XIX

191 8 0
                                    

Pov: Marii

Wstałam jakoś o 9.00, niezbyt się wyspałam, ale był poniedziałek i nie chciałam spóźnić się do pracy. Stresuje mnie trochę rozmowa z Carlą, bo wiem, że może być niezręcznie, ale przecież nie będę jej unikać do końca życia.
Zjadłam gofry przygotowane przez Martoni i poszłam się szykować. Ubrałam jakiś dres, ponieważ byłam tak zaspana, że nie miałam na nic innego siły. Wybiegłam jak poparzona z domu, bo zaraz miałam zaczynać pracę. W samochodzie zapaliłam sobie iqosa, żeby trochę się wyluzować przed rozmową z koleżanką.

Kiedy dotarłam na miejsce dziewczyna właśnie otwierała kawiarnie, także spotkałyśmy się przed wejściem.

-Cześć- powiedziałam spokojnym tonem.

-Hej Marii, sądziłam, że dzisiaj nie przyjdziesz.-odpowiedziała zmieszana dziewczyna.-
Słuchaj wszystko ci wytłumaczę naprawdę.

-Spokojnie, nie tłumacz mi się. Nie jestem zła, po prostu to był dla mnie lekki szok, ale w gruncie rzeczy przecież nie zrobiłaś nic złego.

-Naprawdę nie jesteś zła?-wydukała blondynka.

-Naprawdę, nie jestem.-Odpowiedziałam z ręką na sercu, po czym weszłyśmy obie do kawiarni.

Między nami ciągle była napięta atmosfera, zresztą nic dziwnego skoro teraz spotykam się z ojcem jej dziecka, ale mam nadzieje, że to kiedyś przeminie.

Ogólnie w kawiarni dzisiaj było bardzo mało ludzi, przez co cały czas wychodziłam na papierosa lub przeglądałam tik toki. Jednak nagle mój spokój przerwał nieoczekiwany gość.

-Marii, błagam porozmawiajmy. -nagle usłyszałam jakiś głos zza lady.

Kiedy spojrzałam w tamtą stronę zobaczyłam Neymara ze skruszoną miną.

-No chyba sobie jaja robisz, wypierdalaj stąd pojebie.- uniosłam głos, ale na szczęście nikogo oprócz nas nie było akurat w kawiarni.

-Czy ja faktycznie zrobiłem ci taką krzywdę, bo się w tobie zakochałem?- powiedział łamiącym się głosem chłopak.

-A co chciałeś zrobić z związkiem Kyliana i Martoni? Zapomniałeś już? Jak można być takim podłym człowiekiem, żeby w ogóle pomyśleć o czymś takim. Lecz się pajacu.- pocisnęłam w jego stronę i grzecznie wyprosiłam go z kawiarni.

Od razu potem wyszłam wkurwiona na fajkę. Nawet nie zliczę, ile dzisiaj ich zapaliłam podczas pracy.

Kiedy zostało już 15 minut do zamknięcie i zbierałam się do powrotu do domu, napisał do mnie mój braciszek Ethan czy przyjadę po niego i jego kolegę na trening, który zaraz się kończy. Oczywiście się zgodziłam, zabrałam swoje rzeczy, pożegnałam się z Carlą i ruszyłam w stronę samochodu. Po jakiś 20 minutach byłam już przed stadionem PSG i czekając na chłopaków postanowiłam znowu zapalić Iqosa.

Po chwili z budynku wyszedł Ethan razem z kolegą, uśmiechnęłam się do nich, ale szybko zmieniłam wyraz twarzy kiedy przyjrzałam się lepiej kto idzie z nimi.

-Nie dasz rady mnie unikać na każdym kroku Marii.-Powiedział Neymar.

-Hej siostro, nie gniewaj się na Neya, jemu naprawdę na tobie zależy. Kazał mi napisać żebyś po mnie przyjechała, bo chciał cię zobaczyć.- powiedział Ethan robiąc do mnie maślane oczka.

-Błagam cię, nie wtrącaj się w to, później pogadamy a teraz idźcie do samochodu.-rozkazałam bratu.

-Słyszałem, że spotykasz się z tym Polaczkiem Cashem, czy jak on tam ma.-powiedział perfidnie chłopak.

-Nie powinno to ciebie w ogóle interesować.- burknęłam i ruszyłam do samochodu.

Facet chwycił mnie mocno za rękę i chciał przyciągnąć do siebie, lecz udało mi się wyrwać. Już miałam wsiadać do samochodu kiedy nagle usłyszałam tekst: ,,Twój braciszek ma cię za świętą, a ty dałabyś dupy każdemu kto na ciebie spojrzy, jebana dziwko.''
Widziałam minę mojego brata i jego kolegi, kiedy usłyszeli te słowa. Nie zastanawiając się co robię wysiadłam z samochodu i ruszyłam w stronę Neymara stojącego na parkingu, podeszłam do niego a następnie wyjebałam mu potężnego liścia. Obróciłam się napięcie i wsiadłam do auta. Facet darł się do mnie, wyzywał mnie od najgorszych, ale ja otworzyłam tylko okno w samochodzie i wystawiłam mu środkowy palec. Ethan całą drogę był w ciężkim szoku, nie wiedział co w ogóle się stało i dlaczego, aż tak nienawidzę swojego byłego, ale wcale nic nie stracił, im mniej wie tym lepiej śpi.
*********************************************
                             Pov: Martoni

LoveCup | Paris Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz