Rozdział 6 - Małymi krokami do przodu

928 40 0
                                    

Kolejne dwa tygodnie cieszyły się spokojem. Chociaż tylko z wierzchu. Jeff zachowywał się jak zwykle, w końcu spuścił z tonu i między rodzeństwem znowu było jak dawniej. Jednak Emily zauważyła, że przez ostatnie dni David był jakiś nieobecny, poddenerwowany. Nie miała pojęcia czym to jest spowodowane. Wiele razy próbowała zapytać, dowiedzieć się, może na terapii coś nie szło? Może pojawił się jakiś nowy problem?
David jednak wciąż skrupulatnie zapewniał siostrę, że nic złego się nie dzieje, że po prostu ostatnimi czasy jest zmęczony. Prawda jednak była taka, że po względnym spokoju w Davidzie znów obudziły się chęci szybkiego zarobku. Wciąż z tym walczył, wciąż odsuwał od siebie te myśli ale tym razem, były na tyle silne, by zaprzątać mu głowę o wiele częściej, niż kiedyś. David notorycznie odkładał każdy zarobiony napiwek do niewielkiej puszki w studiu, by jak najszybciej odkupić siostrze rzeczy, które zastawiła. Sprawa z pieniędzmi była ciężka. Przez to, że Emily straciła dodatkowy zarobek, jakim były sesje poza studiem, z których swoją drogą potrafiła wyciągnąć niezłą sumkę, ich sytuacja materialna się pogorszyła. Mimo usilnych starań całej trójki, brak dodatkowego zarobku siostry był odczuwalny.
Davida to przytłaczało. Przytłaczało go to, że z trudem wiążą koniec z końcem, że w sumie o tym nie mówią ale każdy ma tego świadomość. Do tego fakt, że Emily pozbyła się swojego sprzętu i pierścionka po matce dobijał go jeszcze bardziej. Wszystkie te fakty pozwalały mu zapomnieć o tym, że był chory i uzależniony. Do tego stopnia o tym zapominał, że zaczął myśleć o powrocie. Nie raz w jego głowie pojawiała się myśl, że mógłby pójść, zagrać i uczynić ich życie lepszym. Wygrać, wykupić rzeczy z lombardu, zapłacić rachunki z wyprzedzeniem i jeszcze by zostało. Niestety, umysł człowieka uzależnionego bardzo szybko puszczał w zapomnienie konsekwencje, przez co David kompletnie nie myślał o tym, że mógłby po raz kolejny pogrążyć rodzeństwo. Myślał tylko o tym, że mógłby wyciągnąć ich z długów. Że tym razem się uda.
Tego dnia myśli były na tyle uprzykrzające, że David skończył szybciej i pojechał prosto do studia fotograficznego siostry, by zająć czymś głowę. Jeff tatuował do późna, nie chciał mu przeszkadzać, więc liczył, że siostra znajdzie dla niego chwilę.
Gdy wszedł do niewielkiego studia w poczekalni panowała cisza. David wszedł głębiej i na chwilę przystanął. Dopiero po chwili usłyszał dźwięk migawki i błysk fleszy. Dochodząc do wniosku, że siostra jest w trakcie zdjęć, przysiadł na krzesełku i postanowił poczekać.
Po niespełna pięciu minutach otworzyły się drzwi i w poczekalni pojawiło się małżeństwo z malutkim dzieckiem na rękach. David mimowolnie uśmiechnął się na ten widok. Zaraz za nimi w poczekalni pojawiła się uśmiechnięta Emily. Na widok brata rozpromieniła się jeszcze bardziej.
- O, David, jaka niespodzianka – podeszła i cmoknęła go w policzek. - Daj mi minutkę, zaraz porozmawiamy.
David skinął głową a Emily podeszła do małżeństwa. Rozmawiali chwilę o cenie, o pakiecie, na który zdecydowali się klienci i czasie wykonania obróbki. Chwilę potem rodzina opuściła studio a Emily machnęła na brata, wchodząc do pomieszczenia obok. David wstał z miejsca i ruszył za siostrą.
