XXXIII

157 5 1
                                    

                                  Pov: Marii

Dzisiaj jest dzień mojego ślubu, nawet nie wyobrażacie sobie jak bardzo jestem podekscytowana, a zarazem zmartwiona, bo dalej mam mętlik w głowie czy napewno tego chce, ale już jest za późno, miałam dużo czasu na przemyślenie i najwidoczniej tak ma być.

Wstałam około 6.00, bo do mojego domu o 7.00 miały przyjechać makijażystki i fryzjerki, które zajmą się mną, moimi przyjaciółkami oraz resztą kobiet z rodziny, także zajmie to nam sporo czasu.
Ledwo wyszłam z łóżka i zeszłam na dół, a do drzwi zadzwonił dzwonek i były to moje przyjaciółki.

-Siema stara, jak się czujesz z tym, że za pare godzin będziesz mężatką.- powiedziała Vic wchodząc do domu i stawiając szampana na stole.

-Lepiej, żebym nie mówiła szczerze, bo tylko was zmartwię.- wydukałam.

-Japierdole, czy ty chcesz powiedzieć, że nie jesteś tego pewna w dzień swojego ślubu?- burknęła Martoni.

Nie zdążyłam jej na to jednak odpowiedzieć, bo do drzwi zadzwonił dzwonek i gdy  je otworzyłam okazało się, że była to Hannah, Lara oraz niestety Barbara.

-Dzień dobry.- powiedziała z skwaszoną miną matka Mattiego, po czym wyminęła mnie w drzwiach i usiadła na kanapie.

Lara i Hannah tylko spojrzały na mnie z politowaniem i rzuciły mi się na szyję.

Usiadłyśmy wszystkie na kanapie i w dość sporym gronie sączyłyśmy szampana czekając na wizażystki. W między czasie postanowiłyśmy z Martoni zrobić sobie zdjęcie w naszych szlafrokach i wstawiłam je na relacje. 

Nie musiałam długo czekać na wiadomości od ludzi z insta, którzy gratulowali mi ślubu i życzyli szczęścia, jednak najbardziej zainteresowało mnie to, że Neymar polubił moją relacje

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Nie musiałam długo czekać na wiadomości od ludzi z insta, którzy gratulowali mi ślubu i życzyli szczęścia, jednak najbardziej zainteresowało mnie to, że Neymar polubił moją relacje. Nie myśląc nad tym dłużej odłożyłam telefon, bo usłyszałam jak Carla otwiera drzwi paniom stylistkom.

Po wejściu kobiety od razu wzięły się do roboty, bo naprawdę nie było dużo czasu, a musiały pomalować i uczesać 8 osób, także mam nadzieje, że ze wszystkim się wyrobimy.

Najpierw dwie kobiety malowały Carle i Vic, następne dwie czesały moją mamę i Barabarę. Ja natomiast nie mogłam oderwać się od szampana, bo moją głową targały dziwne myśli.

-Odłóż to, bo wesele się zacznie, a ty od razu skończysz pod stołem.- odparła Martoni wyrywając mi kieliszek z ręki.

-Spokojnie, ślub ma się tylko raz.- zaśmiałam się.

-No właśnie, chyba nie chcesz całego przespać.

-Czemu się mnie dzisiaj tak czepiasz?- burknęłam.

-Bo nie rozumiem cię kurwa.- wrzasnęła tak, że wszyscy się na nas spojrzeli.
-Chodź do łazienki.

Wstałyśmy obie i wyszłyśmy z salonu, żeby nikt nie słyszał naszej rozmowy.

LoveCup | Paris Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz