XXX

126 5 2
                                    

                                  Pov: Martoni

Miałam jeszcze około dwóch godzin do spotkania z Marii, więc zdecydowałam się pojechać na szybko do restauracji, aby zamówić nam jedzenie. Wiedziałam, że Kylian jest w domu, a Maria dzisiaj nie pracuje, więc jemu też zamówiłam.
Na zamówienie czekałam jakieś pół godziny, ale nie miałam spokoju ani na chwilę, bo ciągle ktoś podchodził po zdjęcie bądz autograf, także gdy tylko odebrałam jedzenie jak najszybciej opuściłam to miejsce, żeby nie spotkać więcej ludzi. Lubiłam gdy prosili o zdjęcie i praktycznie nigdy nie odmawiałam, ale na dłuższą metę było to męczące.

-Kylian przywiozłam ci obiad, wziełam kurczaka z ryżem i warzywami.-krzyknęłam gdy tylko weszłam do domu.-Neymar? Dalej u nas jesteś?

-Mi też wzięłaś?-uśmiechnął się.

-No nie, bo myslałam, że już pojechałeś.. przepraszam.

-Nic się nie stało, nie jestem zbytnio głodny.-uspokoił mnie.-Ale w takim razie czemu masz trzy pojemniki?

Ja nie chciałam odpowiadać, bo wiedziałam jaka będzie jego reakcja, gdy dowie się dla kogo to jest. Bez słowa weszłam do kuchni i odstawiłam jedzenie na blat, a następnie nalałam sobie wody do szklanki i usiadłam z nimi na kanapie.
Chłopak dalej był zmieszany, bo w końcu znałam jego pytanie i odeszłam bez słowa, ale udawał, że wszystko jest okej i oznajmił, że idzie do toalety.

-Dla kogo to jedzenie?-zapytał Kylian, gdy zostaliśmy już sami.

-Dla twojej siostry.-mruknęłam cicho.-Myslałam, że go już nie będzie, może jednak ja pojadę do Ma...-nie dokończyłam, bo w tym samym momencie usłyszałam, jak ktoś przekręca klucz w drzwiach i wchodzi do środka.
Zdziwiłam się, bo jak się okazało Marii nie przyjechała sama tylko z Ethanem. Trochę się zdenerwowałam, bo dalej jestem zła na tego gówniarza za to, co mi powiedział, ale przecież go stąd nie wypierdolę, bo to brat mojego chłopaka.

Chciałam przywitać się z przyjaciółką i ostrzec ją, że jest tutaj Ney, ale gdy już chciałam się odezwać chłopak akurat wrócił z łazienki. Oboje spojrzeli się na siebie tak, jakby mieli zaraz stracić przytomność.

-Hej wszystkim.-powiedziała cicho Marii.

-To ja może już pojdę, dzięki wam za wszystko, zdzwonimy się.-rzekł Neymar i już miał wychodzić gdy moja przyjaciółka złapała go za rękę.

-Nie wychodź, zostań z nami proszę.-jęknęła cicho.

-Wiesz co Marii, przestań w końcu robić mi rozpierdol w głowie.-warknął.-Myślałem, że już dawno jest po wszystkim, ale ty najwyraźniej nie lubisz być wierna swojemu chłopakowi i dalej chętnie wskoczyłabyś mi na kutasa i się mną pobawiła. Odpierdol się odemnie w końcu.-powiedział i wyszedł, a dziewczyna bez słowa obróciła się w naszą stronę i lekko się uśmiechnęła.

-Jest okej?-zapytałam.

-Tak jak najbardziej, poplotkujemy tak jak miałyśmy?

-W takim razie dziewczyny, my jedziemy na boisko, bawcie się dobrze.-powiedział Kylian i pocałował nas w policzek na pożegnanie.

-Poczekaj Kylian.-wtrącił się młody.-Martoni chciałbym cię przeprosić za moje ostatnie zachowanie. To co powiedziałem nie jest prawdą, wiem, że kochasz mojego brata i osiągnęłaś to wszystko co masz swoją ciężką pracą.-powiedział na jednym wdechu.-Wybaczysz mi?

-Jasne, że tak.-uśmiechnęłam się lekko, a chłopak podbiegł do mnie i mocno się przytulił.-Dziękuję, że potrafiłeś mnie przeprosić, nie mam ci już tego za złe. A teraz jedzcie i bawcie się dobrze chłopaki.
Oni jeszcze raz się z nami pożegnali i wyszli, a my razem z Marii skoczyłyśy po kieliszki, nalałyśmy do nich wina i usiadłyśmy na kanapie.

LoveCup | Paris Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz