Rozdział 18. Archanioł.

125 8 0
                                    

Minęło parę tygodni od mojego... "Wypadku". Crowley nienawidzi, że to co mnie spotkało było wypadkiem. Cieszył mnie fakt, że Crowley przynosił mi codziennie po kilka książek bym nie musiał się nudzić w sali. Ale przyznać muszę. Szpitalne posiłki są okropne. Jednak plusem jest szybka regeneracja anioła. Paznokcie mi odrosły, a mój stan na tyle się poprawił, że mogłem w końcu wracać do siebie. Patrzyłem jak Crowley pakował moje rzeczy do dużej torby podróżnej. Spojrzałem gdy do sali wszedł... Gabriel. Crowley jedyne co zrobił to mruknął pod nosem coś w rodzaju obrażania archanioła, a ja jedynie patrzyłem na Gabriela.

-Co robisz w tym miejscu?- Zapytał się wręcz bez emocji.- W dodatku co ten tutaj robi tu?- Dodał wskazując głową na Crowley'a. Demon spojrzał na niego i wystawił do niego język jakby mówił by mu nie przeszkadzał.

-Ja... Zostałem zaatakowany Gabrielu. Gdyby nie Crowley bym już nie żył.- Powiedziałem pośpiesznie na co ten prychnął.- Gabriel na prawdę. Crowley uratował mi życie.- Powiedziałem powoli wstając z łóżka gdy Crowley brał torbę z moimi rzeczami.

-Raczej ci zwani lekarzami Aziraphale. On i ratunek nie rozbawiaj mnie. Prędzej by wolał gapić się jak umierasz. Wręcz z 6000 różnych przyczyn.- Powiedział archanioł. Spojrzałem na przyjaciela. Crowley się wściekł przez co zaciskał ręce na pasku torby.

-Ciesz się, że jesteśmy w szpitalu. Inaczej byś oberwał. Cytując ciebie to na 6000 różnych sposobów byś dostał w swoją szczerzącą się mordę.- Powiedział demon po czym zaczął ze mną iść. Odebrałem swój wypis z recepcji po czym razem poszliśmy do jego bentleya. Gdy tylko wsiadłem z nim pojazd o dziwo spokojniej ruszył.- Jak wyglądał ten cały Arioch. Powiedz wszystko od początku.- Powiedział nerwowo przerywając tym ciszę. Popatrzyłem na niego.

-Crowley wiem, że ciebie zdenerwowało to, że ktoś z twoich ludzi mnie zaatakował i prawie pozbawił życia ale... Może lepiej jak ci wszystko opowiem w swojej bibliotece?- Zapytałem na co ten tylko mruknął. Zaraz po wejściu zamknąłem drzwi. Udaliśmy się na zaplecze. Oczywiście Crowley wziął butelkę wina i otworzył ją. Wlał sobie nieco wina do lampki i wziął dużego łyka.

-Więc teraz opowiedz wszystko od początku i ze szczegółami Aziraphale.- Powiedział Crowley siedząc pochylony nieco do przodu odkładając na stolik swoje czarne okulary odsłaniając tym swoje wężowe oczy. Wziąłem głęboki wdech po czym wydech.

-To było zaraz po naszej kłótni. Zużyłem cud by posprzątać. Zacząłem po chwili układać książki gdy nagle usłyszałem jak klient przychodzi. Już miałem mu mówić, że księgarnia zamknięta ale dostałem w głowę. Nie wiem jak długo byłem nieprzytomny. Obudziłem się na zimnej podłodze. Właściwie to klęczałem przed czymś, a moje ręce były skute obejmując kamienną kolumnę. Nagle odezwał się on. Wyczułem zapach demona. Nie znałem go. Zestresowany zapytałem czego chce i kim jest. Ten jedynie się zaśmiał przy moim uchu. Chwycił moją twarz i pokierował ją w jego stronę. Wtedy ujrzałem jego krwistoczerwone oczy oraz czarne niczym kruki włosy do ramion. Był przerażający przez bardzo blady kolor skóry. Odpowiedział, że z kwestii, że się zachowuje grzecznie to mi odpowie. Powiedział, że nazywa się Arioch oraz...- Zrobiłem przerwę by napić się wody. Wziąłem kilka dużych łyków po czym odstawiłem szklankę na stolik.- Dodał, że jest jednym z dwunastu upadłych aniołów jeśli chodzi o te główne. Dodatkowo powiedział, że jest demonem zemsty. C-Crowley on powiedział, że otrzymał pewne zlecenie na mnie. On się cieszył, że może torturować anioła. Powiedział tą kwestię o skrzydłach i... Uderzył mnie batem. Jeden raz, drugi, trzeci. Po trzecim straciłem przytomność wracając do czasów Mojżesza. Jak tylko odzyskałem przytomność zacząłem się szarpać. Wyrwał mi paznokcie, a potem zaczął mnie bić łomem. Nim straciłem przytomność powiedział "Mam nadzieję, że pozdrowisz Crowley'a aniołku!", a potem była ciemność.- Powiedziałem patrząc na demona który po chwili wstał.

-Arioch demon zemsty? Niech się ja z nim policzę. Oberwie za swoje.- Warczał wściekle. Złapałem go za dłonie na co od razu uspokoił się spoglądając na mnie.

-Najpierw się uspokój Crowley. Musisz obmyślić jak do tego podejść. Nie wiem... Zaproś go do baru na piwo lub coś. Z resztą w ciągu dni Gabriel zapewne się zjawi i będzie się mnie pytał o to wszystko.- Powiedziałem przyglądając się spokojnie demonowi.

Zakazany OwocOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz