Rozdział 28 - Zakochała się

847 46 2
                                    

Dochodziła druga w nocy, gdy Nate stał pod kamienicą, w której mieszkało rodzeństwo, oparty o maskę samochodu. Z założonymi rękami rozglądał się niespiesznie, obserwując nieciekawą dzielnicę.
W końcu z kamienicy wyszedł David z torbą w ręku. Jego mina była nieodgadniona.
- W końcu się na coś przydałeś, Wilson – odezwał się Nate, odbierając od niego torbę i wrzucając ją na tylne siedzenie. David zignorował jego zaczepkę, był do nich już przyzwyczajony, tym razem obchodziła go tylko Emily.
- Co z nią?
- Dobrze, a jak ma być? – Nate wzruszył ramionami, zarzucając na twarz obojętność. David zmarszczył brwi.
- Co się stało, że nagle znowu wróciła do Snighta? Bez uprzedzenia? I w środku nocy?
- Za dużo pytań zadajesz, Wilson – poirytowany Nate chwycił za klamkę drzwi samochodu ale David zagrodził mu drogę.
- Masz siostrę, Nate? – spytał. Nate na chwilę zamarł, zaskoczony sposobem, w jaki uderzył David, żeby z nim porozmawiać.
- Nie mam.
- To nie możesz sobie nawet wyobrazić, co ja teraz czuję. Dzwonisz do mnie w środku nocy i każesz naszykować jej rzeczy na kilka dni. Kurwa, Nate. Chyba mam prawo wiedzieć, co się nagle stało?
Nate przyjrzał się jego zaciętej minie. Normalnie pewnie by go zbył, bo po co miałby z nim rozmawiać. Ale po pierwsze, Lucas zgodził się na wtajemniczenie go w tę sprawę a po drugie, dla niego Emily też była w jakimś stopniu ważna. Wiedział, że David martwił się o nią i był w stanie to zrozumieć.
Nate puścił klamkę i głośno westchnął, zbierając myśli.
- Porwali ją.
- Porwali?! – wykrzyknął, aż nim szarpnęło.
- Kurwa, głośniej, niech wszyscy wiedzą – syknął Nate, po czym szturchnął go dla spamiętania.
- Jak to porwali? Moją Emily? Kto? Jasna cholera... Co z moją siostrą? – przerażony David zadawał jedno pytanie za drugim.
- Spokojnie, jest cała i zdrowa w domu Lucasa. To było czysto dyplomatyczne zagranie. Porwali ją wrogowie Lucasa, chcąc go zwabić. Na szczęście nikomu nic się nie stało. Emily czuje się dobrze.
David spuścił głowę i wczesał palce we włosy, które po chwili mocno zacisnął. Przeszło mu przez głowę, że chciał uchronić Emily przed złem, a tak naprawdę wpakował ją w kolejne bagno. I tak źle i tak nie dobrze.
- Na pewno nic jej nie jest? – uniósł zaniepokojone spojrzenie na Nate'a.
- Poza szokiem i strachem nie ma nawet małego zadrapania. Możesz być spokojny. Tylko nie spodziewaj się, że teraz wróci do domu. Lucas na pewno nie pozwoli jej wrócić po tym co się stało. Pod naszym okiem będzie bezpieczna.
- Porwali ją przez twojego szefa – wycedził nagle. Nate prychnął.
- Przypominam ci, że Emily mieszkała u siebie, gdy ją porwali. I prawdą jest, gdyby nie Lucas, nie wiadomo gdzie by też była i czy w ogóle by żyła – zagrzmiał. David odwrócił wzrok. Niestety miał rację. Z dwojga złego Emily rzeczywiście bezpieczniejsza była w rezydencji Snighta.
- Kiedy będę mógł spotkać się ze Snightem?
- Dam ci znać, myślę, że za kilka dni.
- Za kilka dni? Uważasz, że to, co się stało może czekać kilka dni?
- Albo za kilka dni albo wcale, Wilson. Wybieraj – warknął. David znów powstrzymał się od komentarza.
Aż cały chodził, gdy Nate odjechał z rzeczami jego siostry. W głowie mu się to nie mieściło i czuł się beznadziejnie bezradny. Jego siostra w tak potwornym niebezpieczeństwie...
Co miał powiedzieć Jeffowi, gdy ten zapyta? Co miał mu do jasnej cholery powiedzieć?

***

Emily leżała na wielkim łóżku, pod kołdrą, skulona w kłębek i wtulona w Lucasa. Emocje już dawno opadły, serce w końcu biło normalnie, oddech był równy, drżenie rąk ustało. Mimo to niepokój nie chciał opuścić jej serca. Obrazy martwych ludzi nie chciały zniknąć sprzed oczu. Dźwięk wystrzału wciąż świszczał w uszach a zapach krwi unosił się w powietrzu.
- Mała... - Lucas szepnął tuż nad jej uchem. Emily nie odpowiedziała od razu. Zupełnie jakby te słowa dotarły do niej z opóźnieniem.
- Hm? – mruknęła.
- Na pewno wszystko dobrze? – zapytał. Emily patrzyła niewidzącym wzrokiem na ich splecione dłonie. Jeszcze kilka godzin temu z tej dłoni zginął człowiek. Ta myśl dalej była wstrząsająca, ale przynajmniej nie powodowała już nieprzyjemnych dreszczy i odruchu wymiotnego. Emily zaczęła to rozumieć, akceptować, godzić się z tym. Jakkolwiek to brzmiało.
- Przy tobie tak – odpowiedziała. Lucas w odpowiedzi pocałował ją w czubek głowy.
- Wiem, że najbliższe dni będą dla ciebie trudne. To, co widziałaś nie należy do najprzyjemniejszych obrazów. Ale zapewniam cię, że to minie.
- Nie martw się, nie będę miała traumy – powiedziała, po czym uniosła głowę by spojrzeć mu w oczy. Uśmiechał się do niej ciepło.
- Skoro ten ciężki temat mamy za sobą, chciałbym z tobą poruszyć inny.
- A mianowicie?
- Wiesz, że na razie nie wrócisz do domu?
- Domyślam się.
- Emily, nie chcę, żebyś była więźniem, jeśli nie chcesz tu być, spróbuję...
- Nie musisz – przerwała mu. – Chcę tu zostać. Po tym wszystkim tylko przy tobie czuję się... bezpiecznie. Uratowałeś mi życie, Lucas – szepnęła. Mężczyzna znów się do niej uśmiechnął.
- Bo zależy mi na tobie, Emily – wyznał, na co Emily na sekundę zamarła. – I jeśli będzie trzeba, będę ratował cię non stop.
- Wolałabym nie.
Lucas wolną ręką pogładził ją po włosach i westchnął cicho. Milczeli dłuższą chwilę, patrząc sobie w oczy. Jakby to miała być ostatnia rzecz, jaką robili w życiu.
W pewnej chwili rozległo się pukanie. Oboje spojrzeli w stronę drzwi.
- Wejdź, Nate – powiedział Lucas, nie spodziewając się nikogo innego. Chłopak wszedł do środka i uśmiechnął się do nich.
- Emily, brat przesyła pozdrowienia – oznajmił podając jej torbę. Emily oderwała się od Lucasa, usiadła i zabrała od niego torbę.
- Dziękuję, że to załatwiłeś – uśmiechnęła się do niego.
- Żaden problem.
- Czy on wie, że... - zacięła się, jakby te słowa nie chciały przejść jej przez gardło.
- Wie, powiedziałem mu.
Na te słowa w żołądku Emily coś ścisnęło się nieprzyjemne. Na jej twarzy również wymalowało się zaniepokojenie.
- I jak zareagował? – szepnęła. Nate podszedł bliżej i spojrzał Emily w oczy.
- Nie ważne. Ważne, że nic ci nie jest i twój brat jest z tego bardzo zadowolony.
- Boże, co ja mam powiedzieć Jeffowi? – złapała się nagle za policzki.
- Na pewno nie prawdę – odezwał się Lucas. – Wystarczy, że jeden z twoich braci wie.
- Nie wiem, chyba muszę się z tym przespać.
- To dobry pomysł – Nate skinąwszy głową, uśmiechnął się. Już miał wyjść ale Lucas go zatrzymał.
- Wiadomo coś o Floyu?
- Na razie nic, nasi go szukają. Ale podejrzewam, że to trochę potrwa.
- Nie szkodzi. Mają go wyciągnąć choćby spod ziemi – zagrzmiał. – A co z Rebeccą?
- Dwóch od nas jej pilnuje, miała się pakować i wylecieć z Ameryki.
- Puśćcie za nią ogon. Chcę mieć pewność, że to bilet w jedną stronę.
- Jasne, dopilnuję wszystkiego.
- A na jutro odwołaj wszystkie moje spotkania, po jutrze z resztą też – oznajmił. Nate spojrzał na niego zdziwiony. A jeszcze bardziej zdziwiona była Emily.
- Oczywiście, zajmę się tym – Nate, mimo zdziwienia nie wypytywał. Przytaknął i w ciszy opuścił sypialnię. Jedynie Emily wciąż pytająco patrzyła na Snighta.
- Dlaczego nie idziesz do pracy?
- Myślisz, że zostawię cię tu samą?
- Nie będę sama, będę z Nate'em.
- Cieszy mnie, że się tego nauczyłaś – uśmiechnął się i wyciągnął do niej ręce. – Ale wolę, żebyś najbliższe dni spędziła ze mną niż z Nate'em. Poza tym Nate teraz będzie miał pełne ręce roboty.
Emily wróciła do poprzedniej pozycji i pozwoliła się przytulić.
- Skoro tak uważasz.
- Chyba, że wolisz towarzystwo Nate'a, to mogę wrócić do moich pasjonujących, nielegalnych zajęć – zerknął na nią, uśmiechając się żartobliwie.
- Twój pomysł mi się podoba – odpowiedziała, opierając głowę o jego ramię. Emily miała jeszcze wiele pytań. Chciała wiedzieć, jak teraz będzie wyglądać jej życie. Chciała poruszyć z Lucasem temat, który dotyczył „ich", ale nie wiedziała, czy to nie za szybko. Bała się w sumie odpowiedzi. Poza tym kwestia „własności" nadal była niewyjaśniona. Emily miała za dużo problemów na głowie, by ogarnąć wszystko na raz. Dlatego wyjaśnienia odłożyła na bok, chcąc się skupić na pełnym dojściu do siebie po porwaniu. Marzyła o tym, by nie wracało to do niej za każdym razem, gdy zamykała oczy. Żeby wszystko wróciło do względnej normy. Dopiero wtedy ewentualnie wróci do tej rozmowy. Nie ewentualnie, a na pewno.

***

David praktycznie nie spał całą noc. Siedział w fotelu w salonie i zastanawiał się co ma powiedzieć bratu. Prawda nie wchodziła w grę, więc może kłamstwo?
I w jedno i w drugie Jeffowi będzie ciężko uwierzyć, więc wniosek był jeden.
Jeff wstał w dobrym humorze, tego dnia zaczynał na późniejszą godzinę. Liczył, że porozmawia z siostrą o jej specyficznej koleżance.
- Dzień dobry – rzucił, widząc Davida w pokoju, wszedł do kuchni. Postawił wodę w czajniku i sięgnął po swój kubek. – Emi jeszcze śpi?
Odpowiedziała mu cisza. Jeff porzucił przygotowania kawy. Wyszedł z kuchni i zajrzał do pokoju z pytającą miną. David wyglądał... dziwnie. Był taki zadumany, myślami kompletnie w innym miejscu. Podszedł i pstryknął mu palcami przed oczami. David uniósł na niego wzrok.
- Pytałem, czy Emily jeszcze śpi?
- Tego nie wiem – odpowiedział zgodnie z prawdą. Jeff ruszył do jej sypialni, dochodziła już dziesiąta. Emily rzadko tak długo mościła się w łóżku, nawet kiedy miała wolne.
- Emily, wiesz która jest... - urwał, po wejściu spostrzegając puste łóżko. Wrócił do salonu w którym David siedział w niezmiennej pozycji. – Gdzie jest Emily?
- Usiądź – brat skinął głową na sofę. Jeff zmarszczył brwi i uważniej przyznał się bratu.
- Co jest grane?
- No usiądź.
Jeff posłusznie usiadł ale nie odrywał wzroku od brata. Zaciskał pięści bo czuł, że ta rozmowa skończy się rękoczynami. David pochylił się do przodu opierając łokcie na kolanach i zwiesił głowę. Kłamać. Musiał kłamać. Ciszę przecięło w końcu głośne westchnienie Davida.
- Nasza siostra się zakochała – oznajmił, po czym podniósł głowę by spojrzeć na zdumionego brata.
- Ej, no to chyba dobrze, nie?
- Wyprowadziła się do niego.
- Czekaj... jak to się wyprowadziła? Co to za koleś? Znamy go w ogóle?
- Zanim ci powiem, kto to jest, musisz wiedzieć, że Emily jest z nim szczęśliwa.
- Kurwa, David, przerażasz mnie – Jeff wyprostował się. Sposób, w jaki rozmawiał z nim David, nie był normalny. Brzmiał jak swego rodzaju ostrzeżenie. I kiedy Emily zdążyła się wyprowadzić, do jasnej cholery? W środku nocy?
David przetarł dłońmi twarz, zdecydowanie unikał ostatecznego punktu rozmowy. Jednak Jeff był zaskakująco cierpliwy. Obserwował czujnie brata i czekał. Może dlatego, że bał się tej rozmowy.
- To Snight – powiedział w końcu David. Jeff chwilę myślał. Czekał licząc, że to jakiś żart.
- Ten gangster? Mafioso, u którego przegrałeś naszą siostrę? – pytanie Jeffa ociekało nienawiścią ale David starał się nie zwracać na to uwagi.
- Ta...
- Kurwa, co to, jakiś syndrom sztokholmski, do chuja?! – Jeff poderwał się do góry i wykonał krótki spacer po pokoju, po czym zatrzymał się i pochylił nad młodszym bratem. – Powiedz, że robisz sobie ze mnie żarty.
- Niestety nie.
- Ja pierdolę – Jeff wyprostował się gwałtownie i wzniósł wzrok ku górze. – To mi się śni. To mi się na pewno, kurwa, śni. Nie wierzę, że nasza rozważna Emily zakochała się w jakimś bandycie.
- Miłość podobno jest ślepa – skomentował David, co spotkało się z karcącym spojrzeniem Jeffa.
- A ty podobno jesteś głupi – warknął.
- Po co się denerwujesz?
- A jak mam się, kurwa, nie denerwować! Nasza siostra postradała zmysły!
- Sam kiedyś mówiłeś, że jest mądrzejsza niż my obaj razem wzięci – przypomniał mu. Jeff ze swoimi słowami nie mógł walczyć. Opadł na sofę i jęknął żałośnie, chowając twarz w dłoniach.
- Nie. Ja się nie zgadzam – oznajmił twardo, David prychnął.
- A kogo to obchodzi, że ty się nie zgadzasz? Bo na pewno nie Emily.
- To nie jest dla niej odpowiedni facet. Wyobrażasz to sobie, człowieku? – spytał ze zgrozą w głosie. – Nasza siostra w związku z niebezpiecznym gangsterem? Kurwa, to niepojęte...
David nie przyznał się przed bratem, ale też nie potrafił sobie tego wyobrazić. I jeśli taka sytuacja miałaby miejsce, stanąłby po stronie brata.
Może i między nim a Snightem były zobowiązania, tajemnice. Ale były sytuacje, na które David miałby problem się zgodzić. Jednak jeszcze wtedy nie wiedział, że jego kłamstwo było bardzo trafne. 

Pokerowy BlefOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz