Valerie
Zamknęłam kolejną książkę z rozdrażnieniem i odepchnęłam ją od siebie wzdłuż stołu. Zatrzymała się na krawędzi, chwiejąc. Odetchnęłam z ulgą, że nie spadła, bo nie byłabym w stanie spokojnie znieść zdegustowanych spojrzeń osób w bibliotece, którym zakłóciłam ciszę. Od tygodnia frustracja wewnątrz mnie rosła coraz bardziej z każdą mijającą sekundą.
Byłam pewna, że Luca wiedział, kim był włamywacz w Rovine i nic się nie wydarzyło. Nie przyszedł po mnie w nocy, gdy zasnęłam z nożem w dłoni. Nie widziałam już śledzących mnie mężczyzny czy podejrzanych samochodów. Wszystko zniknęło, jakby nigdy nie pojawił się w moim życiu i to napawało mnie jeszcze większym strachem.
Cisza mogła zwiastować jedynie burzę.
Maya poleciała z matką na ich coroczny, czterodniowy wyjazd do Paryża. Początkowo nie chciała jechać, podkreślając, że Luca będzie chciał się na nas zemścić. On jednak nie wykonał żadnego ruchu. Maya w końcu pojechała, ale przyrzekła, że przywiezie mi najpiękniejszą sukienkę, jaką znajdzie i nie zatrzyma jej dla siebie.
Odparłam, że będą mogli mnie w niej pogrzebać, za co oberwałam od niej w tył głowy.
Zagłębiałam się między korytarzami biblioteki, szukając książki, która w końcu pozwoli mi ruszyć dalej z wypracowaniem. Termin upływał jutro, a ja miałam zaledwie połowę. Oparłam się dłonią o regał i szybko zeskanowałam książki wzrokiem.
Odkąd skończyłam osiem lat zauważyłam, że moja intuicja się nie myli. Nawet pierwszego wieczoru z Lucą czułam, że jest zły i nie powinnam wchodzić z nim w żadną interakcję, ale jej nie posłuchałam.
W tym momencie poczułam to samo mrowienie na ciele, które kazało mi ostatnim razem ukradkiem na niego spojrzeć w bibliotece. Myślał, że go nie widzę, gdy rozparł się na krześle z zadowolonym uśmiechem.
Szybko wyjęłam nóż z kabury na udzie i schowałam między książki. Zacisnęłam mocno na nim prawą dłoń, a mój oddech się uspokoił. Spokojnie czekałam, czując dziwny rodzaj ulgi. Niech wykona swój ruch.
Chwilę później rozległ się stłumiony przed dywan dźwięk spokojnych kroków. Miałam ochotę zaśmiać się szaleńczo, gdy rozpoznałam to chłodne opanowanie nawet w tym, jak się poruszał.
Zwróciłam się twarzą do Luki i spojrzałam mu twardo w oczy. Odwzajemnił moje spojrzenie martwym wzrokiem, a twarz pozostała beznamiętna. Zatrzymał się dwa kroki ode mnie i z nonszalancją oparł się o masywną biblioteczkę, sięgającą do sufitu.
- Nie spodziewałam się, że komuś takiemu jak ty spodoba się uniwersytet - wycedziłam i zacisnęłam dłoń jeszcze mocniej na nożu, aż moje knykcie pobielały.
Luca odwrócił ode mnie wzrok i rozejrzał się wokół.
- Takiemu jak ja? - zapytał, przechylając głowę w bok. - Nawet potwory potrafią docenić sztukę.
- Nie wątpię. Zabijasz ludzi, a potem malujesz ich krwią?
- Powiedziałem, że ją doceniam, a nie praktykuje - odparł niewzruszonym tonem. - Chociaż muszę przyznać, że niektóre akty są piękne. Te krwawe wzory na podłodze...
- Jesteś chory - przerwałam drżącym głosem, ale nie odsunęłam się od niego.
- Nie przyszedłem po twoją opinię, Valerie. - Czujnym wzrokiem obserwowałam jak zbliża się o krok. - Powiedziałem, że cię zabiję, gdy znowu się zobaczymy. Czego w tym nie zrozumiałaś?
Jego słowa uderzyły we mnie, pozbawiając tchu. Miałam wrażenie, że uginają się pode mną kolana. Większość czasu byłam nim zafascynowana albo chciałam zemsty. Byłam zaślepiona, ale teraz, gdy patrzyłam w jego ciemne oczy i bez wyrazu twarz dotarło do mnie, że igram z mordercą. Miał na rękach krew wielu osób i obiecał mi śmierć, a ja się z nim bawiłam, jakby był nikim.
CZYTASZ
Beautifully cruel ZAKOŃCZONE
RomanceNowy Jork. Elita. Bogactwo, którego nie da się pozbyć. Władza na wyciągnięcie ręki. Faworyci. Valerie jest córką senatora. Piękną, czarującą i na tyle urzekającą, że blask fleszy, czy tłumy fanów nie jest jej obcy. On jest synem jednego z największ...