XXIV

150 7 0
                                    

                                 Pov: Marii

Dzisiaj jest wreszcie dzień powrotu Martoni z odwyku, nie macie pojęcia jak się cieszę, że w końcu wszystko wróci do normy. Cholernie za nią tęskniłam i miałam nieraz takie epizody, że miałam ochotę pojechać i zabrać ją stamtąd, lecz później przypominałam sobie, że to przecież wszystko dla jej dobra.

Całe szczęście mam przy sobie przyjaciół, którzy również za nią bardzo tęsknili i nawzajem siebie wspieraliśmy. Codziennie Vic i Carla przychodziły do mnie i w trójkę rozmawiałyśmy z Martoni na kamerce, żeby poczuć się jak wtedy, kiedy dziewczyna była przy nas i bawiłyśmy się w najlepsze.

Głowę też głównie zajmowałam mi praca, postanowiłam, że po dość długiej przerwie wrócę do intensywności i może nawet porobię nadgodziny. W zasadzie przez to wszystko zaczęłam mijać się z Kylianem, któremu odbiło po wyjeździe Martoni. Do nikogo się nie odzywał, jak wychodził na trening to wracał z niego o 4/5 nad ranem i śmierdział alkoholem, a jak już spędzał dzień w domu to nie można było z nim nawet porozmawiać, bo sprowadzał tych swoich koleżków w ogóle nie zważając na mnie. To co mnie najbardziej zdziwiło w zachowaniu Kyliana to to, że coraz częściej zaczęłam widywać go z papierosem, oczywiście się do tego nie przyznawał, ale dobrze wiedziałam, że pali i martwiło mnie to wszystko jeszcze bardziej. Nie mówiłam tego Martoni, bo nie chciałam jej dokładać zmartwień, ale dziewczyna nie była głupia i zauważyła, że z chłopakiem jest problem, bo często nie mogła się do niego dodzwonić, a jak się dodzwoniła to ich rozmowa trwała może pare minut.

Wracając do mnie, to jestem teraz szczęśliwa jak nigdy, bo nie dość, że moja przyjaciółka wraca to jeszcze Matty przyjechał do Francji i to na długi okres czasu. Jakiś miesiąc po wyjeździe Martoni blondyn doznał poważnej kontuzji, która uniemożliwia mu granie przez ponad rok, lekarze mówią, że dzięki dobrym rehabilitacją wyjdzie z tego, wiec Matty stwierdził, że właśnie na czas regeneracji przyleci do Paryża, żeby być blisko najbliższych. Byłam z tego powodu zachwycona, chociaż widziałam jak chłopak martwi się, że nie wróci już do piłki.

Nasz związek jest cudowny, czuje, że to ten jedyny, każdego dnia zaskakuje mnie czymś innym, jest troskliwy, dobroduszny, życzliwy i po prostu nie mogę się na niego napatrzeć, kiedy bawi się z synkiem. Jest naprawdę dobrym ojcem i widać na pierwszy rzut oka, że ma rękę do dzieci, aż głupio się przyznać, że gdy Mattiego nie było obok, w mojej głowie ciągle był Neymar, który ma mnie w dupie. Mam nadzieje, że teraz kiedy Matty jest przy mnie moje głupie myśli miną.

Na powrót Martoni postanowiliśmy razem ze wszystkimi urządzić kolacje powitalną. Po powrocie z pracy razem z Carlą i Vic sprzątałyśmy i przystrajałyśmy dom, następnie zamówiłam katering, bo nie było za dużo czasu na gotowanie, a chciałyśmy żeby wszystko było idealnie. Matty i Bellamy zajęli się alkoholem i dmuchaniem balonów, bo nasze płuca przez fajki nie były już takie mocne. Za to Kylian był po prostu na treningu, a jego jedynym zadaniem było pojechanie po Martoni.
Zaczęłam się martwić, bo było już późno, a go dalej nie było. Pomyślałam, że się nie wyrobił i pewnie pojechał po dziewczynę od razu po treningu. Czekaliśmy jak skończeni idioci wyklinając nawzajem pod nosem, kiedy nagle zadzwonił do mnie telefon. Była to zmartwiona Martoni, która czekała na Kyliana od godziny i nie mogła się do niego w ogóle dodzwonić. Jak to usłyszałam, to myślałam, że rozkurwię mojego brata, jednak nie chciałam robić przykrości Martoni, także zacisnęłam zęby i razem z Vic i Carlą wsiadłysmy do samochodu i ruszyłyśmy po dziewczynę.

Kiedy się  wszystkie zobaczyłyśmy od razu rzuciłyśmy się sobie na szyję, to było piękne uczucie, nigdy nie sądziłam, że na mojej drodze spotka mnie tak wielkie szczęście, jakim są moje przyjaciółki. Bez dalszego zwlekania pospiesznie  pojechałyśmy do domu. Po drodze Martoni opowiadała nam jak było i jak bardzo za nami tęskniła, ale widać było w jej oczach smutek, bo nie wiedziała dalej co się dzieje z Kylianem.
Gdy wróciliśmy  i wszyscy zdążyli wyściskać już Martoni i wypytać ją o wszystko, stwierdziliśmy, że nie będziemy czekać na tego dupka Kyliana i po paru telefonach do niego, których oczywiście nie odebrał, usiedliśmy do stołu, zeby zacząć jeść te wszystkie pyszności.

LoveCup | Paris Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz