II. VI

108 7 0
                                    

                                  Pov: Martoni

Około osiemnastej po wyjsciu dziewczyn przyjechał do mnie mój chłopak. Mega cieszyło mnie to, że wszyscy odwiedzali mnie tak często, oczywiście poza rodzicami, bo musieli wrócić do Polski, ale obiecali, że po naszym powrocie z Włoch przyjadą znowu nas odwiedzić. Teściowa też dzwoniła do mnie co chwilę z pytaniami jak się czuję i czy czegoś potrzebuję. Czułam się naprawdę szczęśliwa, że jest przy mnie tyle ważnych dla mnie osób, a szczególnie Marii z którą kontakt z dnia na dzień ciągle się polepszał.

Dzisiaj była moja ostatnia noc w szpitalu, więc Kylian zadecydował, że zostanie ze mną na całą noc. Nie chciałam żeby to robił, bo wiedziałam że przeze  mnie chłopak prawie w ogóle nie śpi, a potem chodzi ledwo żywy, ale oczywiście nie słuchał tego co mówię.Resztę wieczoru spędziliśmy na oglądaniu jakiegoś reality show, które znaleźliśmy na netflixie, a potem nawet nie wiem kiedy zasnęliśmy.

Trzy dni później :

Dzisiaj jest dzień naszego wyjazdu do Mediolanu na fashionweek, więc od samego rana ja i Kylian chodziliśmy zestresowani i sprawdzaliśmy, czy napewno niczego nie zapomnieliśmy. Oczywiście zaledwie dwa dni temu wyszłam ze szpitala i mój chłopak martwił się o mnie tak bardzo, że miałam narazie zakaz prowadzenia samochodu i jakiekogolwiek przemęczania się.

Leżałam właśnie i jadłam chipsy w oczekiwaniu, aż wszyscy nasi towarzysze zjawią się u nas w domu, gdy nagle mój narzeczony wyrwał mi przekąske z rąk i zaniósł do kuchni.

-Nie powinnaś jeść takich rzeczy będąc w ciąży.-burknął.

-Boże ale ty masz kija w dupie.-odpowiedziałam po polsku, żeby nie zrozumiał.

-Tak się bawimy?-zapytał nagle i skoczył na kanapę.-Mam zacząć mówić po francusku?-fuknął i pogłaskał mnie po włosach, bo wiedział jak bardzo tego nienawidzę.

Leżeliśmy tak chwilę, ale oczywiście nie mogłam się nawet z nim pokłocić, bo w moim stanie jest to niedobre i chłopak po prostu nie odpowiada na moje zaczepki, gdy nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. Wstałam jak nowonarodzona i pobiegłam w stronę drzwi, aby je otworzyć.

-Siema skurwysynki.-powiedziałam gdy tylko zobaczyłam Marii i Neya.-Wchodźcie.

-Chyba dobrze cię wyruchał, że jesteś taka szczęśliwa.-zaśmiała się dziewczyna.

-Zamknij mordę.-burknęłam.-Wariuje już bez seksu.

-Ale wiecie, że w ciąży można?-wtrącił się nagle Ney i przywitał się z Kylianem.

-Pewnie Martoni boi się, że Kylian dotknie chujem dziecko.-wybuchła smiechem brunetka, na co lekko ją szturchnęłam i wróciłam z powrotem, aby usiąść na kanapie.-Masz już tak zaawansowaną ciążę, że musisz tyle siedzieć?

-Ja pierdole Marii, zaraz ci chyba przypierdolę.-warknęłam i obróciłam się od niej.

-Dobra chill, odzywała się do ciebie Vic?-zapytała nagle.

-Nie, chyba nawet odobserwowała mnie po tym, jak ją styrałyśmy, a co?

-No mnie też, ale dodała ostatnio zdjęcie, na którym oznaczyła tą swoją laske, weszłam na jej profil, a to jakaś kurwa modeleczka z dupy wzięta.

-Pokaż.-rzuciłam krótko i usiadłam bliżej dziewczyny, która wyjęła swój telefon.

@amber.borrner :life is awesome, I confess.

borrner :life is awesome, I confess

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
LoveCup | Paris Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz