Zapomniałam napisać, że Peter ma tutaj strój taki jaki dostał od Tonego Starka pod koniec Homecoming, ale on zrobił go sam.
________
Pov's Peter
Po spotkaniu z Panem Statkiem jako spider-man wróciłem do swojego pokoju przez całą drogę kichałem i kaszlałem wiedziałem, że jest źle, zdjąłem strój i położyłem się do łóżka sięgając przy okazji z szafki mój stary termometr, który już ledwo co działał . Po chwili spojrzałem na urządzenie.
-39.2 °C kurde mam gorączkę.- Powiedziałem głośnym tonem do siebie i po chwili wziąłem dużą ilość leków która dla normalnego człowieka jest śmiertelna, lecz dla mojego organizmu była to malutka dawka paracetamolu, która czasami pomagała. Przykryłem się kołdrą i nieświadomie zasnąłem.
Obudziłem się 3 godziny później gdy w moim pokoju rozległ się hałas pukania do drzwi.-Parker, obiad.- Powiedziała jedna z opiekunek wchodząc do mojego pokoju, położyła mi jedzenie na biurko.
-Dziękuję.- Powiedziałem.
Zjadłem posiłek i wróciłem do łóżka, po chwili znowu zasnąłem, aż do kolacji gdzie sytuacja z obiadu się powtórzyła. Skonsumowałem kolacje i ponownie zasnąłem. Obudziłem się kolejnego dnia.
Dziś jest ostatni dzień tego roku, to znaczy, że będzie dużo roboty dziś wieczorem....-Jutro jest nowy rok, za trzy dni wracamy do szkoły...- Powiedziałem ze zniechęceniem sam do siebie. Lubiłem szkołe mogłem spotykać się tam z Nedem i MJ, ale nie lubiłem Flasha, chłopak zawsze mi dokuczał i bił po lekcjach niby mogłem mu oddać, ale skąd nagle żałosny Peter Parker miał by w sobie tyle siły by uderzyć Flasha Thompsona.
Pan Stark na poprzednim spotkaniu podał mi datę następnego, był to dzień w którym wracamy do szkoły, czyli za trzy dni, po całej akcji z Natalią nie wiedziałem co mam teraz zrobić.
Po chwili ciszy w moim pokoju rozległ się odgłos otwieranych drzwi, było ok. godziny ósmej więc stanowczo za wcześnie na śniadanie, bardzo zaciekawiło mnie kto przyszedł. Po zobaczeniu kto stoi w wejściu do mojego pokoju już tego żałowałem, była to Natalia i Kornelia.
-Mówiłam Srarker, że Ci nie odpuszczę.- Powiedziała i siłą wyciągnęła mnie z łóżka po czym zadała mi kilka mocnych ciosów w brzuch i uderzeń pasem.
-Nie dostaniesz nic do jedzenia, aż do piątku!- Wykrzyczała Kornelia i opuściły pomieszczenie.
-Gorzej być nie może, chociaż co ja wygaduje, z moim szczęściem zawsze może być gorzej.- Wymamrotałem sam do siebie, po chwili, otrzymałem swoje śniadanie chyba jeszcze nie wszystkie opiekunki wiedzą, że nic mi nie dadzą aż do piątku. Zjadłem mój ostatni posiłek na ten tydzień. Po odniesieniu brudnych naczyń wróciłem do łóżka i z ogromnym bólem przeszywającym moje ciało ponownie zasnąłem.
Obudziłem się pod wieczór ok. 20
postanowiłem, że pójdę na patrol. Dalej wszystko mnie bolało, ale nie mogłem przez to nie iść na patrol. Musiałem chociaż zobaczyć czy nikt nie potrzebuje mojej pomocy.Przebrałem się w swój strój który ostatnio nabrał nowych dodatków,
m.in.- Bardziej zaawansowane wyrzutnie sieci utrzymujące ciężar minimum do pięciu ton.
- Sztuczną inteligencje Karen.
- Rozpoznawanie twarzy.
- Rozpoznawanie głosowe które było jeszcze w fazie testowej.
- Mini drona który wyłaniał się z znaczka pająka na moim kostiumie.
- Wyciszanie wszystkiego co dzieje się dookoła, ta opcja pozwala mi się skupić w naprawdę głośnych miejscach.
-I dodatkowe dwie pary własnoręcznie robionych mikro słuchawek.
Wyskoczyłem za okno i poleciałem patrolować miasto.
-Karen czy dzieje się coś w mieście?- Zapytałem swojej AI.
-Tak na ul. Greenbee 41 dochodzi do włamania.Trzej mężczyzn i jedna kobieta.
-Dzięki!- Powiedziałem i natychmiast się skierowałem w miejsce interwencji.
-Hej! Nie ładnie to tak wchodzić do domu bez kluczy, możecie porysować zamek, albo co gorsza złamie wam się klucz i co wtedy? ślusarza będziecie wzywać?- Powiedziałem i zacząłem się śmiać.
-Spadaj nie mamy ochoty bawić się z miernym owadem w piżamce.- Odpowiedział jeden z nich.
-A ja miły byłem, no cóż, nie to nie.- Wymamrotałem sam do siebie i zeskoczyłem do nich. Chciałem już sklejać ich moją siecią, ale nic nie leciało, ledwo uniknąłem ataku na siebie i zdenerwowany spytałem Karen o co chodzi.
-Płyn sieciowy jest na wyczerpaniu
9%. Kazałeś zrobić blokadę cieczy gdy spadnie poniżej 10%.- Oznajmiła.-Ah tak, pamiętam. I nie uzupełniłem tego nowego? Albo jakiegoś innego? Kurde co się ze mną ostatnio dzieje?- Odpowiedziałem, ale nie udało mi się uniknąć ataku, jeden z bandytów postrzelił mnie w ramię.- Kurde, gadałem tylko, leżącego się nie kopie!- Powiedziałem z rozbawieniem i znów dostałem, czemu mój pajęczy zmysł mnie nie ostrzega?! Tym razem z noża, w udo.
-Karen! Uaktywnij sieć i granaty sieciowe!- Powiedziałem unikając ataków
-Tak jest sir.- Powiedziała i zrobiła to o co ją prosiłem.
-Dobra przegieliście, sprawdzimy sobie teraz jak działają nowe granaty.- Rzuciłem granaty pod ich nogi a sam wskoczyłem na drzewo które znajdowało się obok posiadłości.- WOW ONE SĄ SUPER, MUSZĘ ICH MIEĆ WIĘCEJ.- Wykrzyczałem ze zdumieniem, trzy granaty przytwierdziły włamywaczy tak mocno, że nawet ja się przestraszyłem, ale wiedziałem, że nic im się nie stanie. Zadzwoniłem po policję i się ulotniłem.
Ledwo udało mi się wskoczyć na swój ulubiony dach, znajdował się on naprzeciwko Stark Tower.
-Cholera, mocno krwawie, dobrze, że chociaż ten nóż nie trafił w tętnice, mała rana wiec szybko się zagoi.- Powiedziałem sam do siebie i zdjąłem maskę.
Na szczęście na tym dachu zawsze trzymam apteczkę z dużym wyborem lekarstw i potrzebnych materiałów.
Żeby dostać się do uda musiałem zdjąć strój, nie koniecznie chciałem to robić na dachu w zimę gdzie nic nie miałem pod strojem a było -8 stopni i lekko zaczynał padać śnieg. Ale nie miałem innego wyboru, wiec powoli zaczynałem się rozbierać. Usiadłem na stroju i opatrywałem zranioną nogę gdy nagle mój pajęczy dreszczyk poinformował mnie, że ktoś się do mnie zbliża, ubrałem maskę i bardzo szybko nałożyłem strój.
Był w połowie założony i nagle usłyszałem znajomy głos zza pleców.-Hej Spidey! O cholera co Ci się stało.- Powiedział mężczyzna.
////////////
Hejka i jak tam się podoba rozdział?
Mam nadzieję, że tak.
Lekki polsacik, ale mam nadzieję, że wybaczcie, dalej jestem chora wiec jutro rozdział, też powinien wpaść, dziękuję też za wszystkie miłe słowa.Miłego dnia/nocy 🕸❄❤📘💪
WYROBIŁAM SIĘ, ZOSTAŁA MINUTA DO PÓŁNOCY 😘
CZYTASZ
Irondad /// Spiderson
Hayran Kurgu15 letni Peter Parker i jednocześnie Spider-man stracił rodziców w wieku 8 lat, później przejęła opiekę nad chłopcem ciocia May, jednak ta ginie w wypadku samochodowym gdy Peter ma 15 lat i trafia on do domu dziecka. W wigilię do ośrodka przyjeżdża...