🕸25🕸

733 40 33
                                    

Pov's Peter

Obudziłem się w dużej białej sali leżąc na bardzo wygodnym łóżku, od razu wiedziałem, że nie jestem w domu dziecka.

-G-gdzie ja jestem?!- Zapytałem i spróbowałem się podnieść. Po chwili usłyszałem odpowiedź.

-W szpitalu, nie podnoś się.- Usłyszałem znajomy głos, chwile później ktoś położył rękę na moim ramieniu i z lekką siłą położył mnie spowrotem do łóżka.
Skoro byłem w szpitalu to musieli mnie zbadać, zacząłem strasznie szybko sprawdzać czy mam na sobie strój, niestety poczułem tylko standardowe ubranie szpitalne. Moje ręce natychmiast powędrowały na twarz, ale wyczułem materiał i odetchnąłem.

-Zdjeliśmy strój by Cię zbadać, spokojnie maskę zostawiliśmy.- Odpowiedział ten sam głos.

Ulżyło mi, ktokolwiek to był, szanował moją prywatność więc i ja postanowiłem się dać zbadać, chociaż w tej kwestii nie miałem za wiele do gadania bo już było po wszystkim.
Ku mojemu zdziwieniu nic mnie nie bolało, co trochę sprawiało, że czułem się zakłopotany, ale byłem bardzo zmęczony więc nie za martwiłem się długo, zamknąłem oczy, usłyszałem tylko jak właściciel znajomego głosu wychodzi z pomieszczenia "gasząc słońce".

Pov's Tony

Po ok. 8 godzinach wyszedłem z warsztatu była już 21 więc postanowiłem zjeść kolacje i położyć się spać, byłem strasznie zmęczony.

-Wasi dwaj kucharze przygotowali dzisiaj...

-Thor zrób werble- Szybko przerwał Bucky.

-KOLACJE FAMILIJNĄ.- Wykrzyczał Steve.

Super, jeszcze tego mi brakowało godziny siedzenia i jedzenia przy jednym stole z tą bandą idiotów.

-Ja dziś nie zjem z wami.

-Oj nie nie nie Stark, zjesz z nami i nie akceptuje innej opcji.- Czy Natasha właśnie mi groziła?

-To są groźby karalne!- Wykrzyczałem w jej stronę z podniesionymi rękoma ku górze, zabierając przygotowany wcześniej przez Steve talerz z tostami i szybko uciekłem w kierunku swojego pokoju. Niestety, wpadłem na Clinta...

-Cholera Clint! Jestem przez ciebie cały brudny a to mój ulubiony garnitur. Będziesz mi go ręcznie prał żeby był na jutro czysty.

-To nie moją wina Starkusiu, że popierdalasz w garniturze o tak później porze.

-JĘZYK!

-Ej zluzujcie bo capowi (Kapitan Ameryka) zaraz żyłka pęknie!-
Powiedział Scott i po chwili wszyscy zaczęliśmy się śmiać, wraz z wcześniej wymienionym bohaterem.

-Masz za swoje Stark.- Dodała Natasha z tym swoim spojrzeniem.
Poszedłem do łazienki i przebrałem się w luźne dresy i bluzę, dobrze, że do wieży nie ma wstępu ta cała prasa. Od razu pojawiły by się nagłówki, wielki bohater Tony Stark, w dresach i bluzie, gdzie na codzień chodzę w garniaku.

-Uhuhu a co to za niechlujne ubranie Panie Anthony Stark?!- Rzuciła w moją stronę Wanda po czym zrobiła mi zdjęcie.

-A tylko spróbuj to gdzieś wstawić.

-Ups, za późno, twitter jest
baaardzooo szybki.- Nie zdążyła skończyć a ja już dostałem powiadomienie na telefonie, wiedziałem, że to przez nią.

-Usuwaj.- Wycedziłem przez zęby.

-Telefon mi się rozładował och jaka szkoda.

Z jednej strony byłem na nią zły, ale z drugiej strony brakowało mi tych naszych przekomarzanek i wiedziałem, że robimy to dla zabawy i gdybym serio nie chciał tego zdjęcia w internecie to FRIDAY mogłaby je usunąć w kilka sekund, ale wystarczyłby też krótki znak, że nie żartuje a Wanda usunęła by zdjęcie. Najwyżej będę się droczyć z prasą, że to photoshop.

Irondad /// SpidersonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz