Cześć!
Jest to rozdział po korekcie. Jeśli czytasz po raz pierwszym, jest to aktualna wersja!
Zapraszam na moje media:)
twitter: withoutsy #bcwatt
tik tok: zauroczono
-
Valerie
Czułam się zwycięsko, zmierzając do gabinetu Toma Mortensena z informacją, która mogła zmienić cały obieg śledztwa. Cholera, miałam jego imię! Udało mi się.
Na tą okazję ubrałam nawet swój ulubiony komplet Chanel, składający się z czarnej spódniczki i krótkiej marynarki, ozdobionej złotymi guzikami. Ten strój miał przypieczętować nasze pierwsze wielkie zwycięstwo.
Zatrzymałam jednego z mężczyzn, który szedł korytarzem dziesiątego piętra, a wzrok miał wbity w ekran swojego telefonu.
– Przepraszam, gdzie znajdę agenta Toma Mortensena? – zapytałam, uśmiechając się potulnie.
Miałam dzisiaj wspaniały humor, a wiedziałam jak ten uśmiech potrafi działać na mężczyzn. W końcu czułam się na tyle sobą, że zrobiłam to niemal naturalnie, bez żadnego wysiłku.
Zatrzymany mężczyzna uniósł brew i rzucił mi protekcjonalne spojrzenie.
– Była pani umówiona? – zapytał zirytowany, nie gasząc nawet ekranu komórki.
– Nie, ale...
– Jake, to córka senatora Howarda – wciął się drugi mężczyzna, który nas mijał, rzucając mi przepraszający uśmiech. – Proszę za mną. Zaprowadzę panią.
Odwzajemniłam spojrzenie Jake'a w ten sam protekcjonalny sposób.
– Dziękuje – odparłam bardziej sympatycznemu mężczyźnie.
Przeszliśmy przez główne pomieszczenie, a mój wzrok prześlizgnął się po licznym biurkom, które zajmowali policjanci, aż zatrzymał się na korkowej tablicy. Na samej górze była kartka z nazwą baru. To tak musieli nazwać tą sprawę. Na tablicy znajdowało się zadziwiająco mało informacji i prawie żadnej poszlaki. Same zeznania i zdjęcia z piwnicy w moim domu.
Przełknęłam ciężko ślinę.
– To tutaj – oznajmił mężczyzna, zatrzymując się przy drzwiach, na których widniała plakietka z nazwiskiem Toma.
Uśmiechnęłam się do niego słabo w ramach podziękowania i weszłam do gabinetu bez pukania, wytrącona chwilowo z równowagi przez tak wyraźny zastój w śledztwie.
Od samego progu otoczył mnie zapach świeżej kawy i coś podobnego do zbioru starych książek.
Tom siedział na krześle przy biurku, które było zajęte przez kartonowe pudła i stos teczek. Zaskoczyło mnie, jak pusty wydawał się ten przestronny gabinet. Biurko, dwa krzesła, mały regał, obłożony pudłami, kanapa i doniczkowa roślina na parapecie nie zajmowały nawet pół pomieszczenia.
Agent Mortensen dzisiaj miał na sobie ciemnozielony garnitur, który podkreślał jego ciemne włosy i oczy.
Uniósł wzrok, słysząc klik zamykanych za mną drzwi i zastygł z długopisem nad kartką. Szybko zlustrował mnie wzrokiem i odchrząknął.
– Valerie – rzucił zaskoczony, zamykając teczkę. – Nie spodziewałem się ciebie.
Podeszłam do biurka i bez zaproszenia zajęłam miejsce naprzeciwko niego. Oparłam dłonie na krawędzi mebla i po raz pierwszy od lat uśmiechnęłam się do niego szczerze.
CZYTASZ
Beautifully cruel ZAKOŃCZONE
RomanceNowy Jork. Elita. Bogactwo, którego nie da się pozbyć. Władza na wyciągnięcie ręki. Faworyci. Valerie jest córką senatora. Piękną, czarującą i na tyle urzekającą, że blask fleszy, czy tłumy fanów nie jest jej obcy. On jest synem jednego z największ...