Cześć! Przepraszam za opóźnienie z tym rozdziałem dla wszystkich, którzy czekali, ale jak mogliście zauważyć skupiłam się na korekcie i dodaniu paru rozdziałów na samym początku. Teraz wracamy już w miarę do regularności, zważywszy na to, że została nam końcówka:)
Mam nadzieję, że do zobaczenia w kolejnym rozdziale. Jeśli zostawicie po sobie jakąś aktywność, będzie mi bardzo miło:)
Jeśli chcecie być na bieżąco lub poznać małe informację z następnych rozdziałów, zapraszam na moje media:
twitter: withoutsy #bcwatt
tik tok: zauroczono
-
Valerie
Sypialnia Luki, znajdująca się na ostatnim piętrze wieżowca, oddawała najwięcej zachwytu w nocy, gdy przy zgaszonym świetle mogłam obserwować światła miasta, samochody w dole, poruszające się po głównych ulicach i wysokie budynki wokół. Nowy Jork jaśniał, budził się do życia w mroku, który nigdy go nie przytłaczał.
Dlatego gdy Luca zamierzał włączył światła, złapałam jego dłoń i w mroku wprowadziłam w głąb pomieszczenia. Jego skóra była chłodna w dotyku, tak jak uwielbiałam i wydawała się kontrastować z moją temperaturą ciała.
– Zostań tutaj – rozkazałam, rozkładając palce na jego koszuli i popchnęłam na fotel przy oknie.
Pozwolił mi przejąć kontrolę i nie przeciwstawiał się. Z lekkim uśmiechem, którym w jego wydaniu był uniesiony jeden kącik ust, ściągnął marynarkę i rzucił ją na podłogę, spoglądając na mnie zaciekawiony. Nie zamierzałam mu tak szybko zdradzać swoich planów.
Podobała mi się jego uwaga i krótka nić ufności, którą stworzyliśmy i uporczywie trzymaliśmy w dłoniach. Nie chcieliśmy jej ani wypuścić, ani zwiększyć, jakby była idealna właśnie w takim stanie jak teraz. Gdyby dał mi jej więcej, stałaby się moim nieuleczalnym uzależnieniem. Zamierzałam jednak delektować się nawet niewielką porcją, dzięki której w mojej obecności jego mięśnie były odprężone, a na twarz ukazywała emocje.
Posłałam Luce pojedynczy uśmiech i ruszyłam w stronę łazienki, kołysząc biodrami. Ten ruch wydał mi się swobodny, mimo że od dawna nie stawiałam w ten sposób kroków. Uczucie odnajdywania siebie na nowo było równie uzależniające, ale w tym wypadku chciałam zagłębić się po więcej i więcej.
Poradziłam sobie sama z rozpięciem sukienki, ale musiałam stłumić przekleństwo na ustach, gdy zamek wbijał się w opuszki palców. Wciągnęłam powietrze do płuc, napinając mięśnie i sukienka w końcu opadła.
Przed ponownym wejściem do sypialni przejrzałam się w lustrze, powoli sunąc wzrokiem po skórze i pomyślałam, że nigdy nie czułam się tak dobrze. Po wróceniu do dawnej diety i spokojniejszego trybu życia moja cera odzyskała blask i miękkość, a po siniakach i ranach nie było żadnego śladu. Pozostało jedynie oparzone miejsce, na które starałam się usilnie nie spoglądać.
Zarzuciłam na ramiona czarny, za duży szlafrok. Pachniał świeżym praniem i mogłabym się założyć, że Luca nigdy go nie użył i był jedynie ozdobą pozostawioną przez Sofię.
– Zamknij oczy! – poleciłam przez uchylone drzwi.
– Nie za dużo rozkazów na jeden wieczór, mia cara? Pamiętasz, do kogo mówisz, prawda?
– Pamiętasz, kto wydaje ci te rozkazy, prawda? – zapytałam, nie starając się nawet naśladując jego aroganckiej intonacji. Oba nasze głosy były przesycone pewnością siebie.
CZYTASZ
Beautifully cruel ZAKOŃCZONE
RomanceNowy Jork. Elita. Bogactwo, którego nie da się pozbyć. Władza na wyciągnięcie ręki. Faworyci. Valerie jest córką senatora. Piękną, czarującą i na tyle urzekającą, że blask fleszy, czy tłumy fanów nie jest jej obcy. On jest synem jednego z największ...