Rozdział 21. To tylko zły sen.

118 8 0
                                    

Obudziło mnie wydzwanianie telefonu. Na początku zlekceważyłem to jednak wydzwanianie stało się irytujące więc zmęczony wstałem z łóżka i podreptałem z zapaloną latarką na dół. Podszedłem ziewając głośno do telefonu który po chwili odebrałem.

-H-Halo?- Zapytałem się ziewając po chwili ponownie. Usłyszałem w słuchawce jak ktoś ciężko oddycha lecz po chwili ten ktoś śmieje się lekko nerwowo.

-H-Hej. W-Wszystko... Wszystko u ciebie w porządku Aziraphale?- Usłyszałem zdenerwowany głos Crowley'a. Słyszałem jak ciężko oddycha nerwowo i przełyka również nerwowo ślinę.

-Wiesz Crowley... Wszystko w porządku mimo tego, że się obudziłem o prawie trzeciej w nocy. Ale... Czy z tobą wszystko w porządku? Wydajesz się być zdenerwowanym i może... Może do ciebie przyjdę?- Zaproponowałem lecz usłyszałem jak ten bierze głośny wdech i wydech.

-Nic mi nie jest aniele po prostu... Musiałem coś sprawdzić więc... Więc nie przychodź tylko w tej chwili wracaj do swojego łóżka. Śpij dobrze aniele. Pa.- Powiedział demon nadal zdenerwowany. Martwiło mnie to.

-Crowley...- Nie dokończyłem wypowiedzi bo ten się rozłączył. Niepokoiłem się coraz bardziej. Nawet kiedy dzwoniłem to nie odbierał. Dałem sobie z tym spokój po czym przeniosłem się pod jego mieszkanie. Podszedłem do drzwi i delikatnie zapukałem. Odczekałem chwilę.- Crowley mój drogi ja... Ja wiem, że prosiłeś bym nie przychodził ale martwię się o ciebie. Zachowywałeś się dziwnie jak nie ty.- Powiedziałem patrząc na ciemne drzwi.

-Ty jebany aniele! Daj mi kurwa spokój! Jestem pieprzonym demonem który... K-Który...- Głos demona cichł z każdym słowem. Zacząłem się coraz bardziej o niego martwić. Jednak po chwili drzwi się otworzyły. Demon stał w samych spodniach od piżamy oraz okularach. Momentalnie spoważniał.- Skoro tu jesteś to właź. Nie mam zamiaru już spać.- Powiedział z odwróconą na bok głową. Podszedłem do niego zamykając za sobą drzwi.

-Crowley przecież widziałem nie raz twoje oczy. Nie musisz nosić przy mnie tych głupich okularów.- Powiedziałem i zdjąłem je z niego. Gdy demon na mnie spojrzał jego wężowe oczy się rozszerzyły. Zaczął ciężej oddychać.- Mój drogi co się dzieje?- Zapytałem się robiąc krok w jego stronę. Na mój czyn Crowley cofnął się pochylając się zasłaniając przy tym usta. Po chwili uciekł, a mieszkanie wypełnił odgłos zwracania zawartości żołądka. Pobiegłem do niego i kucnąłem przy nim przed toaletą. Zacząłem masować jego plecy tak by się uspokoił. Po kilku chwilach się uspokoił. Podałem mu papier toaletowy po czym wlałem do pustej szklanki stojącej na zlewie wody z kranu. Podałem mu naczynie.- Proszę. Przemyj usta.- Powiedziałem zmartwiony. Nie odpowiedział ale wykonał moją prośbę. Następnie zabrałem go do sypialni gdzie usiedliśmy na łóżku.- Miałeś koszmar prawda?- Zapytałem się go patrząc na demona. Odwrócił głowę, a jego chude ciało drżało jakby ponownie miał zwymiotować. Chwyciłem jego policzek i ostrożnie pokierowałem jego twarz tak by popatrzył na mnie. W jego złotych oczach widziałem łzy. Kciukiem zacząłem je ścierać.

-N-Nie boisz się, że przeze mnie zginiesz?- Zapytał mnie łamiącym się głosem. Pogładziłem jego twarzy wycierając w między czasie spływające po jego policzkach łzy.

-Crowley nie boję się ciebie. Martwi mnie twój stan. Proszę opowiedz... Co się dzieje?- Zapytałem się patrząc na demona.

-Ż-Że to ja zleciłem... Z-Zabicie cie.- Powiedział zdenerwowany i zaczął pociągać nosem. Przytuliłem go co siebie szczelnie obejmując ramionami. Poczułem jak chowa swoją twarz w moim ramieniu. Gładziłem jego tył głowy czując jak ten drżał. Pierwszy raz widziałem go w takim stanie. Nie miałem zamiaru go odsuwać. Lekko się odsunąłem na co ten na mnie spojrzał. Położyłem się na łóżku z jednej strony dając Crowley'owi miejsce obok. Momentalnie się do mnie przytulił na co okryłem nas kołdrą. Wiem, że nie powinniśmy tego robić ale Crowley tego bardzo potrzebował. Zaś ja jako jego przyjaciel nie mam zamiaru go opuszczać w takiej chwili. Spojrzałem na demona którzy przytulał się do mnie niczym do poduszki. Jego oddech był spokojny i wrócił do normy. Zasną. Uśmiechnąłem się po czym sam zamknąłem oczy by pospać jeszcze trochę. Z resztą i tak wyjdę przed tym jak się obudzi.

Zakazany OwocOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz