II.XXIII

88 4 0
                                    

                               Pov : Marii

5 miesięcy później:

W te 5 miesięcy w moim życiu zmieniło się bardzo dużo, a chyba najbardziej kluczowym faktem jest to, że urodziłam wreszcie swoją córeczkę. Przyszła ona na świat 12 czerwca i uczyniła ten dzień najlepszym w moim życiu.

Silvana, bo tak ją nazwaliśmy razem z Neyem, stała się moim oczkiem w głowie i przez ponad miesiąc po jej urodzeniu nie wychodziłam w ogóle z domu, bo chciałam spędzać z nią każdą chwilę. Ney oczywiście też zaangażował się w jej wychowywanie, ale musiał również poświęcać więcej uwagi naszemu synkowi kiedy ja np karmiłam piersią.Milan  o dziwo nie był nawet zazdrosny o siostrę i cieszył się, że mniej go pilnujemy. Myślał, że ma  wolną rękę i może broić ile popadnie, lecz ja dalej trzymałam rygor, żeby mój syn wyszedł na ludzi i wyniósł z domu same wartości.

Jeśli chodzi o Vic, bo pewnie każdego ciekawi ten wątek, to dziewczyna dzięki swojemu facetowi wyszła z więzienia. Tak naprawdę nikt do końca nie wie jak to się stało, bo żaden policjant nie dawał jej szans na krótki wyrok, ale podobno ojciec chłopaka jest wysoko postawionym politykiem, który ogarnął wszystko bez zbędnych afer światowych i dziewczyna po tygodniu wyszła na wolność.

Oczywscie poczułam ogromną ulgę, bo bardzo nie chciałam żeby dziewczyna cierpiała przeze mnie w więzieniu. Nawet nie wiecie jak potwornie czuje się z tym, co zrobiłam mojej przyjaciółce. Byłam potwornie głupia i naiwna, że dałam się omotać tej pierdolonej Julie, całe szczęście już nieodwracalnie zniknęła z naszego życia.

Vic pomimo tego, że wiedziała, że ktoś podrzucił jej te narkotyki, to dalej nie domyślała się, że to my.
Myśle, że przeszło jej to przez myśl wiele razy, bo dziewczyna nie jest głupia, ale chyba w najgorszych koszmarach nie uwierzyłaby, że byłyśmy w stanie zrobić jej takie świństwo.

Jestem najgorszą egoistką i będę smażyć się za to w piekle, a moje wyrzuty sumienie pogłębia jeszcze bardziej zachowanie Vic, która stara się odbudować naszą relacje i jest najukochańszą istotą na tym świecie. Wiem, że nie zasługuje na przyjaźń z nią i powinnam powiedzieć jej prawdę, ale jestem zbyt wielką pizdą i po prostu boje się jej stracić. Dlatego staram się zachowywać normalnie, nawet jak moja wina zżera mnie od środka.

Tydzień temu razem z Vic i Carlą bawiłyśmy sie na wieczorze panieńskim Martoni. Jako świadkowa dziewczyny wpadłam na pomysł, że to nie będzie zwykła impreza w klubie, tylko odjebie coś grubszego. Skoro moja przyjaciółka tak często wpada w kłopoty i jest porywana uznałam, że teraz nie może być inaczej, wiec wynajęłam striptizerów, żeby porwali dziewczynę, gdy ta czekała na taksówkę, a następnie związaną z workiem na głowie zawieźli na wcześniej przygotowaną przeze mnie imprezę.

Uwierzcie, że chcielibyście zobaczyć mine Martoni i to jak bardzo darła na mnie mordę, gdy dowiedziała się, że ją tak nabrałam. Całe szczęście dziewczyna szybko uspokoiła się, gdy jeden z panów, który łudząco przypomniał Kyliana zaczął dla niej tańczyć w samych bokserkach.

Oprócz naszej czwórki na imprezie znajdowała się także Antonela i kuzynka Martoni Emilly, która specjalnie na ślub dziewczyny przyleciała tutaj z Polski. Jak jeszcze mieszkałam w  Warszawie to za bardzo nie przepadałam za tą dziewczyną, bo robiła z siebie nie wiadomo jaką gwiazdę, a Martoni jej broniła i zachwycała się nią, bo to jej kuzynka. Jednak ku mojemu zdziwieniu na panieńskim nie zirytowała mnie ani razu i nie wiem czy to wina alkoholu, czy po prostu dziewczyna wyrosła z roli bycia wkurwiającą gówniarą.

Także podsumowując, panieński uważam za udany, każdy z nas bawił się swietnie i cudownie było po takim długim czasie w końcu móc napic się alkoholu i pobawić z przyjaciółkami jak za starych dobrych lat. Oczywscie między nami nie jest tak samo i nigdy nie będzie, bo nie wybacze sobie tego co zrobiłam Vic, ale mniejsza. Teraz już nie o tym....

LoveCup | Paris Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz