Rozdział 19 - Mój cień

900 46 6
                                    

Lucas przyglądał się Emily, która patrzyła na niego wyczekująco. Jej oczy wręcz wywiercały mu dziurę w brzuchu, ten wzrok był tak intensywny, że Lucas jej nie poznawał.
Myślał nad tym, co właśnie się działo. Emily była bardzo atrakcyjna, idealna, wyjątkowa. I Lucas skłamałby gdyby powiedział, że dziewczyna mu się nie podobała. Podobała i to bardzo. Była ucieleśnieniem niewinnego anioła o brązowych włosach.
Mógłby wtedy myśleć, że jego świat to nie jest miejsce dla niej, że jest na niego za dobra, ma za dobre serce i najchętniej zmieniłaby wszystko, co było złe. Mógłby twierdzić, że nie myślała racjonalnie, że wypity szampan skutecznie przyćmił jej trzeźwe myślenie a to, co robiła było tylko działaniem pod wpływem emocji, bodźca zewnętrznego. Mógłby znaleźć wiele powodów „przeciw".
Ale po cholerę?
Na powrót podszedł i zbliżył się do niej. Jednak tym razem nie tak jak wcześniej. Bez ostrzeżenia przycisnął się do niej, wbijając ją w szafkę o którą była oparta i pocałował ją. Emily w pierwszej sekundzie zaskoczona nagłym zwrotem akcji, wzięła przez nos gwałtownie powietrze. Jednak kiedy poczuła jego usta na swoich, kiedy do jej nosa dostał się zapach przynależący tylko do niego, kiedy jego ręce oplotły jej talię, w jej brzuchu coś wybuchło. Eksplozja skrywanych uczuć, pragnień, eksplozja nowych doznań, których dawno nie czuła. Przyjemne pożądanie rozlało się od jej serca, po każdą kończynę aż do mózgu. Tam eksplodowało ponownie. Emily przeszedł przyjemny dreszcz.
Nieśmiało objęła go i wplotła palce w jego włosy na karku. Ciepło, które nawzajem sobie przekazywali było nie do zniesienia. Lucas czuł, jak Emily przyspieszył oddech gdy tylko pogłębiła pocałunek. Ona zaś miała wrażenie, że serce zaraz wyskoczy jej z piersi. Ale nie miała ochoty się zatrzymywać. Z resztą, on by jej na to już nie pozwolił.
Jednym ruchem uniósł ją i posadził na szafce, po czym stanął między jej nogami i przysunął ją do siebie jeszcze bardziej. Emily bardzo spodobało się to nagłe iskrzenie, które pojawiało się gdy tylko był tak blisko.
Pozwoliła mu na wszystko. Pozwoliła mu się dotykać, całować namiętnie i nieprzerwanie, zupełnie jakby od tego zależało ich życie. Pozwoliła na to, by niezbyt mocno ciągnął ją za włosy, podczas gdy z jej gardła wydobywały się ciche jęki, które tylko potęgowały podniecenie, jakie rosło w Lucasie.
To był moment, w którym oboje pragnęli siebie nawzajem. Moment, w którym było im wszystko jedno.
Lucas niespiesznym gestem podciągnął jej sukienkę i odnalazł brzeg jej majtek. Gdy tylko go odsunął, Emily delikatnie wbiła paznokcie w jego kark. To uczucie było tak upajające, że mogłaby to robić cały dzień bez przerwy.
Na sekundę się odsunął, by móc na nią spojrzeć. W jej oczach zobaczył żar. Po raz pierwszy odkąd się u nich znalazła zobaczył prawdziwy żar, pewność i przekonanie. Podobała mu się taka jeszcze bardziej niż wcześniej. Ten widok był uzależniający.
Z pomocą Emily delikatnie zsunął jej majtki, po czym sam zabrał się za rozpinanie klamry paska. Gdy to zrobił, bezwiednie odstawił broń na szafkę tuż obok Emily.
Wtedy dziewczyna na chwilę otrzeźwiała. Doszło do niej gdzie była, z kim była i co chciała zrobić. Była zaskoczona, że wcale jej to nie przeszkadzało. Wręcz miała to po prostu w dupie.
Kiedy Lucas był gotowy, przesunął Emily na skraj szafki. Dziewczyna spojrzała mu w oczy, z trudem oddychając. Czuła tak niesamowite przyciąganie, że nie potrafiła go zrozumieć. I nie chciała, pasował jej ten stan.
Lucas naparł na jej wejście, na co Emily wzięła głośny wdech, jakby to miało w czymś pomóc. Zacisnęła palce na jego ramionach i na chwilę odwróciła wzrok. Dosłownie na sekundę, bo Lucas chwycił jej brodę i skierował w swoją stronę.
- Patrz na mnie – wychrypiał niskim głosem. W gardle Emily panowała susza, z trudem przełknęła ślinę. Wyczynem było wykonać jego polecenia ale zrobiła to. Patrzyła mu w oczy czując, że świat zaczyna wirować. Lucas wszedł w nią płynnie, z zaskakującą delikatnością. Emily napięła się lekko, wygięła w łuk czując nagły przypływ przyjemności. Jęknęła cichutko, wtedy Lucas chwycił ją mocno i przyciągnął jeszcze bliżej siebie. Dopiero wtedy Emily wydała z siebie dźwięk głośniejszy, niż rozkoszne pojękiwanie. Czuła przypływ natychmiastowego orgazmu, gdy Lucas wypełnił ją całą i przyspieszył. Wirujący świat nie zwalniał, serce niemiłosiernie waliło a jej oddech był nierównomierny.
