Gdy rano wstałem Crowley uśmiechnął się do mnie. Odwzajemniłem uśmiech do demona. Crowley kiedy wstał udał się by zrobić mi śniadanie. Ja w międzyczasie udałem się do łazienki. Wziąłem długą i ciepłą kąpiel. Spowodowało to rozluźnienie się moich mięśni. Kiedy wyszedłem z łazienki przebrany demon przyniósł mi ciepłe śniadanie. Kanapki i gorącą herbatę. W czasie posiłku zauważyłem jak mój partner jest zdenerwowany. Sam się bałem tej całej rozprawy. Gdy zjadłem wytarłem usta i po kilku chwilach wyszedłem z nim z księgarni. Po zamknięciu drzwi oboje podeszliśmy do bentleya do którego po chwili wsiedliśmy. Poczułem jak demon po chwili prowadzi. Nie jechał szybko. Chyba wolał abym się tak bardzo nie denerwował. Gdy byliśmy pod budynkiem w którym miałem pójść do nieba na rozprawę zauważyłem jak ten gasi silnik. Oddychałem głęboko aby jakoś się uspokoić. Drgnąłem kiedy poczułem coś na ręce. Kiedy tylko spojrzałem zauważyłem jak Crowley nałożył mi na rękę jakiś zegarek.
-Crowley? Co to jest za zegarek?- Zapytałem się przyglądając się mu. Demon złapał mnie za rękę.
-Gdyby robiło się nie przyjemnie tam na górze to...- Przerwał wskazując na jakiś przycisk na zegarku.- To naciśniesz wtedy ten przycisk aniele. On wyśle mi SMS o treści "SOS". Wtedy przyjdę tam i cie będę chronić.- Powiedział po czym pocałował moją rękę.
-Boje się.- Wydukałem zestresowany. Poczułem jak mnie obejmuje. Wtuliłem się w niego.
-Wiem słoneczko. Ale będzie dobrze. Będę przy tobie. Jak to się skończy pójdziemy do parku na lody zgoda?- Na jego pytanie skinąłem głową. Oboje po chwili wysiedliśmy z bentleya i weszliśmy do budynki. Stanąłem przed schodami.- Idź. Poczekam tutaj na ciebie.- Powiedział uśmiechając się. Nieco odwzajemniłem uśmiech i udałem się schodami na górę.
CZYTASZ
Zakazany Owoc
Fiksi PenggemarAnioł i demon. Demon i anioł. Tak wiele ich różni, a mało łączy. Oba gatunki nie tylko się różnią od siebie i mają inną naturę. Lecz również są wrogami. Jedynie inaczej jest w przypadku dwóch innych od siebie osób mieszkających na Ziemi od 6000 lat...