XVII

208 10 1
                                    

                                    Pov:Marii

Obudziłam się z mocnym bólem głowy, który wcale nie był spowodowany kacem. Czułam się okropnie, wiedziałam, że ten dzień nie będzie należał do najlepszych,
miałam ochotę przeleżeć cały w łóżku żeby przypadkiem nie spotkać gdzieś  Neymara. Jednak kiedy sięgnęłam po telefon zauważyłam wiadomość, która pokrzyżowała moje plany.

Od:Carla🥰
Mari wiem,że jest sobota, ale czy mogłabyś przyjść dzisiaj do pracy? Chociaż na 3 godzinki, jest bardzo dużo ludzi i nie poradzę sobie sama.

Nie muszę chyba tłumaczyć, że wcale nie chciało mi się tam iść, ale zależało mi na tej pracy, dlatego zaczęłam zbierać się do wyjścia. Gdy zeszłam do kuchni żeby nalać sobie wody spotkałam tam Martoni.

-Cześć, jak się czujesz po wczoraj?- powiedziała dziewczyna podając mi szklankę wody.

-Czuję się wolna.-zaśmiałam się

-Ty potrafisz żartować z każdej sytuacji. Serio nie przejęło cię to, że doprowadziłaś do bójki o ciebie?

-Mówiłam już, że to nie moja wina. Neymar to zjeb i tyle. Mieliśmy umowę i ja nie szarpałam za włosy każdą laskę na którą sie ślinił.

-Bo nic do niego nie czułaś za to on tak, zresztą prawie zniszczył mój związek. Ciesz sie, że to nagrałaś, bo inaczej znowu nie byłybyśmy przyjaciółkami.- zażartowała dziewczyna.

-Wiem, ale wszystko skończyło się dobrze, tylko jedno mnie martwi. Z tego wszystkiego nawet zapomniałam zapytać jak ma na imię ten chłopak. Jak ja teraz poznam moją miłość życia skoro nawet nie wiem jak ma na imię.- rzekłam ze smutną miną.

-Przecież jutro jest mecz, wiec napewno tam go spotkasz.- uspokoiła mnie dziewczyna.

-No tak, zapomniałam, że on tam gra.- złapałam sie za głowę.
-Dobra stara, ja lecę do pracy bo zaraz sie spóźnię.

-W sobotę? Pojebało cię?- zdziwiła sie Martoni.

-Trzeba wypełniać swoje obowiązki.-odpowiedziałam dumnie.

-Dobra nie pierdol, podrzucić cię, bo z Vic umówiłam się na sniadanie?

-W sumie czemu nie.- powiedziałam i poszłyśmy.

Po drodze do kawiarni  zgarnęłyśmy  jej koleżankę Vic, wydawała się jakaś obrażona, siedziała na tylnim siedzeniu i mierzyła mnie wzorkiem. Miałam w to wyjebane także nie zwracałam na nią uwagi tylko całą drogę rozmawiałam z Martoni.

Gdy dojechaliśmy na miejsce szybko dołączyłam do Carli i zaczęłam jej pomagać  zbierać zamówienia, za to dziewczyny usiadły do stolika. Po chwili poszłam do nich po zamówienie i Martoni zaproponowała mi, że skoro ona zaprasza Vic na mecz to może ja też  kogoś zaproszę. Oczywiście pomyślałam o Carli, bo tylko z nią z Paryża miałam kontakt. Martoni się to nie spodobało, ponieważ dalej uważa ją za nieodpowiedzialną gówniarę, ale wiem o tym, że napewno się polubią jak ją bliżej pozna. Także ruszyłam w stronę dziewczyny, aby zaproponować jej jutrzejszy wypad.

-Carla, masz jakieś plany na jutro?

-Nie,raczej nie, a dlaczego pytasz?-zapytała zdezorientowana blondynka.

LoveCup | Paris Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz