Rozdział 27

2.8K 94 18
                                    

Cześć!!!

Chciałam przeprosić wszystkich, którzy czekali za małą obsuwkę z tym rozdziałem. Mam nadzieję, że jego długość trochę to zrekompensuje.

Jestem Wam bardzo wdzięczna za aktywność, która motywuje mnie w dalszym działaniu. Możecie mi tutaj dać znać, co o tym myślicie lub na Twitterze #bcwatt!

Miłego czytania i do zobaczenia w kolejnym rozdziale!

twitter: withoutsy

tik tok: zauroczono


Luca

Kurwa mać.

W jednym momencie Valerie patrzyła na mnie błyszczącymi, szeroko otwartymi oczami, a na jej ustach błąkał się nieświadomy i błogi uśmiech. W końcu przeznaczonym tylko dla mnie, a ja miałem jedynie ochotę ponownie połączyć nasze usta i zetrzeć go z niej w najlepszy możliwy sposób.

Chwilę później jej ciało znieruchomiało, łudząco przypominające posągi, które mijałem na korytarzu jej uczelni. Nawet jej twarz zastygła w niespokojnym grymasie.

Wszystko wydarzyło się w niespełna sekundę, która dla mnie wydawała się trwać o wiele dłużej. Moje ruchy były powolne, a refleks po raz pierwszy w życiu mnie zawiódł. Mięśnie były ociężałe i gdy Valerie wyszarpała moją broń, odwróciłem się zbyt powoli, aby dostrzec mężczyznę żywego.

Po raz pierwszy wzdrygnąłem się delikatnie, gdy dotarły do mnie huki wystrzału tuż przy moim uchu. Nie jeden, a cztery.

Mimo półmroku panującego w klubie, dostrzegłem mężczyznę w czerni, a jego krew spływała na podłogę i buty najbliżej stojących osób.

Wokół rozległ się wrzask pełen przerażenia, otaczając nas z każdej strony, niczym gęsta mgła.

Zadziałałem instynktownie, ściągając zaciśnięte palce Valerie z broni i schowałem z powrotem do kabury, aby ukryć ją przed oczami innych, którzy dopiero orientowali się, w jakiej sytuacje się znaleźli. Otoczyłem ramiona wokół jej spiętego ciała, dociskając tak blisko siebie, że byliśmy niemal jak jedna osoba. Starałem się utaić jej tożsamość przed tłumem ludzi, którzy teraz byli zbyt zajęcia próbą wydostania się z głównej sali.

Valerie się nie poruszyła, nawet nie drgnęła pod wpływem mojego dotyku, uwięziona w mrocznym miejscu we własnej głowie, które znałem tak dobrze. Było dla mnie jak dom, ale dla niej?

Pokręciłem głową, aby wyrzucić myśli ze swojej głowy i rozejrzałem się w mroku po sali. Któryś z moich ludzi musiał zorientować się w sytuacji i wyłączył jak najszybciej wszystkie światła.

Cały budynek był otoczony przez moich ludzi i przez takie właśnie sytuacje postawiłem wymóg, że nikt nie mógł wnieść telefonu do klubu. Nauczyłem się jednak, że nie mogłem nikomu ufać w pełni. Wystarczył jeden telefon, który nagrał martwe ciało i Valerie z bronią, aby rozpętało się piekło.

Nikt nie wyjdzie z klubu bez sprawdzenia.

Sytuacja byłaby mniej skomplikowana, gdyby Valerie nie była osobą publiczną. Prawie każdy znał jej twarz w Nowym Jorku i wystarczyła jedna osoba, która rozpoznałaby ją na nagraniu.

Tłum próbował dostać się do wyjścia, a Lorenzo i piątka moich ludzi przepychali się w naszym kierunku. Mój brat ściągnął marynarkę i zakrył nią martwe ciało, które było teraz odwrócone pod nienaturalnym kątem, gdy przerażeni ludzie po nim przebiegali.

- Zajmę się tym - powiedział cicho, spoglądając z uwagą na kobietę w moich ramionach. - Musicie stąd iść. Natychmiast.

Skinąłem głową, zgadzając się z nim całkowicie. Im szybciej znikniemy z oczu ludzi, tym lepiej.

Beautifully cruel ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz