Miłego czytania i do zobaczenia w kolejnym rozdziale! Będzie mi bardzo miło, jeśli zostawicie po sobie jakąś aktywność :)
Staram się dodawać rozdziały co tydzień, ale rozpoczynająca się sesja na studiach trochę mi to utrudnia. Proszę was o małą dozę cierpliwości w związku z datami nowych rozdziałów:)
Jeśli chcecie być na bieżąco lub poznać małe informację z następnych rozdziałów, zapraszam na moje media!
twitter: withoutsy #bcwatt
tik tok: zauroczono
-
Luca
15 lat wcześniej
Nienawidziłem swojego ojca. To uczucie było na tyle intensywne, że moje oczy wilgotniały od łez frustracji, kiedy na mnie patrzył. Nie chciałem patrzeć w lustrzane odbicie, ponieważ nasze oczy były takie same. Jego cień prześladował mnie nawet, gdy byłem sam. Żył we mnie, cicho niszcząc od środka.
Dowiedziałem się, z jak wielu mięśni składała się moja twarz, gdy zaczęły drżeć pod wpływem jego niezadowolonego spojrzenia. Czasem wyobrażałem sobie, że potrafię wyjść z własnego ciała i jedynie z boku obserwować jak przyszpila mnie do ściany swoim ciężarem, jakbym był godnym mu przeciwnikiem.
Tego wieczór matka zdążyła już położyć Saverio i Sofię do snu, a sama zaszyła się w swoim pokoju. Po dwudziestej pierwszej następowała dla niej godzina demonów, które mogą skrzywdzić ją lub jej dzieci. To nie żadne duchy czy istoty z zaświatów nawiedzały ten dom, a mój ojciec.
O wiele bardziej martwili mnie żywi ludzie, niż demony. Wolałem, żeby to one istniały, zamiast niego.
Matka codziennie robiła wszystko, abyśmy znaleźli się w swoich pokojach przed zakazaną godziną. Nie raz słyszałem przez drzwi jak odetchnęła z ulgą, kiedy sprawdzała mnie jako ostatniego z rodzeństwa.
Kiedy na zegarze pojawiła się dwudziesta pierwsza, próbowała przekonać nas do położenia się spać. Wykrzywiła z niezadowoleniem usta, kiedy oznajmiliśmy z Lorenzo, że zostaniemy jeszcze w salonie, aby dokończyć grę. Jej oczy wydawały się błyszczeć od zmartwienia, ale nie udało jej się przekonać nas do zmiany decyzji. Od dwóch godzin usilnie się spieraliśmy, a każda rozgrywka była coraz bardziej emocjonująca.
Carlo dzisiejszego ranka pokazał nam grę karcianą, którą nauczył go wcześniej ojciec. Odwiedzili nas po wyjściu mojego ojca i zostali do obiadu. Mama płakała na ramieniu swojego brata, a Carlo tłumaczył nam w miarę proste zasady. Zerkałem na nich kątem oka, wiercąc się na swoim miejscu. Nie lubiłem, kiedy mama była smutna. Z wiekiem starałem się robić dla niej coraz więcej, co jedynie ją martwiło. Chciała zachować przed nami tajemnice najdłużej jak potrafiła, abyśmy mieli namiastkę normalnego dzieciństwa. My też mieliśmy przed nią sekrety. Nie mogła wiedzieć, że ojciec zdążył nam już je odebrać.
Mama powstrzymała mnie ruchem dłoni i fałszywym uśmiechem, kiedy podniosłem się, aby do niej podejść. Carlo pociągnął mnie za rękaw, sadzając na kanapie i pokręcił lekko głową. Ponownie skupiłem się na zasadach gry, które zaczął spokojnie tłumaczyć od początku. O wiele bardziej podobała mi się niż poker, którego znajomość wymagał od nas ojciec. Ta gra nie niosła ze sobą krzyków złości i siniaków za złe posunięcia.
Po obiedzie i wyjściu Carla, usiedliśmy z Lorenzo na przeciwległych kanapach w salonie, a na pięknym stoliku pomiędzy nimi, rozłożyliśmy talię kart. Mama z delikatnym uśmiechem potasowała je dla nas, aby było sprawiedliwe.
CZYTASZ
Beautifully cruel ZAKOŃCZONE
RomanceNowy Jork. Elita. Bogactwo, którego nie da się pozbyć. Władza na wyciągnięcie ręki. Faworyci. Valerie jest córką senatora. Piękną, czarującą i na tyle urzekającą, że blask fleszy, czy tłumy fanów nie jest jej obcy. On jest synem jednego z największ...