Pov. Peter
Nic nie czułem. Nic nie widziałem. Nic nie słyszałem. Nie wiedziałem co się dzieje. Gdy w końcu mogłem zobaczyć gdzie i w jakim stanie się znajduje, niemiłosierny ból i jasność pomieszczenia mi to uniemożliwiły. Słyszałem tylko jak ktoś coś do mnie mówi, jak przez mgłe.
-Hej..słyszysz...mnie?...spójrz na mnie. Źrenice w porządku,...Peter, złap...ręce i mocno ściśnij- Moje, twoje? Czyje ręce!
Wyciągnąłem swoje dłonie przed siebie i poczułem parę innych, to pewnie te mam ścisnąć, z lekkim bólem wykonałem polecenie, a moje oczy powoli się przyzwyczajały do jasnego światła.-Peter czy coś Cię boli?-Hę? Umm co się dzieje?- Zadałem pytanie i od razu pożałowałem, w oczy zaczęto mi świecić jakimś światłem, ludzie w okół.
-Chłopaku, wiesz jak się nazywasz? Jaki mamy dzień, albo czy pamiętasz co Ci się stało?
-Peter? Chyba sobątek? A co się stało? I gdzie jestem?!- Nie wiedziałem czy na jakiekolwiek pytanie odpowiedziałem prawidłowo, przez ciało cały czas przechodził ogromny ból, niby czułem, że jestem pod jakimś znieczuleniem, ale o wiele za małym dla nastolatka z mocami.
-Lekkie zaburzenia pamięci. A co było ostatnie co pamiętasz?
-Emm Ricka, znaczy... n-nie w-wiem, n-nie pamiet-tam, gdzie jestem?- Cholera co ja zrobiłem!
-W karetce, jedziemy do szpitala jesteś w bardzo złym stanie.
-Nic mi nie jest zostawcie mnie!- Japierdole co ja najlepszego zrobiłem.. wydałem Ricka, gdy on sie dowie będzie już po mnie, albo gorzej, nie zabije mnie tylko będzie się znęcał..
Miałem tego dość chciałem się wyrwać stąd jak najszybciej, uciec z pojazdu a najlepiej też i z domu dziecka. Chce zniknąć, nie radzę sobie w tym świecie. Nie dam rady.-Cholera, ale on ma dużo siły na poobijanego nastolatka po wstrząsie. Doktorze, pomoże mi pan??!
Żadne ich słowa do mnie nie docierały, najważniejsze było uciec z karetki.
-Już nowy już, podam mu środki na uspokojenie.
-Niee zostaw!
-Młody spokojnie nic Ci nie chcemy zrobić.
Mimo mojej siły nie zdołałem się wyrwać z uścisku dwóch mężczyzn i poczułem jak starszy podaje mi coś dożylnie.
-Te leki nie powinny działać?!
-Tak Nowak powinny! Peter brałeś coś?
-Nie i zostawcie mnie!
Cały czas próbowałem się wyrwać, ale leki, które wciąż mi podawali osłabiały mnie tak jak wszystkie rany i bóle po tym co się stało. No właśnie... co się stało?
Kolejna dawka leków spotęgowała się z bólem po wcześniejszych wydarzeniach. Zapięli mnie w pasy bezpieczeństwa, nie miałem sił i ochoty się wyrywać, postanowiłem, że poczekam aż dojedziemy i odzyskam trochę sił i może wtedy ucieknę.
-Piotrek za ile będziemy?- Usłyszałem pytanie jednego z mężczyzn
-Chwila, już dojeżdżamy.
-Dobrze, jak myślicie o co mu chodziło gdy powiedział "Rick"?- Spytał ratownik myśląc, że tego nie usłyszę, ale mój słuch wciąż działał na najwyższych obrotach. Zamknąłem oczy i głębiej wsłuchałem się w rozmowę.
-Nie wiem, zostawmy to policji.
Co, zaraz chwila jakiej policji! Spróbowałem się podnieść, ale ratownik jedną ręką zmusił mnie do powrotu do poprzedniej pozycji.
CZYTASZ
Irondad /// Spiderson
Fanfic15 letni Peter Parker i jednocześnie Spider-man stracił rodziców w wieku 8 lat, później przejęła opiekę nad chłopcem ciocia May, jednak ta ginie w wypadku samochodowym gdy Peter ma 15 lat i trafia on do domu dziecka. W wigilię do ośrodka przyjeżdża...