Rozdział 41

2K 101 15
                                    

Cześć! Przepraszam za opóźnienie z tym rozdziałem dla wszystkich, którzy czekali, ale jak mogliście zauważyć skupiłam się na korekcie i dodaniu paru rozdziałów na samym początku. Teraz wracamy już w miarę do regularności, zważywszy na to, że została nam końcówka:)

Mam nadzieję, że do zobaczenia w kolejnym rozdziale. Jeśli zostawicie po sobie jakąś aktywność, będzie mi bardzo miło:)

Jeśli chcecie być na bieżąco lub poznać małe informację z następnych rozdziałów, zapraszam na moje media:

twitter: withoutsy #bcwatt

tik tok: zauroczono

-

Valerie

Sypialnia Luki, znajdująca się na ostatnim piętrze wieżowca, oddawała najwięcej zachwytu w nocy, gdy przy zgaszonym świetle mogłam obserwować światła miasta, samochody w dole, poruszające się po głównych ulicach i wysokie budynki wokół. Nowy Jork jaśniał, budził się do życia w mroku, który nigdy go nie przytłaczał.

Dlatego gdy Luca zamierzał włączył światła, złapałam jego dłoń i w mroku wprowadziłam w głąb pomieszczenia. Jego skóra była chłodna w dotyku, tak jak uwielbiałam i wydawała się kontrastować z moją temperaturą ciała.

– Zostań tutaj – rozkazałam, rozkładając palce na jego koszuli i popchnęłam na fotel przy oknie.

Pozwolił mi przejąć kontrolę i nie przeciwstawiał się. Z lekkim uśmiechem, którym w jego wydaniu był uniesiony jeden kącik ust, ściągnął marynarkę i rzucił ją na podłogę, spoglądając na mnie zaciekawiony. Nie zamierzałam mu tak szybko zdradzać swoich planów.

Podobała mi się jego uwaga i krótka nić ufności, którą stworzyliśmy i uporczywie trzymaliśmy w dłoniach. Nie chcieliśmy jej ani wypuścić, ani zwiększyć, jakby była idealna właśnie w takim stanie jak teraz. Gdyby dał mi jej więcej, stałaby się moim nieuleczalnym uzależnieniem. Zamierzałam jednak delektować się nawet niewielką porcją, dzięki której w mojej obecności jego mięśnie były odprężone, a na twarz ukazywała emocje.

Posłałam Luce pojedynczy uśmiech i ruszyłam w stronę łazienki, kołysząc biodrami. Ten ruch wydał mi się swobodny, mimo że od dawna nie stawiałam w ten sposób kroków. Uczucie odnajdywania siebie na nowo było równie uzależniające, ale w tym wypadku chciałam zagłębić się po więcej i więcej.

Poradziłam sobie sama z rozpięciem sukienki, ale musiałam stłumić przekleństwo na ustach, gdy zamek wbijał się w opuszki palców. Wciągnęłam powietrze do płuc, napinając mięśnie i sukienka w końcu opadła.

Przed ponownym wejściem do sypialni przejrzałam się w lustrze, powoli sunąc wzrokiem po skórze i pomyślałam, że nigdy nie czułam się tak dobrze. Po wróceniu do dawnej diety i spokojniejszego trybu życia moja cera odzyskała blask i miękkość, a po siniakach i ranach nie było żadnego śladu. Pozostało jedynie oparzone miejsce, na które starałam się usilnie nie spoglądać.

Zarzuciłam na ramiona czarny, za duży szlafrok. Pachniał świeżym praniem i mogłabym się założyć, że Luca nigdy go nie użył i był jedynie ozdobą pozostawioną przez Sofię.

– Zamknij oczy! – poleciłam przez uchylone drzwi.

– Nie za dużo rozkazów na jeden wieczór, mia cara? Pamiętasz, do kogo mówisz, prawda?

– Pamiętasz, kto wydaje ci te rozkazy, prawda? – zapytałam, nie starając się nawet naśladując jego aroganckiej intonacji. Oba nasze głosy były przesycone pewnością siebie.

Beautifully cruel ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz