Cześć! Mam nadzieję, że spodoba Wam się ten rozdział.
Będzie mi bardzo miło, jeśli dacie mi tutaj lub na Twitterze #bcwatt znać co o nim myślicie!
Miłego czytania i do zobaczenia!!!Luca
Wydarzenia z Kamari prześladowały mnie jak dawne demony, atakując w najmniej spodziewanych momentach. Widziałem kobiety, które jako nieliczne zdecydowały się nam zaufać i przez to zginęły. Starałem się ignorować fakt, że uczucie niesprawiedliwości wypełniało całe moje ciało, powodując wściekłość, z którą ledwie potrafiłem sobie poradzić. Nie lubiłem tracić kontroli nad własnym ciałem i zachowaniem.
Przypominało mi to czasy, gdy mój ojciec jeszcze żył. Miałem problemy ze snem, a nawet najmniejszy szmer potrafił postawić mnie na nogi w zaledwie kilka sekund. Byłem przygotowany na najgorszą ewentualność. W myślach odtwarzałem każdy możliwy scenariusz i układałem pod niego plan działania, aby nic nie było w stanie mnie zaskoczyć.
Mój ojciec wiele razy uświadomił mi, że żadne z jego dzieci się do niego nie liczyły. W losowych momentach dnia czułem gorącą panikę, rozlewającą się po moim ciele. Musiałem dzwonić do swojego rodzeństwa, aby uspokoić się, że są bezpieczni.
Mogłem odetchnąć pełną piersią dopiero dzień po jego śmierci. To był najlepszy dzień w całym moim życiu.
Teraz to uczucie niesprawiedliwości i bezsilnej wściekłości do mnie wróciło. Mogłem odzyskać spokój dopiero, gdy będę miał przed sobą wszystkich ludzi odpowiedzialnych za spowodowanie tego piekła na ziemi.
Całe dnie spędzałem, aby ich odnaleźć. Na ten czas powierzyłem wszystkie biznesy w rękach Sofii i zaufanych ludzi. Byłem pewien, że z tym sobie poradzą. Odnalezienie i ukaranie tamtych ludzi spoczywało na moich barkach i moich braci.
Musieliśmy to zrobić dla każdej niewinnej kobiety, którą odważyła się przyjąć od nas pomocną dłoń, a my je zawiedliśmy.
Ja je zawiodłem.
W całym swoim życiu nie byłem w tylu obskurnych miejscach, co w ostatnich tygodniach. Miałem wrażenie, że moja skóra nasiąkła odorem potu, wylanego alkoholu i dymem papierosowym. Za każdym razem po powrocie do apartamentu przez wiele minut nieruchomo stałem pod prysznicem, pozwalając, aby lodowata woda spływała moim ciele. Opierałem czoło o chłodne kafelki i zamykałem oczy. Chciałem chociaż na chwilę pozbyć się widok martwych ciał ze swojej głowy.
Myślałem o Valerie. Chciałem we własnych myślach zobaczyć jej leniwy uśmiech i oczy pełne radości, które nigdy nie były przeznaczone dla mnie.
To było w jak najlepszym porządku. Nie chciałem tego. Pragnąłem dla siebie jedynie jej beznamiętnej twarzy i lodowatych oczu, wypełnionych wściekłością. Jednak na te kilka minut pozwoliłem sobie na jej wersję, która nigdy nie była dla mnie.
Dzisiejszego ranka ruszyliśmy nowym tropem, o którym dowiedział się Lorenzo dwa dni wcześniej. Wrócił wtedy z podbitym okiem i rozcięciem na policzku, ale jego usta były ułożone w zadowolonym uśmiechu.
Chyba żaden z nas nie potrafił myśleć o niczym innym. W wolnym czasie sami sprawdzaliśmy niektóre miejsca, w których mogliśmy zdobyć jakąkolwiek informację.
Na ogół kończyło się bez przesadnej przemocy. Większość nie wiedziała o czym mówię, więc pozwoliłem im dalej żyć. Chciałem, aby informacja, że szukałem tych skurwysynów rozeszła się po całym mieście.
Niektórzy wiedzieli, nawet niewiele, ale to wystarczyło. Przysiągłem sobie tamtej nocy, że każdy, kto chociaż usłyszał o tym planie, zapłaci najwyższą cenę.
CZYTASZ
Beautifully cruel ZAKOŃCZONE
RomanceNowy Jork. Elita. Bogactwo, którego nie da się pozbyć. Władza na wyciągnięcie ręki. Faworyci. Valerie jest córką senatora. Piękną, czarującą i na tyle urzekającą, że blask fleszy, czy tłumy fanów nie jest jej obcy. On jest synem jednego z największ...