chwycił Scotta za ramię przez co ten upuścił telefon z górki, Scott spojrzał na przyjaciela.
- Przepraszam, nie znoszę kojotów. Brzmią jakby znęcały się nad małym zwierzątkiem - odpowiedział Stiles.
Skoczyliśmy w dół górki, a Scott wyciągnął swój telefon, Stiles o mało się nie wywalił.
- Działa - powiedział Scott spoglądając na swój telefon.
- Daj latarkę - powiedział Stiles i zabrał latarkę - Jesteśmy na miejscu - dodał, przeszliśmy kawałek dalej i zobaczyliśmy wrak samochodu.
- Dlaczego nie usunęli wraku? - zapytał McCall.
- Za dużo zachodu, patrzcie - zaczął Stiles i wskazał na ślady pazurów na boku samochodu, przyłożyłam swoją rękę.
- Zwierzęce pazury cięłyby bliżej, a więc to wilkołak - powiedział Scott.
Zaciągnęłam się powietrzem i wyczułam silny zapach kojotów.
- Tata miał rację - odparł Stiles i święcił latarką we wnętrzu samochodu.
- To kojotołak - poprawiłam ich.
- Co to? - zapytała Caroline i wskazała na przedmiot w środku, Stiles wyciągnął go. Okazało się, że to lalka, nagle odezwała się.
- Jestem głodna - powiedziała, Stiles wystraszony rzucił nią i z krzykiem spadł na ziemię.
- Chyba miałem zawał - powiedział Stiles podnosząc się, nagle usłyszeliśmy warknięcie gdzieś koło nas, spojrzałam przed siebie i pomiędzy drzewami zobaczyłam oczy.
- Scott, powiedz, że też to widzisz - powiedziałam.
- Widzę - odpowiedział, zwierzę zaczęło uciekać okazało się, że był to kojot, ruszyliśmy za nim.
- Czekajcie! - krzyknął za nami Stiles lecz my biegliśmy dalej. Nie wiem ile tak biegliśmy, ale niedługo potem spotkaliśmy się z kojotem twarz w twarz, kojot warczał na nas, Scott zmienił się, a ten spojrzał na nas niebieskimi oczami takie same jak ma Peter czy Derek, więc to jest jakaś osoba, prawdopodobnie zaginiona dziewczyna.
- Malia? - zapytał Scott, a kojot uciekł, byliśmy zdziwieni.
Biegliśmy za kojotem, a raczej Malią, aż ją zgubiliśmy, wpadliśmy na Stilesa.
- Chyba coś znalazłem - powiedział napotkany chłopak.
- My też - odpowiedział Scott.
Stiles zaprowadził nas do jakieś nory.
- Nora kojota - powiedział Stiles.
- Kojotołaków - odpowiedziałam.
Stiles złapał jakąś kurtkę, na pewno dziewczynki.