- Co cię sprowadza, braciszku? - spytała rozpoczynając sprzątanie od schowania aparatu i zwinięcia tła. David przysiadł na obrotowym krzesełku, które stało na środku i westchnął.
- Skończyłem szybciej i pomyślałem, że pójdziemy na jakiś spacer.
Emily na te słowa zaprzestała sprzątania. Na chwilę się zawiesiła, by później przenieść zaniepokojony wzrok na brata. Wyczuła w tym drugie dno. Wyczuła, że jej podejrzenia okazują się być prawdziwe, że coś było na rzeczy. Przecież David nigdy się tak nie zachowywał.
- David, co się dzieje?
- Nic. Nie mogę odwiedzić siostry? - David, zarzucając obojętność na twarz, wzruszył ramionami. Emily podeszła do niego i spojrzała mu w oczy.
- Wiesz, że możesz mi wszystko powiedzieć – szepnęła znacząco. David chwilę się wahał. W końcu po raz kolejny westchnął i spuścił wzrok.
- Ostatnio nasiliły się u mnie wyrzuty sumienia – przyznał niechętnie. Emily sięgnęła po dodatkowe krzesło i usiadła naprzeciw brata. Intensywnie mu się przyglądała czekając, aż na nią spojrzy.
- David, jakie wyrzuty sumienia? - spytała w końcu, dochodząc do wniosku, że brat nie uniesie wzroku.
- Fakt, że sprzedałaś dla mnie swoje rzeczy nie daje mi logicznie myśleć – mruknął. Emily wciągnęła głośno powietrze.
- Popatrz na mnie – zażądała. David zrobił to z trudem. Gdy spojrzał w jej oczy, Emily uśmiechnęła się do niego. - Jesteście moją jedyną rodziną, David. Ty i Jeff jesteście dla mnie wszystkim. Nawet gdybym miała sprzedać duszę diabłu, zrobiłabym to, byleby tylko was ratować. I jestem pewna, że ty zrobiłbyś dla mnie to samo. Więc proszę, przestań się obwiniać. Nie pozwalam na to.
Słowa Emily były jak kubeł zimnej wody. David zrozumiał, jak wspaniałą ma siostrę. Jak wiele zawdzięczał jej i Jeffowi. Ale nie wiedzieć czemu, wyrzuty sumienia wcale nie zmalały. Wręcz przeciwnie. David poczuł się jeszcze gorzej. Siostra była w stanie zrobić dla niego wszystko a on wciąż wystawiał jej zaufanie na próbę. To przez niego mieli problemy finansowe, to przez niego musieli harować jak woły, to przez niego to wszystko...
- Kocham cię, Emily – szepnął, sięgając po jej dłoń. Emily uśmiechnęła się do niego promiennie i ścisnęła mocno jego ręką.
- Ja ciebie też.
- Skończyłaś na dziś?
- Posprzątam, zamknę studio i jestem wolna.
Ze sprzątaniem uporali się razem. Emily zamknęła studio fotograficzne i razem z Davidem udali się na spacer. Krążyli po przyjemniejszych częściach Queens długo, bo około półtorej godziny.
Emily opowiadała bratu o pracy. David obserwował, z jakim zapałem siostra wypowiadała się o tym, co robiła zawodowo. Kochała to. Nie mógł temu zaprzeczyć.
Sięgając pamięcią przypominał sobie, że fotografia była zawsze jej pasją. Od dziecka biegała z aparatem i robiła zdjęcia przyrodzie. Koniec końców jej kariera zawodowa skupiła się na pracy z ludźmi. Kochała sesje w plenerze każdego rodzaju: narzeczeńskie, rodzinne, ślubne czy po prostu solo. Była mistrzynią w wyłapywaniu emocji, chwili. Oddawała temu serce i to wszystko miało swój efekt na fotografiach.
David podziwiał swoją siostrę. Patrzył, jak w jej oczach tańczyły wesołe iskierki gdy opowiadała o nie tak dawnych czasach.
No właśnie... To kolejny klin w jego serce. Siostra mu się nie przyznawała, prawdą było, że nawet tak nie uważała, ale David był przekonany, że odebrał jej to, co kochała najbardziej na świecie.
- Emily – przerwał jej opowieść o małżeństwie, które spodziewało się dziecka i któremu jakiś czas temu robiła sesję. Emily spojrzała na niego z zaciekawieniem. Mimo że słuchał, wyglądał na nieobecnego.
- Tak?
David zatrzymał się więc Emily zrobiła to samo. Zmarszczyła brwi obserwując zamyślonego brata. W końcu David zrobił krok w jej stronę i spojrzał jej w oczy.
- Zrobię wszystko, żebyś odzyskała swój sprzęt i wróciła do tego, co kochasz najbardziej – wygłosił z powagą. Emily uśmiechnęła się do niego serdecznie i delikatnie pogładziła go po policzku.
- David, to was kocham najbardziej. Niczego nie żałuję i gdybym musiała zrobić to jeszcze raz, zrobiłabym.
- Ja tak czy siak wszystko ci wynagrodzę – objął ją ramieniem i przytulił do siebie. Gdy Emily wtuliła się w niego, oparł brodę na czubku jej głowy i cicho westchnął. W jaki sposób zarobić pieniądze, żeby nie wracać do hazardu?
To pytanie zadawał sobie przez kolejne dni.
Wybrał się w końcu do Grega by wybadać sytuację. Właściciel lombardu, mimo że najbliżej był z Emily, znał całą trójkę rodzeństwa. Uśmiechnął się serdecznie do Davida.
- Witaj David – rozpostarł ramiona w geście powitalnym a David uśmiechnął się i podszedł do dzielącej ich lady.
- Cześć Greg.
- Co cię do mnie sprowadza? Mam nadzieję, że nie wróciłeś do hazardu – Greg dodał ostatnie zdanie z lekkim przestrachem w głosie i oczach. Nie raz nie dwa był świadkiem sytuacji, w których David zastawiał różne rzeczy, oczywiście póki je jeszcze miał, by spłacić długi, jakich narobił sobie grą w pokera.
David pokręcił przecząco głową.
- Nie, to już przeszłość – powiedział, na co właściciel lombardu odetchnął z niezauważalną ulgą. - Przyszedłem zasięgnąć informacji.
- W takim razie jak mogę ci pomóc?
- Emily sprzedała u ciebie swój sprzęt i pierścionek.
- Owszem – Greg skinął głową. Nie musiał się nawet zbytnio zastanawiać. Doskonale pamiętał ten moment, doskonale pamiętał te rzeczy, doskonale pamiętał ból na twarzy Emily tamtego dnia.
- Czy te rzeczy są wystawione na sprzedaż? - spytał David, dyskretnie rozglądając się po witrynach w poszukiwaniu sprzedanych przez siostrę rzeczy.
- Tak po prawdzie to nie – Greg lekko się skrzywił. Wyglądał tak, jakby zrobił coś nieprawidłowego. Oczywiście dla niego, sprzedawcy. Ale dla Wilsonów? To był niesamowity gest.
- W sensie? - David uniósł z zainteresowaniem brew obserwując lekkie zmieszanie sprzedawcy.
- Widzisz, David, Emily była taka przygnębiona sprzedając te rzeczy. Oczywiście, moim obowiązkiem po zakupie rzeczy jest wystawienie ich na sprzedaż. One są w sprzedaży jednak... mało widoczne – przyznał ciszej. - Mam przeczucie, że Emily będzie kiedyś bardzo szczęśliwa, jeśli będzie mogła kupić te rzeczy z powrotem.
- Greg, to bardzo miłe z twojej strony, naprawdę – David uśmiechnął się do niego przyjaźnie, ewidentnie zadowolony z takiego podejścia właściciela. - Czy mógłbyś powiedzieć mi jaka jest teraz cena tych rzeczy?
- Chcesz je wykupić? - na twarzy Grega pojawiło się zdziwienie. Teraz David się zmieszał.
- Chciałbym. Nie teraz, oczywiście. Ale chciałbym to zrobić dla Emily. To wszystko co się stało, to przeze mnie. Chcę jej to wynagrodzić.
Greg porozumiewawczo uśmiechnął się do Davida, położył mu dłoń na ramieniu i ścisnął lekko.
- Jesteś dobrym chłopakiem, David – oznajmił, na co chłopak uśmiechnął się do niego. Po wymianie gestów Greg sprawdził ceny sprzętów, z którymi przyszła Emily.
- Cena za wszystko to siedem tysięcy.
- Ile? - David zareagował trochę zbyt impulsywnie, bo Greg spojrzał na niego zdziwiony. Ale to tylko dlatego, że David nie spodziewał się takiej sumy. Właściciel wzruszył bezradnie ramionami.
- To jest lombard, mój drogi. Ja też muszę na tym zarobić. Po znajomości mogę zejść z ceny, żaden problem. Ale takie szczegóły to dopiero gdy przyjdziesz z gotówką.
- Rozumiem.
- Nie musisz kupować wszystkiego naraz. Możesz pojedynczo – podsunął. David spojrzał na niego z zainteresowaniem. Tu pojawiła się zagwozdka, bo nie miał pojęcia, czy w pierwszej kolejności postawić na aparat czy na pierścionek. Aparat służył Emily do pracy, nim zarabiała i nim spełniania się zawodowo. I dzięki niemu robiła to, co uwielbiała. Pierścionek zaś miał wartość sentymentalną, Emily po matce miała tylko to maleństwo i było ono jej oczkiem w głowie. David doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że pierścionek był dla jego siostry ważniejszy, niż wszystko inne razem wzięte.
- Dzięki, Greg. Zapamiętam to. Dziękuję ci za pomoc – uścisnęli sobie ręce i David opuścił lombard. Zerknął na godzinę w komórce i pospieszył do studia.
Gdy doszedł na miejsce, Jeff oczywiście był już w środku, właśnie żegnał się z klientką. Uśmiechnął się na widok brata.
- Gdzie byłeś? - zagadnął wkładając pieniądze do kasetki.
- W lombardzie – odpowiedział David zerkając w notatnik by sprawdzić, jaki klient przychodzi dziś jako pierwszy. Jeff zamarł na te słowa z na wpół otwartą kasetką. W końcu ją zamknął i spojrzał nieufnie na brata.
- Po co?
- Zapytać jaka jest cena za rzeczy Emily – odpowiedział ale nie uraczył spojrzeniem Jeffa. Nie chciał widzieć jego wzroku. Jednak kiedy starszy brat usłyszał powód wizyty, złagodniał na twarzy.
- Chcesz wykupić jej rzeczy? Dorzucę się.
- Dzięki, Jeff, ale muszę to zrobić sam – w końcu spojrzał na brata. Ten, z lekkim zadowoleniem zmieszanym z podziwem kiwnął głową. - Nie mów Emily, chciałbym zrobić jej niespodziankę.
- Jasne, nic nie powiem. Fajnie, że wpadłeś na taki pomysł – klepnął go w ramię. David uśmiechnął się.
- Szkoda tylko, że z realizacją do bani – westchnął.
- Nie łam się. Wszystko małymi krokami – uśmiechnął się i poszedł do siebie. David, zrobiwszy sobie kawę, również poszedł do swojego pomieszczenia. Tam zajrzał do niewielkiej puszki by sprawdzić, ile udało mu się zgromadzić przez ten czas pieniędzy. Jęknął z niezadowoleniem pojmując, że jest tam tylko pięćset pięćdziesiąt dolarów. Wziął głęboki wdech. Wtedy poczuł bezradność. Miał wrażenie, że nigdy nie uda mu się zebrać danej kwoty.
A co gorsza, problemy się nie kończyły...

Pokerowy BlefOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz