Rozdział 45. Gabriel.

95 6 3
                                    

Minął tydzień od mojego pikniku z Crowley'a nad morzem i współżycia w bentleyu minął tydzień. Od dwóch dni demon był nerwowy i skryty. Ukrywał coś. Jednak kiedy pytałem go o to mówił, że nic nie ukrywa. Martwiłem się tym. Obecnie układałem książki po tym jak dzieci ze szkoły miały tutaj wycieczkę ze swoimi nauczycielami. Dzięki Bogu żadna książka nie ucierpiała. Spojrzałem kiedy usłyszałem dzwonienie dzwonka nad drzwiami mojej księgarni. Liczyłem na widok Crowley'a jednak Gabriela zbladłem. Nie wiedziałem po co archanioł do mnie przyszedł. Jego twarz była wygięta w niezadowolenie.

-Co ja ci Aziraphale mówiłem?- Warknął Gabriel podchodząc do mnie. Wziąłem głęboki oddech nie chcąc pokazywać, że się boję tego co on do mnie mówi.

-Ale o co ci chodzi?- Zapytałem się na co archanioł podszedł do mnie i pchnął. Zachwiałem się i uderzyłem plecami o jeden z regałów. Zacząłem się bać.

-O co? Ty się pytasz o co chodzi?! Chodzi o tego plugawego demona Crowley'a!- Wystraszyłem się gdy na mnie Gabriel krzykną.- Kazałem tobie nie zadawać się z nim!- Krzyknął wściekle archanioł. Z jednej strony bałem się ale z drugiej... Musiałem zrobić coś. Wziąłem głęboki oddech.

-Ty się lepiej gap na siebie! Jesteś w mojej księgarni i nie pozwalam ci tu wrzeszczeć! Sam mam prawo bo to moja księgarnia ty... Ty paskudny i zły archaniele!- Wrzasnąłem patrząc na archanioła. Widziałem po jego twarzy szok. Crowley zapewne jakby tu był zaczął się śmiać z mojego zachowania. Zamurowało mnie kiedy archanioł mnie spoliczkował.

-Tak czy siak masz to.- Warknął kładąc z uderzeniem jakąś kopertę na moje biurko. Po chwili wyszedł z księgarni. Starałem się uspokoić. Gdy to się stało użyłem cudu aby usunąć ślad dłoni Gabriela z policzka. Następnie wziąłem kopertę jaką mi zostawił. Już po pieczęci wiedziałem co to. List z nieba. Otworzyłem kopertę i zacząłem czytać.

-Aziraphale masz jutro wstawić się w niebiańskim sądzie w sprawie twojej rozprawy dotyczącej twojego spoufalania się z demonem Crowley'em.- Już sam wstęp mnie przeraził. Widząc jak przychodzi Crowley schowałem pośpiesznie list. Gdy pytał czemu jestem zdenerwowany odpowiedziałem, że powodem są kłótnie z klientami. Demon na szczęście mi uwierzył. Wieczorem oboje poszliśmy do Ritz na kolację. Aby ten nic nie podejrzewał nałożyłem na twarz maskę by nie widział moich nerwów. Po wspaniałej kolacji wróciliśmy do mojej księgarni gdzie położyliśmy się oboje spać.


Zakazany OwocOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz