Rozdział 23

2.3K 102 11
                                    

Cześć!

Bardzo wam dziękuję za aktywność, która motywuje mnie do działania w dalszym ciągu tej historii :)

Byłoby mi bardzo miło, gdybyście dali mi tutaj lub na Twitterze #bcwatt znać, co o tym sądzicie!

Miłego czytania i do zobaczenia w kolejnym rozdziale!!

twitter: withoutsy

tik tok: zauroczono

Valerie

Dzisiejszego dnia śnieg padał wyjątkowo intensywnie, co jednak nie pokrzyżowało moich planów. Mogłam jedynie podziękować losowi, który okazał się łaskawy, ponieważ oprócz mnie nie było na cmentarzu żywej duszy.

- Cześć, mamo - powiedziałam, klękając przed nagrobkiem.

Dłońmi w czarnych rękawiczkach otarłam górną warstwę śniegu, a później wyryte jej imię w kamieniu.

Sharon Howard.

- Od razu lepiej, prawda? - zapytałam płatki śniegu, opadające wokół mnie. Odkąd przychodziłam tu sama wybierałam przedmioty, do których wolałam mówić, niż wyimaginowanego ducha mojej matki. - Wiem, że nie było mnie tutaj... - Przerwałam, próbując przypomnieć sobie ostatni raz, kiedy odwiedziłam grób matki, ale do głowy nie przychodziła mi żadna inna data, niż dzień urodzin Mayi. Początek moich koszmarów. - Przepraszam. Ostatnio sporo się dzieję, ale tata chyba częściej cię odwiedza.

Uniosłam głowę i przez chwilę martwym wzrokiem patrzyłam na drzewa w oddali.

- Nie wiem, co robić - przyznałam szeptem, wracając wzrokiem do nagrobka. - Chciałabym, żebyś tu była. Może z twoimi radami nie skończyłabym w takim beznadziejnym położeniu. Tata mówi, że byłaś najbardziej inteligentną kobietą, jaką znał, chociaż on chyba nie jest za bardzo obiektywny. Dla niego we wszystkim byłaś najlepsza.

Spojrzałam w dół na dwie czerwone róże, które obracałam między palcami. Za trzy dni były święta, więc pracownica kwiaciarni ozdobiła je białymi wstążkami z czerwonym napisem "Wesołych świąt!". Powinnam była jej powiedzieć, żeby nie traciła produktów na kwiaty, które dostaną nagrobki. Jednak, gdy podała mi je ze słodkim uśmiechem, nie chciałam niszczyć jej humoru i zapału. Stwierdziłam, że to może nawet miły gest.

- Idziemy do Christiana na święta - rzuciłam, nie odrywając wzroku od róż, oprószonych śniegiem. - Chyba ani ja, ani tata nie mamy ochoty siedzieć we dwójkę przy dużym stole. Cieszę się, że postanowili kontynuować tą tradycję dla rodzin rozbitych jak nasza, czy Watsonów.

Odetchnęłam ciężko i podniosłam się z kolan.

- Wesołych świąt, mamo - powiedziałam, odkładając róże na jej nagrobku.

Odwróciłam się ku głównemu celowi mojej dzisiejszej wizyty - grobowi mojego brata. Oczy w jednym momencie zaszły mi łzami, a pozostała róża w dłoni wydawała się ciążyć jak kamień.

Nie dawałam już rady. Nie mogłam znieść tego sama.

- Hollie, proszę...

Przerwał mi dźwięk przychodzącej wiadomości. Przez chwilę myślałam, aby po prostu ją zignorować. Postanowiłam jednak sprawdzić telefon. Dzisiaj wieczorem odbywał się bal charytatywny, a wszystkie datki zostaną przekazane na opłacanie świąt dla rodzin potrzebujących. Tata miał odebrać garnitur, a Ian moją suknię i biżuterię z Glares. Wiele rzeczy mogło pójść nie tak.

Spojrzałam na ekran i mogłabym przysiąc, że kolana się pode mną ugięły.

Numer nieznany: UCIEKAJ!!!

Beautifully cruel ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz