II. XX

78 3 0
                                    

Pov: Marii

Kiedy wszyscy zebraliśmy się do samochodu mojego męża, to od razu pojechaliśmy na komisariat, w którym został zatrzymany Bellamy.

Jak się okazało na miejscu była już roztrzęsiona Nadine, której mimo wielu prób nie udało się dostać do chłopaka, ani nawet uzyskać jakichkolwiek informacji o tym dlaczego go zatrzymali.

Całe szczęście Ney ma jakiś pierdolony dar przekonywania i po paru rozmowach z kierownikiem udało nam się czegoś dowiedzieć.

-Mam złe i dobre wieści.- powiedział Brazylijczyk. -Od których zacząć?

-Od złych.- wyrwała się Vic, a my tylko spojrzałyśmy na nią pytająco.- No kurwa nie uczyli was nigdy, że lepiej dowiedzieć się złych, żeby nie zepsuć sobie tych dobrych?

-Dobra nieważne, mów Ney.- westchnęłam.

-No to, mamo przykro mi, ale adwokat nie będzie potrzebny, bo Bellamy sam zgłosił się na policję.- rzekł łapiąc Nadine za rękę, a ona momentalnie wybuchła płaczem.

-Jak to?! To do czego on się przyznał.- krzyknęłam, a moje przyjaciółki już chyba wiedziały o co chodzi i tylko błądziły wzrokiem po komisariacie, żeby się nie przyznać.

-To gdzie te dobre wieści? Bo jak narazie to jest unslay.- rzuciła po chwili Carla.

-To powiem wam już bez mojej matki.- mruknął Neymar. - Zbieramy się, nic tu po nas. Przykro mi mamo, ale najwidoczniej poczucie winy go męczyło i stwierdził to za słuszne...

-Gówno prawda!- wrzasnęła kobieta.- To wszystko przez tą dziwkę.- odparła popychając Vic.

-Eee Babcia, nie skacz tak, bo ci kręgosłup pierdolnie.- prychnęła dziewczyna, a moja teściowa po prostu wybiegła płacząc z komisariatu, a my wszystkie spojrzałyśmy na Neya, który ewidentnie był zażenowany.

-Pozwólcie, że tego nie skomentuje.- zaśmiał się, po czym wszyscy wyszliśmy z budynku i ruszyliśmy w stronę samochodu.

Jak się okazało ta dobra wiadomość była o tym, że Bellamy przyznał się do wszystkiego i automatycznie każda z nas została oczyszczona z zarzutów, także już nic nam nie grozi i jesteśmy ,,czyste''. Cieszyłam się, że wszystkie już możemy odetchnąć z ulgą, ale jednak szkoda mi Bellamiego, który jakby nie patrzeć zrobił to wszystko dla nas.
Vic to najbardziej dręczyło, bo widać że dalej ma do niego jakiś sentyment. Dziewczyna ciagle obwinia się, że to przez nią chłopak się stoczył i rozpadła sie ich relacja, a teraz do tego zacznie pluć sobie w brodę, że przez nią wylądował w więzieniu. Wiem, że teraz musimy poświęcać sobie więcej czasu i rozmawiać o swoich uczuciach, bo jesteśmy w tym razem i żadna z nas nie moze zwariować.

W drodze do domu postanowiliśmy podjechać jeszcze do Martoni, żeby odebrać od niej syna, ale także przekazać dziewczynie wspaniale wieści.

Kiedy dojechaliśmy wszyscy razem ruszyliśmy do windy i uradowani jak nigdy poszliśmy pod drzwi dziewczyny.

To trochę egoistyczne, bo Bellamy teraz siedzi, ale czuje się taka wolna, że razem z dziewczynami wybłagałam męża, żebyśmy kupili nawet balony i szampana. Oczywscie bez alkoholu, bo wszyscy musza być solidarni z kobietami w ciąży.

Plan był cudowny, mieliśmy super spędzić czas bez zamartwiania się dosłownie niczym, ale jak zwykle musiało pójść coś nie tak, bo drzwi otworzył nam nikt inny jak pan Kylian Mbappe.

Wtedy to już wszystkiego mi się odechciało....
**********************************************
Pov: Martoni

LoveCup | Paris Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz