Od wydarzenia na komisariacie minął nie cały tydzień. Matt nie żył, a Jackson nadal zachowywał się tak, jak wtedy, gdy zmarły chłopak go kontrolował. I jeszcze dotarły do mnie wieści o śmierci mamy Allison. Było mi bardzo żal Allison. Podobno jej mama popełniła samobójstwo, bo miała podobno depresję, ale tego nie wiem.
Jestem właśnie na meczu lacrosse, który ma zaraz się zacząć. Z tego co się dowiedziałam to Scott siedzi na ławce, usiadłam koło niego z bratem.
- Przyjdzie wasz tata? - zapytał nas Scott.
- Już tu jest - odpowiedział Stiles i pokazał mu naszego tatę, który rozmawiał z Scotta mamą.
- Widziałeś Alison? - zapytał Scott.
- A ty Lydię? - zapytał Stiles.
- Nie - odpowiedział Scott.
- Wiecie co się kroi? - zapytał Stiles.
- Nie - odpowiedział Scott.
- Czeka nas koszmar? Wrzaski, panika, krew i tak dalej? - zapytał Stiles.
- Na to wygląda - odpowiedziałam.
- Tamtej nocy Matt uderzył naszego tatę, nie mogłem się ruszyć, chciałem wam pomóc, ale nie mam takich zdolności jak wy - odpowiedział Stiles.
- W porządku - powiedział Scott.
- Przegramy - powiedział Stiles.
- Mecz się jeszcze nie zaczął, zakładaj kask wejdziesz za Greenberga - powiedział trener do Stiles.
- Co mu się stało? - zapytał mój brat i zaczął się rozglądać.
- Jest do niczego bardziej niż ty - odpowiedział trener.
- Mam grać? Na boisku razem z innymi? - zapytał Stiles, a my się uśmiechnęliśmy.
- Chyba, że wolisz zabawiać się sam ze sobą - odparł trener.
- Już to dziś robiłem dwa razy - odparł Stiles.
- Na boisko! - krzyknął trener, a Stiles pobiegł.
- Mój syn będzie grał! - krzyknął szczęśliwy ojciec.
Wszyscy uczniowie i rodzice, którzy usłyszeli jak mężczyzna krzyczy, spojrzeli na niego, a mężczyzna usiadł na miejsce. Uśmiechłam się pod nosem. Mecz rozpoczął się, a do kija Stilesa wpadła piłka. Chłopak ucieszył się. Jednak nie trwało to długo, bo zawodnik z drużyny przeciwnej przewrócił go.
- Musi się rozgrzać - powiedziała Melissa. Piłka wylądowała tuż przed nogami Stilesa, lecz ten nie mógł zebrać jej na kij po raz kolejny został zwalony z nóg. Cała nasza czwórka zakrylła usta rękoma.
- Jest zdenerwowany, musi się rozluźnić - powiedziała Melissa.
Teraz piłka leciała w jego stronę. Starał się ją złapać, ale ta uderzyła o jego kask i odleciała dalej. Przymknęłam oczy z niedowierzaniem, Melisss patrzyła w dół, a tata schował twarz w dłonie. Scott wstał z ławki rezerwowych.
- Siadaj McCall - powiedział trener i posadził z powrotem Scotta.
- Trenerze, dostajemy baty - powiedziałam.
- Widzę, nie ruszaj się z stąd - skierował te słowa do Scotta i poszedł, po chwili usiadł koło nas Isaac gotowy do gry.
- Pomożesz nam? - zapytał Scott.
- Wygramy - powiedział Isaac i spojrzał na Gerarda, ten akurat spojrzał w tym samym czasie na nas - Macie jakiś plan? - zapytał.
- Nie dopuścić, żeby Jackson wszystkich wymordował - powiedziałam.