Lucas wbił się ustami w jej szyję, słuchając jej jęków, które tylko bardziej go nakręcały. Nagle przyszło mu do głowy pytanie, dlaczego nie zrobił tego wcześniej? Było mu w niej tak dobrze, tak idealnie, jakby to właśnie dla niego była stworzona. Czuł, że stracił mnóstwo czasu na tę przyjemność, jaką była Emily. Jaki był głupi, że nie wpadł na to szybciej. Nigdy nie myślał o niej w takich kategoriach. Znalazła się u niego przypadkiem, była pewnego rodzaju koniecznością. Ale spędzony wspólnie czas pozwolił im się zbliżyć, poznać i... poczuć to przyciąganie, które wyszło na wierzch dopiero po czasie.
Emily czuła się podobnie, to dopasowanie było idealnie. Słyszała przy uchu ciężki oddech Lucasa, tak gorący, że palił jej skórę, czuła, jak zaciskał palce na jej biodrach. Dziewczyną zawładnął potężny orgazm. Nie potrzebowała wiele czasu, żeby dojście na szczyt spowodowało jednorazowe spięcie, krótkotrwałe drżenie i niesamowitą błogość, która rozlała się po całym jej ciele. Lucas krótko po niej jednorazowo warknął, na chwilę znieruchomiał, po czym głośno wypuścił powietrze. Emily czuła się jak balonik, z którego uszedł tlen. Nagle wiotkie ciało oparło się o dobrze zbudowaną klatkę Lucasa. Objęła go w pasie, splatając za jego plecami palce i na chwilę przymykając oczy. Poczuła natychmiastowy przypływ zmęczenia i jakby mogła, zasnęłaby w takiej pozycji.
Lucas delikatnie wsunął palce w jej włosy. Odwróciwszy jej twarz w swoją stronę, uśmiechnął się na widok Emily. Ze spokojem wymalowanym na twarzy uśmiechała się delikatnie. Złożył na jej ustach słodki pocałunek, dopiero po nim Emily niechętnie otworzyła oczy i spojrzała na niego. On też wyglądał inaczej. Inaczej niż zwykle. Zrelaksowany i spokojny. Jego wzrok był miękki, ciepły, jak nie jego.
Lucas odsunął jej włosy z czoła.
- Śpiąca? – szepnął tuż przy jej ustach.
- A ty nie?
- Niekoniecznie – uśmiechnął się przebiegle, na co Emily zaśmiała się wesoło. Zwykle bywało na odwrót, a tu proszę.
Wyplątali się ze swoich objęć, Emily ześlizgnęła się z szafki podczas gdy Lucas zapinał spodnie. Niebezpiecznie się zachwiała i lekko zdziwiona złapała za szafkę. Jeszcze nigdy się nie zdarzyło, żeby po dobrym seksie zdrętwiały jej nogi. Lucas natychmiast to zauważył.
- Aż tak jesteś zmęczona? – zaśmiał się. Emily nie zdążyła odpowiedzieć, bo Lucas jednym ruchem wziął ją na ręce i ruszył do wyjścia. Emily wtuliła się w niego, oparła policzek o jego pierś i wsłuchała się w bicie jego serca, które jeszcze nie zdążyło się uspokoić.
Lucas wszedł do swojej sypialni a Emily spojrzała na niego pytająco.
- Wiesz, że to nie moja sypialnia?
- Dzisiaj twoja.
Jego odpowiedź spowodowała, że Emily mocno ugryzła się w język, żeby nie pokazać po sobie, jak bardzo podobały jej się jego słowa. Co gorsza, chciała usłyszeć jeszcze więcej.
- Dlaczego? – spytała, gdy Lucas miękko położył ją na łóżku. Zawisł na chwilę nad nią i spojrzał jej w oczy.
- Bo tej nocy chcę cię mieć przy sobie.
Jego słowa były jak narkotyk. Emily czuła, jak ją wypełniają, jak bardzo chciała ich usłyszeć więcej i więcej.
Lucas wyprostował się i zamknął drzwi do sypialni, po czym zaczął się rozbierać. Emily podniosła się na łokciach i spojrzała na niego z zainteresowaniem.
- Przecież ciągle jestem przy tobie – oznajmiła, powołując się na ostatnie dni, tygodnie. Lucas po zdjęciu spodni zabrał się za rozpinanie guzików koszuli. Stanął tuż przy łóżku i spojrzał na Emily z góry.
- Ale nie tak blisko.
- A tak blisko ci odpowiada? – usiadła i wsunęła mu dłoń pod koszulę, gładząc delikatnie jego dobrze wyrzeźbiony brzuch. Lucas lekko się uśmiechnął. Zdjął z siebie koszulę, wszedł na łóżko i znów zawisł na Emily. Ucałował czubek jej nosa, po czym spojrzał jej w oczy.
- Bardzo mi odpowiada – oznajmił cicho. – I chciałbym się tym nacieszyć, dopóki tu jesteś.
Te słowa im obojgu przypomniały, że ich czas kiedyś się skończy. Przecież Emily nie będzie mieszkać z nim w nieskończoność. Przyjdzie w końcu moment, w którym ich drogi się rozejdą. Emily wróci do swoich ukochanych braci a Lucas do mafijnych obowiązków bez kuli u nogi, jaką była szatynka.
To powinno odpowiadać i jemu i jej. Powrót do starego życia, starych nawyków i starych przyzwyczajeń. A z jakiegoś powodu, każde z nich czuło się z tym faktem źle.

Pokerowy BlefOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz