🕸43🕸

536 30 11
                                        

Pov Tony/ 3 os.

Nagle usłyszałem jak jeden z moich ochroniarzy krzyczy na coś lub na kogoś. Od razu rozbolała mnie głowa przez głośny hałas. Lekko chwiejnym krokiem ruszyłem w jego stronę.

-Co tu się dzieje?- Powiedziałem głośno i przetarłem ręką skronie.

-Jakiś bachor oblał mnie kawą!- Krzyknął ochroniarz i spojrzał na drugiego, z którym chwilę temu prowadził rozmowę.

-Happy, spokojnie i ciszej przede wszystkim.

-Ugh, ale ten bach- Tony przerwał Happyemu machając ręką w powietrzu.

-Już, spokojnie, zrobił to umyślnie?

-Chyba nie...nie wiem, zapatrzony był w tą filiżankę jakby niebo widział.

-Dobra nie ważne, gdzie są ci stażyści moi?- Zapytałem niepewnie

Hogan spojrzał na szefa dziwinie po czym domyślił się dziwnego zachowania Starka.

-Tony chodź na chwilę.- Powiedział Happy i chwycił mężczyznę za marynarkę, kierując go ze sobą do pomieszczenia obok.- Czy ty jesteś pijany?!

-Niee, skądże!- Odpowiedziałem. Jak on mnie mógł o to oskarżać?!

-Chuchnij.- Oznajmił krótko. Wyciagajac alkomat z kieszeni marynarki.

-Skąd ty to masz?!- Zapytał zdezrotientowany milioner

-Chuchnij.- Powtórzył groźniej ochroniarz. Brunet z niechęcią wykonał polecenie.- Dłużej, Tony, nigdy tego nie robiłeś?

-Dla twojej świadomości, owszem, robiłem.-

-Po prostu to zrób!

Tony zaczął dmuchać w alkomat do momentu gdy urządzenie wydało odgłos zakończenia pomiaru.

-Tony! 4 promile! I ty chcesz iść do stażystów? Nie ma mowy!

-Jeezuuu, zachowujesz się jak Romanoff!

-Też Ci zabroniła? I bardzo dobrze! Natychmiast wracaj do pokoju!

-Nie jestem małym dzieckiem, to ja jestem twoim szefem, a nie na odwrót! I słuchaj no mnie Hogan!- Happy przerwał monolog Starka

-Mam zadzwonić do Rhodey'a? Albo do Pepper?!

-Jjuż idę do siebie...- Powiedział brunet ze zrezygnowaniem.

-No, i zostań tam do rana, prześpij się, napij WODY, ktoś Ci przyniesie też coś do jedzenia i pewnie tabletki, ty się stamtąd nie ruszaj.

-Ale-

-Chcesz się dalej kłócić?

Tony nie odpowiedział, mruknął coś pod nosem i chwiejnym krokiem ruszył do windy.

Pov: Peter

Siedziałem już nad papierami 20 minut, a końca nie było widać, musiałem wrócić do szpitala, albo zaczną mnie szukać. Wpadłem na pomysł, ryzykowny, ale musiałem coś zrobić. Resztę dokumentów do wypełnienia spakowałem do plecaka, wcześniej wyjmując z niego strój i mój mały laptop, musiałem włamać się do systemu ochrony i wyłączyć kamery...
Jeśli mi się nie uda, będę miał poważne problemy za włamanie się do serwerów Stark Industries.
Szybko zacząłem szukać luki w zabezpieczeniach, nie chciałem nic niszczyć by nie zostawić po sobie śladu, trochę mi to zajęło i było to trudne, ale udało mi się. Miałem dostęp do kamer, odszukałem odpowiednich i sprawnym ruchem wyłączyłem je na 30 sekund, musiałem zdążyć. Ubrałem strój i wskoczyłem na sufit, zgasiłem światło oraz rozejrzałem się po korytarzu, nie było ochrony, szybko z daleka otworzyłem siecią okno i pędem się ulotniłem. Zostało mi 5 minut do obchodu lekarza z pielęgniarkami, a szpital wcale nie był blisko. Najszybciej jak potrafiłem huśtałem się na sieci do szpitala, przez co nadwyrężyłem złamaną wcześniej rękę i trochę żebra, zignorowałem ból i huśtałem się dalej. Z 3 minutowym spóźnieniem, zdjąłem strój wrzuciłem pod poduszkę, założyłem znów wenflon i położyłem się do łóżka nie minęła minuta a lekarz wraz z pielęgniarkami wszedł do pokoju.

Irondad /// SpidersonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz