II. XXI

72 3 0
                                    

                                   Pov: Marii

2 tygodnie później:

Minęło już trochę czasu od wyjazdu Martoni i szczerze powiem wam, że dalej się z tym nie pogodziłam. Już teraz wiem jak ona odczuła mój brak, kiedy wyjechałam bez słowa...
Całe szczęście mamy z przyjaciółką jakiś mały kontakt telefoniczny i czasem do siebie piszemy, ale to i tak nie jest to samo jak wtedy, gdy była na miejscu. Dziewczyna stała się strasznie skryta i nie powiedziała mi nic o swoim życiu, a nawet nie przyznała się do tego, że jest znowu z Kylianem i to z nim uciekła. Byłam przez jakiś czas zła, ale teraz już mi przeszło i czuje po prostu smutek i pustkę.

Jak wiecie jestem już w 6 miesiącu ciąży i termin mojego  porodu zbliża się małymi kroczkami, ale dalej nie znam płci dziecka.  Razem z Neyem zadecydowaliśmy, że chcemy dowiedzieć się tego na  imprezie ,,Gender Reveal'', którą organizujemy dzisiaj w naszym domu. W zasadzie to bardziej organizuje ją Vic, bo to ona jedyna zna płeć dziecka, także jest odpowiedzialna za wszystkie ozdoby i atrakcję.

Od rana chodzę cała podekscytowana, bo chciałabym naprawdę już wiedzieć czy Milanek będzie miał braciszka czy siostrzyczkę. Oczywiście on i Neymar woleliby chłopczyka, ale mi jednak marzy się mała wersja mnie, bo mój mąż ma już swoją.

Jedyne co mnie dzisiaj smuci to, to, że Martoni nie będzie przy mnie w tak ważnym dniu.... Planowałyśmy, że zrobimy to razem, ale ona wolała wyjechać. Prosiłam ją wiele razy, żeby przyjechała na imprezę, chociaż na chwile, ale ona zmieniała temat, lub w ogóle nie odpisywała, wiec straciłam siły i chęci na jakiekolwiek konwersacje z nią. Uważam, że i tak jestem wyrozumiała, bo inna osoba miałaby już wyjebane w taką przyjaciółkę, a ja staram się nie stracić z nią za wszelką cenę kontaktu, bo tak długo pracowałyśmy nad tym żeby go odzyskać.

Impreza miała zaczynać się o 16.00, a, że Vic spała u nas dzisiaj, to już od 10.00 zaczynałyśmy przygotowywania.
W sensie dziewczyna tylko darła mordę na Neya, że ma nie podglądać, bo facet był ciekawski i jak zwykle kończyło się to awanturą, bo ta dwójka się po prostu nienawidzi....
Ja starałam się nie zwariować w tym domu wariatów i zajmowałam się Milanem, a przy okazji dogadywałam jeszcze ostatnie kwestie odnośnie kateringu.

Kiedy wszystko dotyczące imprezy było już gotowe, to przyszła pora na ogarnięcie siebie, bo wypada dobrze wyjść na zdjęciach.

Ja postanowiłam, że włożę na siebie biały, zwiewny, koszulowy komplet. Do tego związałam włosy w kitkę i podkreśliłam usta czerwoną pomadką, która idealnie pasowała do mojej opalenizny.

Czarnowłosa piękność jak zwykle musiała ubrać się na czarno, chociaż prosiłam żeby dzisiaj się poświęciła i dodała trochę koloru, niestety na marne, ale co jak co pasowała do niej ta  sukienka

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Czarnowłosa piękność jak zwykle musiała ubrać się na czarno, chociaż prosiłam żeby dzisiaj się poświęciła i dodała trochę koloru, niestety na marne, ale co jak co pasowała do niej ta  sukienka. Wspaniale uwydatniała jej długie nogi.

LoveCup | Paris Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz